Gracze oczekujący na premierę The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom muszą teraz wykazać się nie lata hartem ducha, bo ostatnie dwa tygodnie dzielące ich od premiery wyczekiwanej gry będą bardzo trudne – o wiele bardziej niż zwykle. Najnowsza produkcja Nintendo wyciekła. Fizyczne kopie gry pojawiły się na wielu stronach w miniony weekend, a ich ceny dochodziły do nawet 300 dolarów. Na dokładkę w sieci pojawiły się cyfrowe kopie gry. Dlatego w sieci roi się ostatnio od zdjęć, a nawet całych filmów pokazujących spore fragmenty rozgrywki.
Wciąż nie jest jasne jak doszło do wycieku. Na subreddicie GamingLeaksAndRumors można znaleźć cały wątek poświęcony tej sprawie. Podobno zaczęło się od jednego człowieka, który rzekomo skopiował grę i udostępnił ją za pośrednictwem Discorda. W ten sposób rozprzestrzeniła się wersja cyfrowa nowej Zeldy. Jak było faktycznie? Być może dowiemy się wkrótce.
The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom wyciekła do internetu przed premierą
Tego rodzaju wyciek zdarzył się już Nintendo wcześniej. W 2017 roku tuż przed premierą do internetu wyciekła The Legend of Zelda: Breath of the Wild na Wii U. Nintendo nie skomentowało jeszcze aktualnej sytuacji, ale prawdopodobnie podejmie kroki prawne, jeśli uda im się zidentyfikować osobę bądź grupę będącymi sprawcami wycieku.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!