Netflix wciąż oficjalnie nie ogłosił daty premiery trzeciego sezonu Wiedźmina, który ma pojawić się na platformie tegorocznego lata. Produkcja nadal znajduje się w fazie postprodukcji i dopiero gdy prace zostaną zakończone, platforma będzie mogła przystąpić do ujawnienia planów dystrybucyjnych nowych odcinków. W oczekiwaniu na trzecią serię, ma powstawać kolejny spin-off Wiedźmina, do którego zdjęcia kręcone w Afryce. Fani już teraz nie są zadowoleni z efektu wiedźmińskiego uniwersum i niedawno jeden z widzów przekazał, że mniej niż 3% całego drugiego sezonu Wiedźmina to sceny zgodne z książkami od Andrzeja Sapkowskiego.Producent serialu postanowił podroczyć się z widzami i w najnowszym wywiadzie przyznał, że w nadchodzących epizodach otrzymamy jeszcze więcej historii, których na próżno szukać w literackim pierwowzorze, czy nawet grach od CD Projekt RED.
Trzeci sezon Wiedźmina z oryginalnymi historiami
Producent Graeme Marshall i kierownik efektów wizualnych Sebastien Francoeur w rozmowie z serwisem Screenrant opowiedzieli o trzecim sezonie. Już na wstępie przyznali, że widzowie mogą oczekiwać historii, których wcześniej nie widzieli, ani o nich nie czytali.
Jesteśmy w trakcie dostarczania ostatnich kilku odcinków [sezonu 3], co jest super. Nie sądzę, żeby te histori ktokolwiek wcześniej czytał lub widział w Wiedźminie, więc będzie to ekscytujące.
Twórcy serialu następnie skupili się na następnym sezonie, który już jest opracowany. Przyznali, że mają kilka rzeczy, którymi zachwyceni są członkowie zespołu kreatywnego. Będą również nowe stworzenia, które zobaczymy na ekranie.
Pracujemy nad całkiem ciekawymi rzeczami na następny sezon. Jesteśmy na etapie, w którym pokazujemy różne rzeczy zespołowi kreatywnemu, a oni są tym zachwyceni. Mamy krótką sekwencję z pewnym ładnym stworzeniem, ale mamy też dłuższą z innym, dużym stworzeniem, co też jest fajne.
Producenci opowiedzieli również o równowadze zachowania wierności z materiałem źródłowym. Przyznali, że niektóre pomysły zostały odrzucone, bo twórcy chcieli podążyć inną drogą.
Odwoływaliśmy się do magii jeden do jednego, a oni mówili: „Nie, nie możemy, nie chcemy iść tą drogą”. Myślę, że jest wielu fanów jednego lub drugiego podejścia i nie denerwujesz jednego, nie robiąc czegoś, co spodoba się drugiemu. Byli bardzo ostrożni, aby zachować wierność wiedzy, wierność królestwa, wierność Wiedźminowi.
Jeżeli liczyliście, że kolejne sezony będą bardziej zbliżone do trylogii gier od CD Projekt RED, to producenci wyjaśniają, że założyli, aby nie kopiować tego, co zostało zrobione już w grach. Była to pierwsza zasada, której się nauczyli podczas produkcji serialu.
Nie możemy naśladować tego, co zostało zrobione w grze. To pierwsza zasada, której się nauczyliśmy podczas prac nad serialem, ponieważ drugi sezon jest tak naprawdę oparty na powieści. To, co zostało napisane, to nie gra wideo, nie można wyodrębnić informacji i od tego zacząć. To to samo źródło, ale dosłownie inna gałąź.
GramTV przedstawia:
W dalszej części Marshall i Francoeur przyznali, że serial potrzebował oddzielić się od książek i gier, aby eksplorować inne historie, bohaterów i miejsca. Padło również porównanie do The Last of Us, gdzie pierwszy odcinek to w zasadzie bardziej rozbudowany wstęp gry.
