Teraz fani, którzy zwracają uwagę na poprawność polityczną nowych filmów Disneya to po prostu… pasjonaci starych filmów.
Rachel Zegler, gwiazda nadchodzącej aktorskiej wersji Królewny Śnieżki, diametralnie zmieniła narrację wokół swojej roli i filmu. Aktorka, która wcześniej określała sprzeciw wobec jej obsadzenia jako „mizoginię”, teraz podkreśla „pasję” fanów do oryginalnego filmu.
Królewna Śnieżka
Rachel Zegler, nowa Królewna Śnieżka, zmienia narrację o fanach. Już nie są mizoginami
W rozmowie z Vogue Mexico stwierdziła:
Interpretuję uczucia ludzi dotyczące tego filmu jako pasję do niego i jaki to zaszczyt móc być częścią czegoś, co jest tak pasjonujące dla ludzi.
I dodaje:
Disney znalazł tę piękną, delikatną równowagę między wzięciem animowanego klasyka, który wszyscy znają i kochają, a jednocześnie przedstawieniem go nowemu pokoleniu.
GramTV przedstawia:
To zupełnie inny ton niż ten, który prezentowała jeszcze rok temu, gdy określała animowany klasyk z 1937 roku jako „dziwny” i „przerażający”. Ta nagła zmiana narracji budzi spekulacje, czy Disney nie zdecydował się zdyscyplinować swojej gwiazdy w obliczu kontrowersji wokół filmu. Bardzo możliwe, że studio, kierowane radą speców od marketingu, mogło wywrzeć presję na aktorce.
Disney zmaga się bowiem z problemami wizerunkowymi – produkcja kosztowała ponad 300 milionów dolarów, a prognozy sugerują, że weekend otwarcia w USA przyniesie zaledwie 65 milionów dolarów, co stanowi ułamek sukcesu takich hitów jak Piękna i Bestia (175 mln) czy Król Lew (192 mln). W obliczu tych liczb złagodzenie tonu przez Zegler może być próbą ratowania wizerunku filmu przed premierą 21 marca.
Tacy ludzie jak ona generalnie myślą że mają rację. Często używają terminy jak np bycie "on the right side of history" porównując się do prawdziwych ludzi którzy wpłynęli na zmiany w społeczeństwie bo każdy z nich chce być bohaterem.
I dlatego nie myślą o konsekwencjach bo myślą że każdy krytyk to nazista a przecież Disney to nie nazista. I używają platformę którą dostają od pracodawcy do głoszenia tych bzdur. Na ogół rujnując pracodawcę ale to nie ich pieniądze. Ona za rolę już miała zapłacone.
W Disney myślę że ludzie za nią odpowiedzialni myśleli tak samo i dlatego to tolerowali. Zmiana Disneya jest w miarę bowa. Musieli stracić setki milionów żeby się zastanowić co jest ważniejsze.
Obrażanie ludzi czy ich pieniądze. Zmiana postawy wiele nie pomoże bo większość już chyba wyrobiła sobie opinie.
wolff01
Gramowicz
27/02/2025 09:11
Silverburg napisał:
Nie będę jej bronił, bo jej wypowiedzi były poniżej krytyki, ale Disney to gigantyczna machina marketingowa. Zdziwiłbym się gdyby jej wypowiedzi nie były kontrolowane przez odpowiedni dział i były po linii pracodawcy. Nie zmienia to rzecz jasna faktu, że się zaorała.
Nie da się zapanować nad takimi osobami. Ona nie tyle jest aktorką co "postacią z social media". Co z tego że Disney próbuje nad nią panować, jak ona w przypływie emocji po wygranej Trumpa wrzuciła filmik gdzie obrażała połowę wyborców (wrzucenie schematycznych przeprosin nic nie dało). To inny typ skandalistów (dawniej skandale kręciły się głównie wokół wybryków czy skandali obyczajowych), a teraz w czasach gdy ludzie śledzą jeszcze mocniej każdą wypowiedź, także te z przeszłości (np. skandal z filmem Emilia Perez) ktoś taki jak ona to tykająca bomba. Nie chodzi o to kto w politycznej wojence ma rację - chodzi o to że zniechęca się duża grupę potencjalnych klientów i psuje się biznes.
wolff01
Gramowicz
27/02/2025 09:04
Headbangerr napisał:
Problem (dla Disneya) jednak jest taki, że to zupełnie nic nie zmieni. Zegler zarżnęła tą premierę zniechęcając do siebie wszystkich swoimi komentarzami, a Disney dołożył swoje castingiem i zamieszaniem wokół krasnoludów. To będzie najgorsza premiera roku i kolejny gwóźdź do trumny Disneya. O Zegler już nawet nie wspomnę, bo na tym etapie powinna się przebranżowić na pracownicę call center, bo po samym głosie nikt jej nie rozpozna.
Disney ma niestety wciąż za dużo kasy i daleka droga do trumny. Sam film zostanie zapomniany jak aktorski Kopciuszek (który zdajsie złym filmem sam z siebie nie był tylko jakoś po wszystkich spłynął). Ludzie są już zmęczeni tym syfem i nijakością, po prostu olewają te premiery. Obojętność to najgorsze co moze spotkać filmy.
Zegler może mieć problem - próbowano ją sprzedać jako "aktorkę młodego pokolenia" tylko że młodzi ludzi wolą patrzeć w social media a nie filmy. Łatka laski która nie potrafi trzymać języka za zębami na pewno jej nie pomoże, PR-owcy tego nie znoszą. Brie Larson musiała przycichnąć na kilka lat od czasu ataków na "toksycznych fanów" i ona zrozumiała że milczenie jest złotem. W dzisiejszych czasach filmom straszne szkody czynią "objazdówki promocyjne" czy "ścianki" gdzie aktorzy/scenarzyści/producenci gadają straszne farmazony - przykłady można mnożyć: choćby wypowiedzi Antony'ego Mackie przed premierą KA 4, albo wywiady z Headland i Stenberg przed premierą Akolity.
A w samym Disneyu bardzo długo nie zwracano uwagi że trzeba pielęgnować "starych fanów" bo miłość do ich IP jest pokoleniowa. Np. bajki Disneya przyciągały całe rodziny które były pokoleniowo przywiązane do ich postaci/stylu. Ale potem pojawiło się mieszanie polityki i światopoglądów. Skoro odpycha się rodziców (drażliwe tematy, wątpliwa jakość produkcji) to ci nie zaszczepią w dzieciach zainteresowania do ich dzieł.