Denis Villeneuve wyjaśnił, dlaczego nie zamierza reżyserować filmu z Gwiezdnych wojen.
Diuna 2 okazała się jeszcze lepszym filmem niż pierwsza część z 2021 roku, a Denis Villeneuve obecnie pracuje nad zakończeniem historii Paula Atrydy w Mesjaszu Diuny. Gdyby nie dzieło Franka Herberta, Gwiezdne wojny nigdy by nie powstały. Od wielu lat widzowie zastanawiają się, czy jest więc szansa, aby Villeneuve po swojej przygodzie na Arrakis przeszedł do drugiej wielkiej franczyzy science fiction, aby współpracować z Lucasfilm nad nowym filmem ze świata Star Wars. Reżyser w podkaście The Town wyjaśnił, że nie ma na to najmniejszych szans. Wyznał, że był kiedyś wielkim fanem Gwiezdnych wojen i Nowa nadzieja oraz Imperium kontratakuje ukształtowało go jako człowieka i twórcę, ale później wszystko się zepsuło.
Denis Villeneuve nie wyreżyseruje filmu z Gwiezdnych wojen
Villeneuve zdradził, że pokochał Gwiezdne wojny już od pierwszej części z 1977 roku. Z kolei Imperium kontratakuje było najbardziej wyczekiwanym przez niego filmem.
Byłem w grupie docelowej. Miałem 10 lat. To trafiło do mojego mózgu niczym srebrna kula. Miałem obsesję na punkcie Gwiezdnych wojen. Imperium kontratakuje było najbardziej wyczekiwanym przeze mnie filmem w życiu. Widziałem go w kinie z miliard razy. Jednocześnie film wywołał we mnie traumę. Wtedy jeszcze kochałem Gwiezdne wojny.
Sytuacja zmieniła się wraz z debiutem Powrotu Jedi. Denis Villeneuve miał wtedy piętnaście lat i czuł, że Gwiezdne wojny nie są już dla niego. Przez Ewoki stały się zbyt dziecinne, a na domiar złego seria została uwięziona we własnej mitologii. Był tak zły na George’a Lucasa, że zamierzał pojechać do Los Angeles, aby rozmówić się z reżyserem.
Problem polega na tym, że wszystko zepsuło się w 1983 roku wraz z Powrotem Jedi. To długa historia. Miałem 15 lat i wraz z moim najlepszym przyjacielem chcieliśmy wziąć taksówkę, pojechać do Los Angeles i porozmawiać z Georgem Lucasem – byliśmy na niego wściekli! Nawet dzisiaj winię Ewoki. Film okazał się komedią dla dzieci.
Na koniec Villeneuve stwierdził, że Gwiezdne wojny doprowadziły do takiego stanu, że wszystko tworzone jest pod linijkę i brakuje w serii miejsca na eksperymenty i niespodzianki. Dlatego nie chce współpracować z Lucasfilm, gdyż nie czułby się dobrze kręcąc taką produkcję.
Gwiezdne wojny zostały zamknięte w swojej własnej mitologii, stały się za bardzo dogmatyczne. Są jak przepis w książce kucharskiej, pozbawione elementu niespodzianki. Dlatego nie marzę o stworzeniu Gwiezdnych wojen, ponieważ wydaje mi się to wszystko za bardzo wtórne.
GramTV przedstawia:
Również fani Star Treka nie mają co liczyć, że twórca Diuny nakręci film w ich ulubionym uniwersum. Villeneuve stwierdził, że nie jest „Trekkiem”.
Reżyser wypowiedział się również o ewentualnej współpracy z Netflixem. Wyznał, że docenia kinowe doświadczenie współdzielone z innymi widzami, dlatego chce tworzyć filmy, które będą wyświetlane na dużym ekranie.
Duży ekran jest częścią języka filmowego, który umożliwia wspólne dzielenie się historią i odbieranie w kinie tych samych emocji i doświadczeń. Nie powinniśmy przeżywać tego sami, ale wraz z innymi. Wierzę, że zwycięży kinowe doświadczenie.
Pierwotnie akcja miała się dziać na Kashyyyku, a nie Endorze i Wookie miały pomagać w walce z Imperium, ale Ewoki miały większy potencjał jeśli chodzi o sprzedaż maskotek.