Film Pixara po raz pierwszy od marca 2020 roku zadebiutował w amerykańskich kinach. Disney szykował się na otwarcie w graniach 70-85 mln dolarów, co byłoby bardzo dobrym startem dla spin-offu popularnej serii Toy Story. Rzeczywistość okazała się jednak dla studia druzgocząca i przygody Buzza Astrala nie przyciągnęły zbyt wielu widzów do kin. Pomimo wysokiej oceny widzów (A- na CinemaScore) produkcja zarobiła zaledwie 51 mln dolarów. Jest to siódme najgorsze otwarcie dla dzieła Pixara w historii. Jednak co gorsze, film dał się wyprzedzić Jurassic World: Dominion, które w drugi weekend straciło aż 60% wpływów.
Nowy film o dinozaurach zdołał zebrać 58,6 mln dolarów i tyle wystarczyło, aby utrzymać pozycję lidera. Choć produkcja Universal Pictures w Ameryce łącznie zarobiła już 259 mln dolarów i 372,4 mln dolarów z zagranicznych rynków (z czego 69,2 mln USD pochodzi z ostatniego weekendu), to łączny wynik na poziomie 622,2 mln dolarów nie daje jeszcze gwarancji, że Jurassic World: Dominion zdoła przebić granicę miliard dolarów wpływów.
Na najlepszej drodze do osiągnięcia tego celu jest Top Gun: Maverick. Superprodukcja z Tomem Cruisem się nie zatrzymuje i w czwarty weekend zarobiła niesamowite 44 mln dolarów (spadek o zaledwie 15%). Jest to drugi najwyższy wynik osiągnięty w czwartym weekendzie w amerykańskich kinach. Maverick pokonał więc analogiczne wyniki Gwiezdnych wojen: Przebudzenia mocy czy Avengers: Koniec gry i uległ jedynie Avatarowi, który zarobił 50,3 mln dolarów. Łączne wyniki z Ameryki wynoszą 466,1 mln dolarów, zaś z zagranicznych rynków 419 mln USD. Globalnie Top Gun: Maverick ma już na koncie 885,2 mln dolarów. Nic nie wskazuje na to, żeby film miał się nagle zatrzymać, tym bardziej że właśnie zadebiutował w Korei Południowej, która uwielbia filmy z Tomem Cruisem. Miliard jest w zasięgu ręki i eksperci nie zadają już sobie pytania, czy film osiągnie ten wynik stając się pierwszym tegorocznym filmem z miliardem na koncie, ale kiedy to się uda.
GramTV przedstawia:
Wracając jeszcze do porażki Buzza Astrala, to również zagraniczne rynki nie pomogły i nie podreperowały wyników. Z weekendu otwarcia film zarobił 26,6 mln dolarów, ale że w niektórych krajach pojawił się w kinach już w środę, to jego wynik otwarcia szacuje się na poziomie 34,6 mln dolarów. Łączne wpływy po weekendzie wynoszą 85,6 mln dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile film Pixara miał osiągnąć w samej Ameryce. Disney nie może również liczyć na niskie spadki w kolejnych tygodniach, nie tylko ze względu na konkurencję w postaci Jurassic World: Dominion, ale również na zbliżającą się premierę Minionki: Wejście Gru.
Warto również pochylić się nad powodami porażki Buzza Astrala. Oprócz czynników zewnętrznych, takich jak upalna pogoda w miniony weekend, to prawdopodobnie jesteśmy świadkami podjęcia przez władzę Disneya błędnych decyzji dotyczących poprzednich filmów Pixara. Przypomnijmy, że ostatnie trzy produkcje studia, czyli Co w duszy gra, Luca oraz To nie wypanda, debiutowały na Disney+ bez żadnych opłat. Platforma była dostępna już na wszystkich najważniejszych rynkach w Ameryce oraz Europie Zachodniej, tym samym wytwórnia przyzwyczaiła rodziców i ich dzieci, że filmy Pixara otrzymują za darmo w dzień premiery. Tym razem, aby obejrzeć Buzza Astrala, musieli zapłacić, dodatkowo wybierając się do kina. Wiele osób zrezygnowało z tej opcji, woląc poczekać 45 dni na debiut filmu na Disney+.
Decyzja studia dotycząca Co w duszy gra była zrozumiała, gdyż film miał wyznaczoną datę premiery w okresie pandemii i aby produkcja miała szansę zdobyć najważniejsze filmowe nagrody, musiała jak najszybciej zadebiutować. Jednak pandemia osłabła w ubiegłoroczne wakacje i nic nie stało na przeszkodzie, aby Luca pojawiła się w kinach. Identycznie jak To nie wypanda, które miało swoją premierę w marcu tego roku. Mimo to Disney wolał zapewnić swoim subskrybentom kinowy hit, narażając się na późniejsze konsekwencje i złość wielu cenionych i wieloletnich pracowników Pixara. Niewykluczone, że to jednostkowy przypadek i kolejny film Pixara przyciągnie do siebie widzów. Disney jednak będzie miał problem, jeżeli stanie się to stałym trendem, na czym najbardziej ucierpią uzdolnieni i utalentowani animatorzy, scenarzyści, producenci i wszystkie inne osoby, które obecnie pracują w studiu.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!