David French nie zgadza się z pomijaniem jego wkładu w powstanie serialu The Witcher, który bazuje bezpośrednio na jego przekładzie.
Wygląda na to, że zyskująca coraz większą popularność marka Wiedźmin ponownie pojawi się w sądzie. Tym razem na ustach tłumacza angielskiego wydania powieści i opowiadań Andrzeja Sapkowskiego. Jak informuje Spidersweb, David French tak dobrze wykonał swoją pracę w przekładzie polskich książek, że czerpiący z nich pracownicy platformy Netflix zapomnieli o jego udziale w całym procesie. French nie pojawił się ani w napisach początkowych, ani końcowych żadnego z dostępnych na platformie epizodów The Witcher – teraz chce iść do sądu po odszkodowanie.
Okazuje się, że może się o nie ubiegać, bo chociaż głównym zainteresowanym jest tu oczywiście Andrzej Sapkowski, to cała telewizyjna seria bazuje na angielskim przekładzie, do którego prawa ma właśnie David French. Samopoczucia tłumacza nie poprawiają dostępne na platformach społecznościowych zdjęcia rozmaitych anglojęzycznych wydań powieści i opowiadań Sapkowskiego, publikowane przez osoby zaangażowane w prace nad serialem.
GramTV przedstawia:
Sam French domaga się przede wszystkim ujęcia go w napisach, ale też odszkodowania, a murem za nim stanęło całe środowisko tłumaczy. O ile wkład tłumacza ma być niewidoczny dla czytelnika, tak gorączkowo zaznaczający fragmenty powieści showrunnerzy mogliby pamiętać, kto oszczędził im mozolnej nauki języka polskiego.
Na tym etapie trudno ocenić, czy sprawa zawędruje aż do sądu i jak zakończy się na jego salach. Pozostaje czekać na rozwój wydarzeń. The Witcher jest w równym stopniu Frencha, co Sapkowskiego?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!