List z Rashemenu
Jak wiesz, Rashemen jest najbardziej odległą krainą Niedostępnego Wschodu. Leży na wschód od Wielkiej Doliny, za gorzkimi wodami Jeziora Łez. Kilkusettysięczna populacja Rashemenu to w większości ludzie. Krajem rządzi mieszkający w stolicy, Imminmar, Żelazny Lord. Poważną siłą w Rashemen są też czarownice, zwane w miejscowej mowie hathran, a także liczne duchy opiekujące się tą ziemią.
Rashemen jest półwyspem z wysokimi górami na wschodzie, blokującymi dostęp z wyjątkiem dalekiej północy, gdzie graniczy z Północnym Krajem. To także kraina jezior i rzek, które są dominującym elementem krajobrazu na południu i zachodzie. Leżące na południu jezioro Mulsantir stanowi swego rodzaju naturalną granicę z Thay i daje początek rzece Mulsantir, która oddziela Rashemen od zachodu od reszty krain, by na koniec swego krótkiego biegu wpaść do jeziora Ashane. W pobliżu miejsca ich połączenia znajduje się handlowe miasto o nazwie Mulsantir (jak widzisz, mój Przyjacielu, Rashemeńczycy nie słyną z wielkiej oryginalności w doborze nazw), stojące na słynnej Złotej Drodze, która prowadzi przez ich kraj.Klimat jest tutaj surowy, mimo to lata potrafią być dość ciepłe; jednak kiedy nadchodzi zima, lód skuwa wody tak, że można swobodnie przekraczać Mulsantir. Tę porę najczęściej wykorzystywali w przeszłości dowódcy z Thay, by przeprawiać swe wojska przez zamarznięte rzeki i jeziora.
Jednak ostry klimat Rashemenu rodzi twardych ludzi. Kraina jest słynna ze swych wojowników – berserkerów, a ich siły niejednokrotnie odpierały inwazyjne armie Thay. Mieszkańcy są wyjątkowo bitni i odważni, gotowi walczyć przeciw każdemu najeźdźcy zagrażającemu ich ojczyźnie. Gdy tugiańska Horda zagroziła Rashemenowi, w bitwie nad Jeziorem Łez obrońcy zadali miażdżącą klęskę Tuiganom, wyrzynając czwartą część Hordy, mimo że przewaga atakujących konnych nomadów wynosiła cztery do jednego.
Będąc od wielu lat śmiertelnym wrogiem Thay, Rashemen jest na swój sposób tak nieprzyjazny obcym, jak kraina Czerwonych Czarodziejów. Szlak handlowy z Wielkiej Doliny sprowadza wielu podróżnych, ale tylko nieliczni spotykają się z na tyle dużą akceptacją i zaufaniem, że decydują się, by pozostać. Cudzoziemcy są traktowani chłodno i z wrogością. Mogą się osiedlać jedynie w miastach Mulptan i Shevel, a miejscowi nieustannie obserwują obcych. Cudzoziemscy czarodzieje nie są zachęcani do dłuższego pobytu, a wszystkich przybyszów używających magii traktuje się, o ile to możliwe, z jeszcze większym dystansem; każdy, na kogo padnie podejrzenie, że jest magiem, szpiegiem czy agentem na usługach Thay, może zostać natychmiast wyzwany i zaatakowany. Niechęć mieszkańców Rashemenu do ich południowych sąsiadów wynika, jak już wspominałem, z dziesięcioleci walk stoczonych z tym potężnym, ekspansjonistycznym państwem, którego Czerwoni Czarodzieje stali się synonimem agentów zła i zamętu nawet na Wybrzeżu Mieczy. Możliwe, że z tego powodu Rashemeńczycy wykształcili w sobie podejrzliwość graniczącą niekiedy z przesadą i przewrażliwieniem na punkcie używających magii obcych. Z drugiej strony czerpią wiele magii od związanych z ich ziemią duchów, będąc pewnie z tej przyczyny dość przesądnym ludem. Wysoką pozycję w społeczeństwie pełnią hathran – Wiedźmy z Rashemen. Najwyższą funkcję wśród nich pełni Wiedźmia Królowa, która sprawuje władzę na równi z Żelaznym Lordem – potężnym wojownikiem, który dowodzi siłami zbrojnymi krainy, składającymi się głównie ze zwoływanego w czasie zagrożenia pospolitego ruszenia oraz dużej ilości berserkerów, podzielonych na grupy w rodzaju klanów czy też może bractw. Ich nazwy pochodzą często od różnych gatunków zwierząt, które reprezentować mają stosowany przez nich styl walki. Te bractwa mają swe siedziby rozsiane po terenie całego kraju. Rashemeńczycy lubią wszelkiego rodzaju współzawodnictwa i zawody, więc dużą popularnością cieszą się u nich wszelkie sporty i różne rodzaje gier. Gdy dotarliśmy do Tinnir, leżącego nad brzegiem jeziora Tirulag, miałem okazję zobaczyć jedną z częstych rywalizacji, jaką jest pływanie i nurkowanie w jego lodowatych wodach. Ten z uczestników, który jako ostatni wyjdzie na brzeg o własnych siłach, zostaje zwycięzcą. Długo zastanawiałem się, jak przesłać list w taki sposób, aby dotarł do Ciebie. Przekazanie go komuś podróżującemu na zachód wraz z jakąś karawaną kupiecką wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Rozmawiałem wczoraj z pewnym człowiekiem, który udaje się w tamte strony. Nosi dziwne, barbarzyńskie imię Ninsc czy Mimsc i wraz ze swoją towarzyszką, która wydaje się należeć do kasty Wiedźm, udają się, jak twierdzą, na Wybrzeże Mieczy, w stronę Wrót Baldura. Tam obiecali oddać ten list w ręce kogoś, kto udawać się będzie na północ. Wydają się być godni zaufania, chociaż niepokoi mnie fakt, że ów potężny wojownik rozmawia z towarzyszącym mu chomikiem. Nie mam jednak lepszych kandydatów, a to jedyna szansa, zanim śnieg zasypie drogi, uniemożliwiając podróż przez najbliższych kilka miesięcy. Liczę, że jesteś w dobrym zdrowiu i że dane się nam będzie zobaczyć za kilka miesięcy. Wtedy, mój Przyjacielu, będę mógł opowiedzieć Ci więcej o tej fascynującej podróży.Polecam Cię opiece Oghmy
Haristus Velantyr z Neverwinter