Rzadko zdarza się, aby studio wpakowało się w tak dużą liczbę premier w tak krótkim czasie. Za chwilę będziemy obserwować punkt zwrotny w historii 11 bit studios.
Wisienka na “bitowym” torcie
Na koniec maratonu premier zostaje crème de la crème - Frostpunk 2. W tym momencie, mimo dopiero początku okresu promocyjnego, wishlista puchnie jak na drożdżach i jest szóstą największą na Steamie. Przy tej grze wątpliwości są najmniejsze. Bardzo popularne IP, sprawdzone mechaniki, duża i zaangażowana społeczność oraz świetne opinie po pierwszych pokazach. Jeśli więc cokolwiek się nie uda przy wcześniejszych premierach, tutaj 11 bit na pewno się odkuje. Inna sprawa, że studio powinno podchodzić do tej produkcji po kilku udanych, wcześniejszych grach. Myślę, że przy tej skali inwestycji nie chodzi o to, aby Frostpunk 2 zarobił na całą resztę, a był kolejną, zdecydowanie największą cegiełkę w budowie dużego biznesu jaki tworzy obecny zarząd spółki.
11 bit powinno na tych 6 premierach dużo zarobić, ale nie jest też tak, że zyski muszą starczyć na kilka kolejny lat bez premier. O skali inwestycji najlepiej świadczy fakt, że w tym momencie spółka ma jeszcze 2 projekty w dziale wydawniczym, które powstają w Hiszpanii (jeden od twórców Moonlightera). Do tego istnieje owiany legendą Project 8, czyli kolejny własny tytuł. Nie spodziewałbym się jednak szybkich ogłoszeń. Dla 11 bit taka ogromna liczba najbliższych premier to i tak spore wyzwanie pod kątem komunikacji marketingowej. Dużo powinno się też dziać w drugiej połowie przyszłego roku - konsolowe The Thaumaturge czy dodatki DLC do niektórych gier. W portfolio nie będzie więc pustki, co najlepiej pokazuje na jak głęboką wodę rzuciło się studio. Prawdę mówiąc mało kto potrafił sprostać takim oczekiwaniom, a więc tym bardziej obserwowanie najbliższych kilku miesięcy w wykonaniu 11 bit będzie niezwykle ciekawe. Bez najmniejszych wątpliwości u żadnego innego polskiego dewelopera nie będzie się w najbliższym czasie dziać tyle co u twórców This War of Mine oraz Frostpunka.
Aby nie było zbyt różowo musimy pamiętać o jeszcze kilku innych kwestiach. Rozbudowa zespołu tak, aby tworzyć jednocześnie dwie gry to spore wyzwanie, z którym nie poradziło sobie wielu deweloperów. 11 bit poszedł na całość i zbudował aż trzy zespoły. W dziale wydawniczym też widać zagrożenia. Niezwyciężony wygląda świetnie, ale gra jest dosyć droga w produkcji, a gatunek jaki reprezentuje nie jest w szczytowej formie. INDIKA na ten moment też wydaje się bardzo ryzykowna ze względu na budżet i potencjał komercyjny. Dla porównania do teraz 11 bit studios nie ogłosiło, że zwróciły się koszty produkcji South of the Circle, mimo że kilkukrotnie informowało że jest coraz bliżej. Pamiętajmy też, że w tym przypadku kosztem były tylko porty konsolowe. Zostaje jeszcze teoretycznie najbardziej komercyjny tytuł, czyli The Thaumaturge, ale w jego przypadku problemem jest brak wersji na konsole.
GramTV przedstawia:
Sytuacja 11 bit studios jest więc… ciekawa. Nie chcę popadać w hurraoptymizm. Oczywiście w razie powodzenia najbliższych premier sytuacja warszawskiej spółki będzie fantastyczna. To może być najdynamiczniej rozwijający się krajowy deweloper i wydawca. Uczciwość nie pozwala mi jednak nie wspomnieć o kilku istotnych ryzykach.
Ten tekst nie ma więc na celu budować narracji o zbliżających się złotych czasach 11 bit studios. Chciałbym zwrócić Waszą uwagę na to, że w cenionym studiu dzieje się bardzo dużo i właśnie teraz wchodzimy w okres weryfikacji ostatnich, ogromnych inwestycji. Może szampany będą strzelać na lewo i prawo, a może będzie wręcz przeciwnie. Na pewno jednak będzie ciekawie i jeśli o jakimś krajowym deweloperze będzie się w najbliższym czasie dużo mówić to właśnie o 11 bit studios.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!