Od samego początku Dragon Ball opierał się na idei stopniowego zwiększania mocy bohaterów, jednak wszystko urosło do takich rozmiarów, że niszczenie planety wydaje się być zaledwie wyrzuceniem papierka do kosza.
Już w pierwszej serii Dragon Ball postacie potrafiły niszczyć góry czy wyspy, a w późniejszym Dragon Ball Z poziomy siły rosły do takich granic, że niszczenie planet stało się czymś zupełnie normalnym. Mimo to, przez długi czas sposób osiągania nowych poziomów mocy był spójny i logiczny, opierał się głównie na ciężkim treningu i rozwoju zarówno fizycznym, jak i duchowym. Jednak dzisiaj, w erze Dragon Ball Super, wielu fanów czuje, że cała idea skalowania mocy straciła sens, zwłaszcza przez takie postacie jak Gohan i Broly.
Gohan Beast
Dragon Ball ma spore problemy ze skalowaniem mocy
Jedną z największych wartości w uniwersum Dragon Balla zawsze była ciężka praca. Od początku serii Goku był przedstawiany jako postać, która dzięki determinacji i treningowi potrafiła dorównać najsilniejszym wojownikom. To przesłanie było szczególnie widoczne w Sadze Saiyan, gdzie Goku, mimo że był uważany za „niskiej klasy” Saiyanina, pokonał Vegetę właśnie dzięki wysiłkowi i poświęceniu. Po tym, jak Vegeta dołączył do drużyny Z-Fighterów, obaj rywalizowali na zasadzie wzajemnego rozwoju i przekraczania własnych granic.
Właśnie dlatego wielu fanów ma ogromny problem z drogą, jaką przebyli Gohan i Broly. Syn Goku od początku był przedstawiany jako postać z największym potencjałem wśród Saiyan. W praktyce oznaczało to, że często potrafił przeskoczyć ogromne różnice w sile bez większego wysiłku, kierując się wyłącznie emocjami. W Dragon Ball Super ten sam schemat zastosowano wobec Broly’ego, bowiem jego siła rosła wprost proporcjonalnie do złości, bez wyraźnego treningu czy drogi rozwoju. Choć obaj są lubiani i uznawani za ważnych bohaterów, ich sposób zdobywania mocy wydaje się tanim trikiem fabularnym. Szczególnie jeśli zestawić ich z Goku i Vegetą, którzy musieli przejść długą drogę, by osiągnąć formy takie jak Ultra Instinct czy Ultra Ego, bazujące na technikach anielskich i boskich, czyli najpotężniejszych bytów w całym multiversum.
Fakt, że Gohan Beast oraz Full Power Super Saiyan Broly mogą dorównywać poziomem formom Goku i Vegety, psuje wielu fanom narrację. Teoretycznie Ultra Instinct i Ultra Ego powinny być szczytem możliwej mocy, formami, które wymagają nie tylko siły fizycznej, ale i duchowego opanowania czy boskiego zrozumienia. Tymczasem Gohan i Broly mówiąc w bardzo uproszczony sposób, po prostu… się złoszczą.
GramTV przedstawia:
"Moc rodzi się z potrzeby, a nie z pragnienia. Musisz stworzyć tę potrzebę." – ten cytat dziś wydaje się zapomniany, a obecna struktura serii dewaluuje rozwój Goku i Vegety, którzy musieli poświęcić lata życia i nieskończoną liczbę bitew, by dojść do obecnego poziomu.
Fani mają na to całkiem ciekawe rozwiązanie – zlikwidować wygodne skróty fabularne. Oznacza to, że każdy bohater, niezależnie od potencjału, powinien przejść przez etap treningu i duchowego rozwoju, zanim osiągnie wyższy poziom mocy. Bez tego cały system przestaje mieć sens i ośmiesza postacie, które naprawdę na swój poziom zapracowały.
Gohan od zawsze miał potencjał, ale transformacja w Super Saiyan 2 w Sadze Cella była kulminacją długiego rozwoju, w tym treningów z Goku w Komnacie Ducha i Czasu. Było to zasłużone i emocjonujące, w przeciwieństwie do tego, iż Gohan Beast pojawił się znikąd, bez żadnego przygotowania, a jego siła nagle dorównała Ultra Instinctowi. Do dziś nie ma to żadnego logicznego wyjaśnienia, zwłaszcza że po pewnym czasie Gohan zaniechał w całości swoje treningi.
Dragon Ball potrzebuje nowej filozofii mocy, w której nie wystarczy tylko być utalentowanym lub być synem Goku. Według fanów tylko wtedy seria odzyska sensowność w budowaniu napięcia i rozwoju bohaterów i tylko wtedy kolejne transformacje oraz zwycięstwa będą naprawdę satysfakcjonujące.
Zróbcie porządek z reklamami, bo zasłaniają pół artykułu. No chyba że to główne przesłanie tego serwisu, wyświetlanie reklam a nie treści.
Meris
Gość
19/04/2025 09:18
Czemu wszyscy mówią że Goku wygrał w pierwszej walce z Vegeta?
Chyba oglądaliśmy i czytaliśmy różne anime/mangi.
Drużyna Z składająca się z Goku, Gohana, Kririna i Yadurobim pokonali Vegete.
Sory ale od samego początku Goku nie miał szans. VEGETA PRZYZNAŁ SIE DO PORAŻKI TYLKO DLATEGO, ŻE JEGO DUMA ZOSTAŁA URAŻONA BO JAKAŚ BANDA SŁABIAKÓW DALA RADE USTAĆ.
Goku dostał takie lanie, że gdyby nie sensu to pewnie nigdy więcej by nie chodził... .
Sosna88
Gramowicz
19/04/2025 09:18
W Dragon Ballu już dawno odjechał twórcom peron :D tak samo jak w Avengers, doszło do tak dramatycznych zagrożeń dla świata, że każda mniejesz potyczka to jest takie - meh. Ciężko to przebić. Muszę jednak zwrócić uwagę, że nigd na Gohana nie patrzyłem w ten sposób i faktycznie, coś za łatwo mu to wszystko przychodzi i o ile w przypadku Brolyego można to jeszcze zrozumieć bo to legendarny sayanin, no to Gohan w czepku urodzony, chyba nawet bardziej niż Broly :D