Czuję, że to, w jaki sposób serial został oddzielony od książek i gier, pozwala im odkrywać inne historie, inne miejsca i tym podobne rzeczy.
Myślę, że jak dotąd dobrze im to wychodzi. Różni się to od oglądania serialu takiego jak The Last of Us, w którym pierwszy odcinek jest początkiem gry wideo. Mając to na uwadze, myślę, że istnieje duża swoboda twórcza, aby pozostać podobnymi i wiernymi niektórym częściom, a także umożliwić im eksplorację innych fragmentów.
Twórcy nie mieli wiele do powiedzenia w kwestii czwartego sezonu Wiedźmina. Przyznali, że jeszcze nie zaangażowali się w produkcję kolejnych odcinków zbyt mocno. Scenariusze do czwartego sezonu wciąż są pisane i na razie nie wiadomo, czy ekipie uda się wejść na plan jeszcze w tym roku.
Dodatkowo umniejszają rolę tytułowego bohatera. Ja jestem bardzo ciekaw co (i czy?) będzie mówił Cavill gdy już nie będzie związany umowami z Netflixem...
Cavill prawdopodobnie będzie mówił najszczerzej o serialu dopiero w momencie skończenia jego emisji. Bądź co bądź dalej jest twarzą serialu, dalej prawdopodobnie będzie czerpał zyski z niego i lepiej dla niego by jak najpóźniej zaczął mówić negatywnie o tym tworze. Z prostego powodu, branża filmowa (szczególnie ta amerykańska) to bardzo specyficzne środowisko gdzie byle wpadka może spowodować, że dany aktor mimo że rozchwytywany to z dnia na dzień staje się wrogiem i traci role. Tak było z Johnnym Deppem, Kevinem Spacey, Charliem Sheenem, J.K Rowling (nawet się nie załapała do wspominkowego materiału o serii filmów nakręconych na podstawie jej książek, filmów przy których aktywnie pomagała) czy Jamesem Franco. Zatem Cavill mógłby stracić na atrakcyjności w castingach kiedy rozeszłaby się opinia, że źle mówi o dziele w którym gra.
wolff01
Gramowicz
07/03/2023 12:43
Czaroxxx napisał:
Idąc tokiem logiki co niektórych to "gdybym chciał fabułę z książki to przeczytałbym książkę".
Ale to wogóle widać po tych ludziach ich zarozumiałość. Oni cały czas uważają że wiedzą co robią, że chcą opowiadać swoje historie i robią to doskonale. Nikt im nie broni, tylko problem jest taki że udowodnili już że kompletnie nie czują i nei szanują materiału źródłowego. Tworzą "dark fantasy" a opierają się o różne kulturowe niuanse z naciskiem na tzw. "modern sensibilities", co samo w sobie nie jest czymś negatywnym, ale momentami kompletnie przesłania logikę i worldbuilding (z jednej strony mamy świat pełen rasizmu i uprzedzeń, ale np. nikt nie ma problemu że "sąsiad ma inny kolor skóry niż ja" - i tak wiem że w dzisiejszych czasach nikt się tego teoretycznie nie powinien czepiać, ale albo robimy coś autentycznego albo bajkę która tylko udaje amoralny świat). Dodatkowo umniejszają rolę tytułowego bohatera. Ja jestem bardzo ciekaw co (i czy?) będzie mówił Cavill gdy już nie będzie związany umowami z Netflixem...
Niestety takie jest obecne adaptowanie - z paroma wyjątkami to opowiadanie "własnych historii" i używanie uznanych marek za platformę do odbicia się i żeby tylko przyciągnąć uwagę. Jeden Last of Us nie zmienia krajobrazu.
Czaroxxx
Gramowicz
07/03/2023 12:17
Idąc tokiem logiki co niektórych to "gdybym chciał fabułę z książki to przeczytałbym książkę".
A poza tym po blood originie raczek nikt nie spodziewa się czegokolwiek po tej produkcji. Przynajmniej powstanie trochę bekowych materiałów na yt.