Ponad dwa tygodnie temu na Netflixie zadebiutował Wiedźmin: Rodowód krwi, czyli prequel do głównej historii o Geralcie z Rivii. Produkcja miała swoją premierę w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia i wywołała wokół siebie dużo szumu niską jakością, a co za tym idzie, kiepskimi ocenami od krytyków i widzów. Nawet Tomasz Bagiński, który jest producentem wykonawczym serialu, umieścił na swoim profilu na Facebooku wymowny wpis, w którym odciął się od zabierania opinii nt. serialu. Powodów do radości nie mają również włodarze Netflixa, którzy nie mogą być zadowoleni z wyników oglądalności Wiedźmina: Rodowodu krwi.
Wiedźmin: Rodowód krwi notuje słabą oglądalność
Jeszcze przed końcem ubiegłego roku poznaliśmy pierwsze wyniki oglądalności serialu z premierowego dnia. W dzień debiutu widzowie spędzili przy Wiedźminie: Rodowodzie krwi jedynie 15,8 mln godzin. Iskierkę nadziei dały wyniki z pierwszego pełnego tygodnia (od 26 grudnia do 1 stycznia), podczas którego subskrybenci platformy oglądali serial przez 64,5 mln godzin, plasując prequel Wiedźmina na trzecim miejscu najchętniej oglądanych anglojęzycznych seriali Netflixa w ciągu tygodnia, przegrywając jedynie z Wednesday i trzecim sezonem Emily w Paryżu.