Okazuje się, że franczyza sprzedana przez Geroge’a Lucasa nie jest jednak żyłą złota dla Studia Myszki Miki.
Przed miesiącem Disney zaprezentował listę najbardziej dochodowych marek. Dopiero na czwartym miejscu uplasowały się Gwiezdne wojny z wynikiem rentowności na poziomie x2.9. Oznaczało to, że Disney miał zarobić na serii niecałe 12 mld dolarów, ale jak się okazuje, wcale może tak nie być. Forbes bliżej przyjrzał się sprawie i znalazł pewną lukę w wyliczeniach wytwórni. Według ich danych studio pominęło wszelkie koszty produkcji i marketingu filmów oraz seriali z Gwiezdnych wojen, które znacząco zaniżają rentowność Gwiezdnych wojen pod wodzą Disneya.
Gwiezdne wojny jednak nie tak rentowne dla Disneya?
Przypomnijmy, że George Lucas sprzedał Lucasfilm za 4 miliardy dolarów. W swoim raporcie Disney uwzględnił jedynie kwotę zakupu studia, nie wliczając w to kosztów produkcji oraz marketingu jakiegokolwiek projektu związanego z Gwiezdnymi wojnami. Gdyby wliczyć wszystkie te koszty, okazałoby się, że seria nie odniosła jednak tak spektakularnego wyniku.
Forbes wyliczył, że z pięciu dotychczasowych kinowych filmów z Gwiezdnych wojen, Disneyowi udało się na nich zarobić niecałe 1,2 miliarda dolarów netto. Najlepiej poradziła sobie siódma część Sagi, która przyniosła 559,6 mln dolarów zysku, zaś ostatnia, dziewiąta odsłona, jedynie 89 mln dolarów netto. Wytwórnia straciła tylko na jednym filmie z serii, czyli na Hanie Solo, na którym zanotowała stratę 90,7 mln dolarów netto.
GramTV przedstawia:
Podobnych statystyk nie znajdziemy w przypadku seriali, gdzie znamy jedynie prognozowany budżet produkcyjny każdego z tytułów. Disney nigdy nie chwalił się publicznie, ile wydał na kampanie marketingowe swoich seriali z Gwiezdnych wojen, ani też, czy produkcje przeznaczone na platformę Disney+ osiągały zadowalające wyniki oglądalności i jak przełożyło się to na zysk dla firmy.
Z tego względu nigdy nie dowiemy się, jak dochodowe dla Disneya są Gwiezdne wojny. Hollywoodzkie studia nigdy nie podają pełnych danych, a dodatkowo stosują najróżniejsze finansowe sztuczki, aby zaprezentować przychody z filmów w jak najlepszym świetle. Niemożliwe jest również podanie konkretnych liczb osiąganych przez seriale ze streamingu. Comiesięczne czy roczne opłacanie subskrypcji przez widzów nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, jak duży wpływ na wykupienie lub utrzymanie abonamentu przez użytkowników miała dana produkcja.
Każdy kto od lat śledzi Disneya wie że tak się dzieje. A już największa bujda to serwisy streamingowe, gdzie chyba tylko Netflix jest na plusie, może Amazon (ale oni mają tyle forsy że ich to rybka, a ostatecznie to wciąż przede wszystkim wciąż sklep internetowy i na tym zarabiają).
To studio nie tworzy nic nowego, same remake-i i żerowanie na ugruntowanych franczyzach a nawet to schrzanili, choćby trzymając taką babę jak Kennedy u władzy przez tyle lat. Ponadto dużą część przychodzów stanowiły dla nich parki rozrywki, które są przestarzałe i przegrywają z konkurencją (Universal ich bije na głowę).
Ale tak, dalej mówice że to wredni, rasistowscy/misogoniczni fani się na nich uwzięli.
Headbangerr
Gramowicz
16/04/2024 13:43
Słowo "Manipulacja" powinno być zawarte w nazwie tego studia.