Bad Company (Xbox 360) – pierwsze wrażenia

MartivaR
2008/06/10 15:41

Po złoto marsz!

Po złoto marsz!

Po złoto marsz!, Bad Company (Xbox 360) – pierwsze wrażenia

Mieliśmy już okazję, by zagrać na drugowojennym froncie, biegać z kałachem i siać zagładę gdzieś na Bliskim Wschodzie, skradać się w wietnamskich dżunglach oraz wcielić się w żołnierza przyszłości i niszczyć potężne mechy. Tak to wyglądało w poprzednich częściach cyklu Battlefield, który zyskał spore grono wiernych fanów, strzelających do siebie w prywatnych sesjach, bądź też na większych turniejach.

Nieco gorzej było z graczami ceniącymi sobie ponad wszystko dobrą zabawę w pojedynkę. Musieli oni zadowolić się złożonymi niejako na siłę misjami i liczyć na boty lub po prostu przerzucić się na tytuły konkurencji. Ja również od zawsze zaliczałem się do tej drugiej grupy i być może właśnie przez to nigdy seria FPS’ów od DICE nie pochłonęła mnie na więcej, niż kilka godzin. Nie miałem ochoty ani czasu, by szlifować umiejętności w trybie multiplayer, a potyczki z botami szybko stawały się nużące. Wszystko jednak wskazuje na to, że już niebawem może się to zmienić za sprawą najnowszej części gry.

Czterech dezerterów i złoto

Battlefield: Bad Company to kolejna po Modern Combat gra z serii, przygotowana wyłącznie z myślą o konsolach - tym razem Xbox 360 i PlayStation 3. Jest to też tytuł nieco inny od swojego starszego rodzeństwa, mający w końcu szansę trafić w gusta graczy preferujących potyczki singleplayer. Wniosek taki wyciągnęliśmy po przetestowaniu udostępnionych nam fragmentów trybu dla pojedynczego gracza. Przy okazji spróbowaliśmy też zabawy wieloosobowej, ale o tym później.

Przede wszystkim w Bad Company mamy fabularyzowaną kampanię, w której główną rolę odgrywa czwórka nietuzinkowych wojaków. Narratorem opowiastki jest zaś jeden z nich, "nowy", Preston Marlowe, starający się zaaklimatyzować i przywyknąć do niekiedy niekonwencjonalnego zachowania swoich kolegów. Szczególnie przypadł mi tu do gustu dość impulsywny i często dowcipny George Gordon Haggard Jr., występujący swego czasu w jednym z trailerów, gdzie pozdrawiał swoją mamę, nie zważając na toczące się w tle walki. Nie zdradzimy Wam niuansów historii, ze względu na to, że zaprezentowano nam zbyt mało wydarzeń z kampanii. Nie zmienia to jednak faktu, że zapowiada się ona co najmniej interesująco. Odnieśliśmy wrażenie, że autorzy scenariusza podpatrywali w przerwach na kawę film Złoto Pustyni (Three Kings) z Georgiem Clooneyem i Markiem Wahlbergiem. W pewnym bowiem momencie dla czwórki naszych bohaterów zaczyna liczyć się coś więcej, niż wypełnienie misji i patriotyzm – są nimi hipnotycznie połyskujące sztabki złota. Już pierwsze scenki przerywnikowe pokazały, że z tymi panami nie będziemy się nudzić.

DICE wielokrotnie prezentowało trailery ukazujące głównych bohaterów, obfitujące w humorzaste wstawki. I faktycznie, grając w Bad Company, można się uśmiechnąć od czasu do czasu, dzięki dialogom oraz samemu zachowaniu postaci (notabene mamy tu bardzo dobry motion capture). Ot, mały przykład dwójki mundurowych, grających w marynarza za plecami dowódcy w jednej z cut-scenek. Postaci da się polubić już po małym fragmencie gry, co z pewnością możemy zawdzięczać solidnej pracy aktorów podkładających głosy oraz kunsztowi pracy grafików. Modele oraz ich animacja to kawał dobrej roboty. Czasem odnosiliśmy wrażenie, że sylwetki żołnierzy odstają nieco od reszty oprawy wizualnej, która nie wzbudziła w nas szczególnego zachwytu.

Najważniejsze jednak jest to, że w Bad Company gra się bardzo przyjemnie, o ile preferuje się wolniejszy niż np. w Call of Duty 4 styl rozgrywki. Gameplay nie zalewa nas falą intensywnych działań, nie rzuca we wrzący wir dziesiątków wrogów i równie licznych eksplozji. Walki okazały się bardziej – nazwijmy to – kameralne. W trakcie zabawy atakowały nas grupki czterech, pięciu jednostek nie sprawiających zbyt wielkiego wyzwania. Miejscami mapa była przez to pusta – ot, spore połacie wiejskich terenów, na których nic się nie działo, gdy zbaczaliśmy z głównego, skryptowanego szlaku. Z drugiej jednak strony, zaletą w grze jest to, że przeciwnika da się zajść od frontu bądź podjechać np. Hummerem z tyłu i wystrzelać z zamontowanego nań działka.

