Niektórzy recenzenci byli bezlitośni dla nowego serialu Netflixa ze świata Wiedźmina.
W sieci pojawiły się pierwsze recenzje Wiedźmina: Rodowód krwi, czyli prequela głównego serialu o przygodach Geralta. Jeżeli mieliście nadzieję, że będzie to udana produkcja, to niestety musimy Was zmartwić. Już nasza recenzja wylicza wiele problemów serialu, który w zasadzie jest powiązany z Wiedźminem zaledwie z nazwy. Również zagraniczni krytycy nie mieli żadnej taryfy ulgowej dla najnowszej produkcji Netflixa i skrytykowali Rodowód krwi.
Wcześniej informowaliśmy, że showrunner Declan de Barra zdecydował się na stworzenie serialu ze względu na frustrację wynikającą z braku opisu tej historii wiedźmińskiego świata w książkach Andrzeja Sapkowskiego. Dla wielu recenzentów to właśnie scenariusz stanowi największe źródło problemów Wiedźmina: Rodowodu krwi, które pełne jest fabularnych skrótów, drewnianych dialogów i braku jakichkolwiek emocji w przedstawieniu podróży drużyny głównych bohaterów.
Wiedźmin: Rodowód krwi – pierwsze recenzje
Przedwiedźmińska eksploracja genezy gatunku mutantów oraz historia zderzenia światów potworów i ludzi powinna była wzbogacić główną serię i na swój sposób zachwycić. Ale nie. Pomijając kilka samotnych plusów, Rodowód krwi jest pełen zmarnowanego potencjału i aktorów w krótkim, czteroodcinkowym odcinku – GamesRadar.
Ostatecznie twoja radość z oglądania Rodowodu krwi będzie zależała od tego, jak bardzo jesteś zaangażowany w uniwersum Wiedźmina i jak bardzo jesteś przekonany do przedstawionych w nich bezsensownych historii – Collider.
To znośne, quasi-brutalne rozmycie magii i krwi, o którym zapomnisz, gdy tylko się skończy. Zamiast tego po prostu zagraj w Wiedźmina 3 – Dexerto.
Wiedźmin: Rodowód krwi to zaskakujący niewypał oparty na świecie fantasy. Jest w nim kilka elementów, które można polubić – a mianowicie jego szaleńcza i wywołująca zachwyty akcja, a także kilka bardzo przejmujących momentów postaci. Jednak te bledną w porównaniu z niechlujną historią, dziwacznym montażem, kiepskimi postaciami i niepotrzebną ekspozycją fabuły – wszystko to wskazuje na rozczarowujący serial Netflix, który nie wie, czym chce być – Tech Radar.
Rodowód krwi istnieje jako przeciwieństwo udanych seriali fantasy: świat bez definiujących cech, multiwersum, którego nawet Michelle Yeoh nie może uratować. Jest to świat pozbawiony kolorytu, zamieszkany przez generyczne, archetypiczne postacie walczące o przedostanie się z punktu A do punktu B, ponieważ tak chce fabuła. Problemy są głębsze niż brak wiodącej gwiazdy, w której można by zakorzenić cały świat. Wiedźmin: Rodowód krwi ostatecznie pada ofiarą ryzyka, że każde uniwersum (a jest ich wiele) musi działa, ale gdy zbyt chciwie się je rozszerza, traci się to, co czyni go wyjątkowym – Polygon.
GramTV przedstawia:
Innego zdania jest redaktor ComicBook.com, który jako jeden z niewielu ocenił pozytywnie Wiedźmina: Rodowód krwi, wystawiając serialowi ocenę 7/10. W swojej recenzji stwierdził, że produkcja osiąga swój cel, jakim jest przedstawienie genezy tego świata i przygotowanie uniwersum pod kolejne produkcje. Recenzentowi spodobały się również postacie, które zostały z nim nawet po zakończonym seansie.
Przypomnijmy, że Wiedźmin: Rodowód krwi zadebiutuje na Netflixie już 25 grudnia. Serial liczy cztery odcinki, stanowiące zamkniętą całość.
Znajomości. Zauważ że często te nowe marki dostają ludzie bez doświadczenia. Ich resume to po prostu kogo znają w Hollywood
Ray
Gramowicz
12/12/2022 20:54
Można mieć bogate zapisy historii stworzonej przez jednego z najlepszych twórców fantastyki (Rings of Power) i można to spieprzyć.
Można mieć absolutne wolną rękę, niewielkie tło historyczne w uwielbianym świecie fantastyki przez wielu graczy na świecie (Rodowód Krwi) i można to spieprzyć.
Naprawdę sprzedają te marki złym ludziom. Czemu ktoś w ogóle ich zatrudnia, przecież oni wszyscy powinni być zwolnieni na zbity pysk.
MisticGohan_MODED
Gramowicz
12/12/2022 20:18
No jeśli nawet "recenzenci" mówią że to gniot to już musi być niezły syf.