Lider zespołu Ghost, Tobias Forge, w rozmowie z NME stwierdził, że przekonanie, jakoby rock umarł, jest dalekie od prawdy.
Wypowiedź padła w kontekście zapowiedzi szóstego albumu studyjnego zespołu, „Skeletá”, który ukaże się 25 kwietnia. Płyta została zapowiedziana utworem „Satanized”, a w jej promocji Forge wcielił się w nową postać sceniczną – Papę Perpetuę.
Ghost – Tobias Forge
Muzyka rockowa jest żywa czy martwa?
Podczas wywiadu Forge odniósł się do częstych opinii, że rock nie ma już nic do zaoferowania i nie rodzą się nowe wielkie zespoły:
Od dekady słyszymy w branży muzycznej – zwłaszcza w świecie rocka – że rock umarł albo że żadne nowe zespoły nie mogą stać się wielkie. Ghost i kilka innych grup są dowodem na to, że to nieprawda.
Lider Ghost zaznaczył, że choć ciężko dorównać legendom pokroju AC/DC, to zespoły takie jak Sleep Token pokazują, że można osiągnąć wielki sukces w dzisiejszych czasach. Forge wskazał również, że jego ambicją jest przekształcenie Ghost w zespół stadionowy, podobnie jak w przypadku Rammstein:
Rammstein przez długi czas grali na arenach, ale kiedy zdecydowali się na trasę stadionową, nagle zamiast 15 tysięcy ludzi mieli po 55 tysięcy przez trzy noce z rzędu! To niesamowity poziom i chciałbym, żeby Ghost przeszedł taką drogę. Zawsze fascynowała mnie produkcja sceniczna. Moja obsesja zaczęła się w latach 80., kiedy zobaczyłem The Rolling Stones podczas trasy Steel Wheels. To było gigantyczne widowisko, które dosłownie przejmowało całe miasta. Zawsze marzyłem o takim efekcie.
GramTV przedstawia:
Co ciekawe, w styczniu słynny gitarzysta Slash, sugerował jednak coś innego w kwestii muzyki rockowej, dodając że znacznie lepiej ma się kondycja bluesa:
Obecnie w rocku odnajduję mało interesujących rzeczy. To, co mnie najbardziej ekscytujące to moment, kiedy gitara stanowi element partii melodyjnej piosenki. To zawsze mnie kręciło, a tego bardzo brakuje teraz w muzyce rockowej. Jest wielu gitarzystów, którzy brzmią w sposób niesamowity. Nie potrafią jednak dopasować się do kompozycji ekscytującego zespołu. Jest taki facet, który nazywa się Chris Buck. To naprawdę świetny gitarzysta bluesowy. Pomogłem mu uzyskać wizę na przyjazd do Stanów Zjednoczonych, a później zadzwoniłem do do klubu Troubadour i załatwiłem koncert. Młodzi artyści bluesowi naprawdę radzą sobie całkiem nieźle. To gatunek, który w tej chwili naprawdę kwitnie, jest żywy i świeży.
Czy dla was rock jest wiecznie żywy czy faktycznie zderzył się ze ścianą?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!