Russell Crowe mógł zagrać Aragorna. Aktor tłumaczy dlaczego odrzucił rolę we Władcy Pierścieni

Grał gladiatora, sygnalistę, geniusza, policjanta, egzorcystę i wcielał się we wszystkie możliwe inne postacie i zawsze robił to genialnie. Wiele z jego ról i filmów, w których występował, były nominowane bądź też honorowane prestiżowymi nagrodami. Aktor przez wiele lat był topowym hollywoodzkim gwiazdorem. Dlaczego nie przyjął roli w kolejnym gwarantowanym hicie kinowym?

Russell Crowe mogł zagrać Aragorna, ale postanowił odrzucić rolę. Dlaczego?

W niedawnym wywiadzie wyjawił, że nie zdecydował się na tę rolę, ponieważ po rozmowie z reżyserem nabrał przekonania, że nie jest jego wyborem, a raczej wytwórni. Wyczuł, że Peter Jackson waha się co do jego udziału.

Kiedy byłem dzieckiem, byłem zagorzałym czytelnikiem Tolkiena, więc bardzo podekscytowałem się pomysłem na Władcę Pierścieni. Miałem jednak wrażenie, że tę decyzję podejmowało studio, a nie reżyser. Rozmawiałem też z Peterem Jacksonem przez telefon i nie mówił tego rodzaju rzeczy, które mówili reżyserzy, jeśli naprawdę próbowali przyciągnąć cię do projektu. Odniosłem wrażenie, że miał już na myśli kogoś innego. Dlatego godząc się na rolę, w rzeczywistości stanąłbym mu na drodze, Pochodzimy z tego samego miejsca, więc w tej rozmowie jest pewien niuans, którego inni mogą nie usłyszeć – obaj jesteśmy Nowozelandczykami – wyczułem w jego wypowiedzi, że nie mówiąc nic negatywnego, sugeruje, że ma inny plan, więc tak to zostawiłem.

Patrząc z perspektywy czasu, chyba nikt nie ma wątpliwości, że pojawienie się w filmie Viggo Mortensena w roli Aragorna było znakomitą decyzją, ponieważ aktor znakomicie sprawdził się w swoim zadaniu. Oznacza to tyle, że Crowe podjął słuszną decyzję i zachował się elegancko, kiedy postanowił nie blokować planów Petera Jacksona.