Chris Columbus chciałby całkowicie wyciąć z filmu jedną ze scen.
Kevin sam w Nowym Jorku to jeden z najbardziej kultowych filmów świątecznych i chociaż jest kochany przez fanów na całym świecie, w tym również w Polsce, to reżyser Chris Columbus żałuje nakręcenia jednej ze scen. W najnowszym wywiadzie dla San Francisco Chronicle przyznał, że żałuje udziału Donalda Trumpa w swoim filmie. Siedmiosekundowy epizod z prezydentem USA stał się dla niego „przekleństwem”.
Kevin sam w Nowym Jorku
Kevin sam w Nowym Jorku – Chris Columbus wstydzi się sceny z Donaldem Trumpem
To stało się dla mnie przekleństwem. Po prostu chciałbym, żeby tego nie było.
Nie mogę tego wyciąć. Jeśli to zrobię, prawdopodobnie zostanę deportowany. Uznają, że nie nadaję się do życia w Stanach Zjednoczonych, więc będę musiał wrócić do Włoch czy coś.
W filmie Kevin McCallister (Macaulay Culkin) trafia samotnie do Nowego Jorku i ląduje w luksusowym Plaza Hotel – należącym wówczas właśnie do Donalda Trumpa. W jednej scenie bohater spotyka biznesmena i pyta go o drogę w hotelowym holu. Choć moment był krótki, do dziś budzi kontrowersje, a już w szczególności odkąd Trump został prezydentem.
Columbus już w 2020 roku zdradził w rozmowie z Business Insider, że obecność Trumpa na ekranie nie była jego wyborem, a warunkiem skorzystania z lokacji. Obecny prezydent USA wyraził zgodę na kręcenie w jego hotelu, ale musiał pojawić się w samym filmie.
Zapłaciliśmy za wynajem, ale Trump powiedział: „Jedyny sposób, żebyście mogli kręcić w Plaza, to jeśli pojawię się w filmie”
Zgodziliśmy się, a kiedy po raz pierwszy pokazaliśmy film publiczności, wydarzyło się coś dziwnego – ludzie zaczęli klaskać, gdy pojawił się na ekranie. Powiedziałem więc do montażysty: „Zostaw go. To moment dla widowni”.
GramTV przedstawia:
Dziś reżyser przyznaje, że żałuje tej decyzji. Przez lata fani domagali się usunięcia Trumpa z filmu, a sam Macaulay Culkin poparł pomysł cyfrowego zastąpienia Trumpa jego własnym, dorosłym wcieleniem. Aktor w poście dotyczącym petycji zastąpienia prezydenta USA napisał: „Wchodzę w to”.
Trump odniósł się do sprawy na platformie Truth Social w 2023 roku, twierdząc, że to Columbus „błagał”, by wystąpił w filmie:
Byłem bardzo zajęty i nie chciałem tego robić. Byli bardzo mili, ale przede wszystkim uparci. Zgodziłem się – i reszta to historia! Ta mała rola eksplodowała jak rakieta, a film okazał się wielkim sukcesem. Ludzie wciąż do mnie dzwonią, gdy leci w telewizji.
A teraz, 30 lat później, Columbus (jak on się naprawdę nazywał?) twierdzi, że się wcisnąłem na siłę. To kompletna bzdura. Ten epizod pomógł filmowi. Kolejny hollywoodzki facet, który szuka łatwej sławy na moim nazwisku.
Kontrowersje wokół sceny z Trumpem powracają praktycznie co roku, gdy film trafia do świątecznego repertuaru stacji telewizyjnych. I choć kultowy status Kevina wydaje się niezagrożony, Chris Columbus nie kryje, że jeden epizod z czasem zaczął mu ciążyć bardziej, niż kiedykolwiek przypuszczał.