Opowieść Lestera, czyli "Zagrajmy W Zielone"
Hej, hej! Poczekajcie! Gdzie tak pędzicie? Usiądźcie, odsapnijcie. Czemu wszyscy dokoła tak strasznie się spieszą? Biegają, krzyczą, brzęczą i jęczą. Prawda, powyprawiało się na tym świecie niesamowicie. Ale to przecież nie powód, żeby od razu panikować i zaczynać biegać wszędzie wokół, jakby oblazły was mrówki. Przyznacie, że mam rację? Lepiej usiąść, na spokojnie, bez nerwów przemyśleć całą sytuację, rozważyć wszystkie za i przeciw i znaleźć odpowiednie rozwiązanie. A nie tak, rzucać się w tę i we w tę, jak poparzony. Z takim podejściem, zamiast znaleźć właściwe rozwiązanie, można tylko popaść w jeszcze większy ambaras. Wyobrażacie sobie ten natłok myśli, mentalny jazgot, jaki musi mieć miejsce w głowach tych biegających. To do niczego dobrego na pewno nie doprowadzi. Lepiej przysiąść, zapalić odpowiednie Ziele, zrelaksować umysł oraz ciało i dopiero po takim oczyszczeniu z całego tego chaosu, zacząć na spokojnie rozważać całą sytuację. No właśnie, czy nie wydaje wam się, że tam, nad samym morzem znajdziemy najlepszą ku temu lokację? O, chociażby na tej ławeczce przed chatą rybaka. No ba! Wiedziałem, że to odpowiednie miejsce. Ten uspokajający szum morza za plecami, delikatny dotyk wiatru, leniwie przesypujący się między palcami piasek. To zdecydowanie idealny teren na przemyślenie całej tej sytuacji. Teraz jeszcze tylko nabić fajkę, kilka głębokich wdechów. Czujecie to? Lester wie co mówi! Już czuję się spokojniejszy, a moje myśli zaczynają nabierać klarowności.