GramTV przedstawia:

Chatka na uboczu Znakiem rozpoznawczym tej części Battlefielda miał stać się zaawansowany system destrukcji otoczenia. I faktycznie takowy istnieje, ale swoboda w obracaniu wszystkiego w gruzy jest ograniczona - zniszczyć możemy to, co zaprojektowali twórcy. Bez obaw jednak. Ci z Was, którzy liczyli na nowe możliwości i taktyki, powinni być usatysfakcjonowani. Miejsc, które można obrócić w gruzy, jest sporo, co prawda domu całkowicie nie zburzymy, ale i tak widok doprowadzania go do ruiny robi wrażenie. Wystarczy seria z granatnika, by wystarczająco zepsuć wrogom w budynkach dzień. Pamiętacie Red Faction i rewolucyjny jak na tamte czasy silnik Geo-Mod? W przypadku Bad Company można mówić o rozwinięciu idei jego działania, choć za przełom uznać tego nie można.

Multi rozwałka

Destrukcja odgrywa niebagatelną rolę w rozgrywce sieciowej. Od teraz właściwie żaden budynek nie jest już bunkrem, z którego można bezpiecznie ostrzeliwać przeciwników. Wystarczy jeden czołgowy pocisk, by po ścianie nie został ślad. Mogliśmy się o tym przekonać, grając na pełnej małych domostw mapce Oasis,. Naszym głównym zadaniem była obrona bądź destrukcja skrzyń ze złotem, w zależności od tego, do którego teamu dołączyliśmy. Rozgrywka jest tu inna, niż w fabularnym singlu. Tryb multiplayer to podrasowany, stary, dobry i sprawdzony Battlefield, który sporo zyskuje dzięki systemowi zniszczeń. Zabawa jest tu znacznie szybsza, a żywi przeciwnicy nieporównywalnie bardziej wymagający od sztucznej inteligencji.

Tryb wieloosobowy to co prawda gameplay na wysokim poziomie – gracze trafiali się nam konkretni, potrafili współpracować i całkiem sprawnie wespół przeprowadzali ataki, ale bardziej przypadł nam do gustu zalążek historii dla pojedynczego gracza. Ciekawi bohaterowie, humor wpleciony niemalże w każdą scenę, przyjemna rozgrywka – wszystko to przekonuje, że najnowszy Battlefield może dostać wciągającą kampanię, na co bardzo liczymy.

Mimo że udostępniono nam ledwie mały fragment gry, można już napisać co nieco o oprawie. Ta natomiast sprawiała ogólnie bardzo pozytywne wrażenie, choć z pewnością do najładniejszych na 360 nie należy. Z jednej strony mamy świetnie oteksturowane i animowane modele postaci głównych bohaterów oraz znakomite udźwiękowienie - zarówno w kwestii odgłosów pola walki, jak i muzyki. Z drugiej zaś strony - otoczenie obfitujące w sporo średniej klasy widoków. Ot, choćby woda – wygląda jakby przeniesiono ją z poprzedniej generacji, podnosząc tylko odrobinę rozdzielczość. Owszem, to jedynie graficzne detale, które nie umniejszają dobrej zabawie, ale piszemy tu o grze na Xboksa 360, zdając sobie sprawę z możliwości tego sprzętu. Wystarczy spojrzeć choćby na Call of Duty 4 w ruchu.

Generalnie, gra wzbudza pozytywne emocje. Udowadnia, że możemy spodziewać się interesującego, zrealizowanego w filmowym stylu trybu singleplayer z charakterystycznymi bohaterami, a także dopracowanego i emocjonującego multiplayera. Przy tym drugim fani poprzednich części (głównie Modern Combat) z pewnością będą bawić się znakomicie. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już pod koniec czerwca powinniśmy zarazić się gorączką złota. Warto czekać.

Materiał filmowy

Get Adobe Flash player

Komentarze
80
Usunięty
Usunięty
26/06/2008 17:21
Dnia 26.06.2008 o 17:08, Mateusz9214 napisał:

Ups... GoW mój błąd, co do FPS na konsole które są na PC, m.in CoD 4, HL2 chyba nie powiesz że są mało wymagające? albo słabe.

