Katy Perry w kosmosie. Jej lot mógł być gorszy dla środowiska niż cała trasa Taylor Swift

Tak, Katy Perry zrobiła sobie kosmiczną wycieczkę na pokładzie rakiety firmy Blue Origin, należącej do Jeffa Bezosa.

Katy Perry poleciała w kosmos. Oczywiście już wróciła. Cała przygoda trwała zaledwie 11 minut i odbyła się na pokładzie rakiety firmy Blue Origin, należącej do Jeffa Bezosa, założyciela Amazona. Powód tego lotu pozostaje niejasny, ale z pewnością wywołał sporo szumu w mediach i wśród fanów muzyki, głównie w kontekście dbania o środowisko. Kto wie, być może Katy Perry o to właśnie chodziło.

Załoga Blue Origin w tym Katy Perry
Załoga Blue Origin w tym Katy Perry

Katy Perry poleciała w kosmos

Lot Katy Perry nie obył się bez kontrowersji. Temat ekologii to coraz częściej pojawiający się temat w dyskusjach dotyczących branży muzycznej. Pojawiły się nawet doniesienia, że ten krótki wypad Katy Perry mógł być bardziej szkodliwy dla środowiska niż cała trasa koncertowa Taylor Swift – „Eras Tour”. Sprawa jednak nie jest tak prosta, jak się wydaje.

Szkody środowiskowe porównuje się zazwyczaj poprzez emisję dwutlenku węgla (CO₂) i tutaj Taylor Swift jest regularnie krytykowana za częste loty prywatnym odrzutowcem, zarówno podczas trasy koncertowej, jak i w przerwach między występami (np. na urodziny Seleny Gomez czy mecze Travisa Kelce’a). Tymczasem rakieta Blue Origin nie emituje CO₂, a parę wodną, co teoretycznie czyni ją „czystszą”. Problem w tym, że duże ilości pary wodnej w wyższych warstwach atmosfery mogą wpływać na chemię chmur, a tym samym działać jak gaz cieplarniany. Do tego dochodzi jeszcze przygotowanie rakiety do startu, które według World Inequality Lab generuje około 50 ton dwutlenku węgla, co odpowiada całkowitej emisji jednej osoby z najbiedniejszego miliarda ludzi... przez całe życie.

GramTV przedstawia:

Z drugiej strony, „Eras Tour” to największa trasa koncertowa w historii muzyki. Ponad 10 milionów fanów na całym świecie, milionowe wpływy dla lokalnych gospodarek, tysiące miejsc pracy i całe miasta tętniące życiem w dniach koncertów. Ludzie podróżowali, nocowali, kupowali pamiątki, niektórzy nawet bez biletów, by po prostu chłonąć atmosferę. Nie można też zapominać, że choć prywatne loty Taylor Swift są faktem, często pożyczała swój odrzutowiec innym osobom, więc nie wszystkie emisje można przypisać tylko jej.

Jak to zwykle bywa, wszystko sprowadza się do „wojen fanów”. Jedni będą bronić Taylor przed każdą krytyką i uznają jej emisje za uzasadnione bezpieczeństwem i komfortem. Inni z kolei będą je wyciągać przy każdej okazji, niezależnie od tego, czy faktycznie przejmują się środowiskiem. Teraz obrywa się Katy Perry, która za 11 minut fanaberii postanowiła przyczynić się do pogłębiania kryzysu klimatycznego. Wiele osób uważa, że było to kompletnie niepotrzebne. Inni bronią wokalistki, mówiąc że skoro ją stać to dlaczego nie?

Koniec końców prawdopodobny cel Katy Perry został osiągnięty – jest na nagłówkach mediów. Poza tym jak zwykło się mawiać – “nie ważne jak mówią, byle by mówili”.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!