W konsolowe odpowiedniki tych PeCetowych gier gra się nieco inaczej na konsoli, z oczywistych powodów (sterowanie zoptymalizowane dla pada itp). Właśnie przez pada gra traci dynamikę - nie do końca, aczkolwiek naprawdę dużo. Myszka jest i będzie najbardziej precyzyjnym urządzeniem do grania w FPS''y, RTS''y czy czego nasza dusza zapragnie. PC jest od zawsze domeną gier RTS, cRPG i FPS i nic tego nie zmieni.

Dnia 26.06.2008 o 17:08, Mateusz9214 napisał:

mówisz że nie mogę porównać Final Fantasy do Baldura? a powiem ci że mogę bo obie gry są genialne, i nie mów mi że FF to parodia RPG bo tak samo mogę powiedzieć o wielu grach z PC uznawanych za hity. Jeśli nigdy nie miałeś konsoli to nie zrozumiesz, ja miałem tak samo przed zakupem ps3

Czy ja napisałem w tym temacie, że FF uważam za parodię cRPG? Final Fantasy można porównywać spokojnie do BG2 - do Planescape: Torment brakuje mu jeszcze lat świetlnych. Konsolę mam - nawet dwie. Nie są one tak next-genowate ani nie oferują kosmicznej grafiki, ale za to mają nieprawdopodobnie wielką i ciekawą kolekcję gier, wcale nie gorszą od tej, które oferują PS3 i Xkloc 360 (można powiedzieć, że nawet lepszą - God of War, MGS1-3, FF - ale za to z pewnością fanboje nowszych tworów zrównają mnie z błotem).

Corvus92
Gramowicz
26/06/2008 17:08
Dnia 26.06.2008 o 12:38, Metalhead86 napisał:

> Myślisz stereotypowo właśnie świetne FPS''y i RPG stają sie domeną konsol (patrz GoW, > Ressistance itd.) a mówienie że gra na konsoli nie wymaga refleksu, oznacza mniej więcej > że fps na pc nie wymaga myszki :P GoW to nie FPS panie znawco, a TPS. Resistance to zwykły exclusive''owy średniak. Mówiąc, że cRPG''i i FPS''y stają się domeną konsol próbujesz mnie chyba obrazić ;). Te gry w wydaniu konsolowym to parodia - twórcy mydlą Wam oczy świetną grafiką, a pozostawiają z action-cRPG rodzaju Mass Effect. Największych (s)hitów z konsol nie można nawet porównywać z Planescape: Torment (prawdziwy cRPG) czy Unreal i Half-Life (prawdziwe FPS''y), czemu nie można zaprzeczyć. Nie machaj mi tu Halo 3 czy innym kiczem bo to obraza dla wymagającego gracza.

Ups... GoW mój błąd, co do FPS na konsole które są na PC, m.in CoD 4, HL2 chyba nie powiesz że są mało wymagające? albo słabe. mówisz że nie mogę porównać Final Fantasy do Baldura? a powiem ci że mogę bo obie gry są genialne, i nie mów mi że FF to parodia RPG bo tak samo mogę powiedzieć o wielu grach z PC uznawanych za hity. Jeśli nigdy nie miałeś konsoli to nie zrozumiesz, ja miałem tak samo przed zakupem ps3

Usunięty
Usunięty
26/06/2008 15:56

No, gra przyszła do mnie wczoraj, bo wyczekiwaniu niemal 20 dni od złożenia pre-ordera! Pierwszy plus za przesyłkę! Przyszła kolejnego dnia od wysłania. Teraz może nieco wrażeń z gry:1. Świetny (aż jestem zaskoczony) tryb single-player. Tym razem DICE udostępniło nam kampanię, w której skład wchodzą OGROMNE misje, i jak się można domyślić dzięki temu są zupełnie nieliniowe. (Nie licząć przymusu odkrywania mapy po wykonaniu jednego zadania). Wydaje mi się tylko, iż AI moich towarzyszy sobie średnio radzi(Ale to jeszcze musiałbym trochę pograć, dopiero jestem w 4. misji:P)2. GENIALNY multi, świetnie skonstruowane mapy, bardzo dobry balans pomiędzy klasami, no i system unlocków i awardów. Multi wymiata! No i zapomniałbym dodać. Świetnie sprawdza się tryb (jedyny...) Gold Rush, który polega na niszczeniu skrzyń ze złotem przeciwnika, lub jego obrona.Podsumowując chciałbym jedynie dodać, że grafika wgniata w fotel/kanapę/krzesło/podłogę czy na czymkolwiek tam siedzicie. Standardowe sterowanie jest naprawdę dobre! Powiem szczerze, że przy tej grze naprawde zaciera się granica pomiędzy graniem w FPSy na PC, a na konsoli (w tym wypadku mojej czarnulce ps3;) )Pozdrawiam wszystkich, którzy dotarli do końca mojej minirecenzji :P




Trwa Wczytywanie