Wciągająca wycieczka
Zapis: Iwan Bobrow / 15-08-2011 / 07:15 / Baza Czystego Nieba
Zmęczenie dało jednak o sobie znać i zasnąłem niemalże od razu po zakończeniu poprzedniego nagrania. Kilkanaście minut temu obudził mnie jeden ze stalkerów, mówiąc, że mam coś szybko zjeść i szykować się do drogi. Pogoda dziś wyjątkowo ładna, słońce świeci mocno, przebijając się przez gęste liście drzew. Czuć dym z ogniska i zapach pieczonej kiełbasy, chłopaki opowiadają sobie jakieś niezbyt zrozumiałe dla mnie dowcipy, słychać śmiechy i gwar rozmów. Gdyby nie to przeszywające duszę wycie dochodzące z oddali, można by odnieść wrażenie, że jestem w jakimś obozie pionierów, czy innych skautów. Dobra, muszę kończyć, za dziesięć minut wyruszamy.
Zapis: Wołodia Partyzant / 15-08-2011 / 08:06 / Bagna
No wiesz, każdy radzi sobie w Zonie, jak może. Już dawno minęły czasy, kiedy musiałeś znać się na wszystkim. Ci pierwsi stalkerzy to zresztą legendy, chociaż tak po prawdzie to większość z nich już od dawna nie żyje. Przetrwali tylko ci najsprytniejsi i mający najwięcej szczęścia, jak dla przykładu Strielok i jego ekipa. Albo mający na tyle oleju w głowie i poważania, żeby przestać zajmować się brudną robotą, usiąść na dupie i zacząć kierować innymi. Bo widzisz, skończyły się czasy indywidualistów i gierojów, a nastał czas specjalistów. Tak ci powiem: jeśli jesteś dobry, naprawdę dobry w czymś przydatnym, to będziesz miał i kasę, i święty spokój. No dobra, są tacy, którzy lubią ten dreszcz i nigdy nie przestaną latać za artefaktami. Ale ja do nich akurat nie należę.
Zaczęło się od tego, że ja zawsze, od maleńkości ostrożny bardzo byłem. Wiesz, jak to jest, chłopaki z podwórka włażą na każdą gałąź, nie patrzą, czy wytrzyma, nie myślą o tym. A ja zawsze musiałem sprawdzić, zbadać. Tutaj było tak samo. Na początku się śmiali, żartowali, że Wołodia nawet wódkę sprawdzić musi, czy aby procentów ma odpowiednią ilość. Potem, po paru akcjach przestało być zabawnie. Uznali mnie za tchórza, przestali zabierać na wypady, chociaż ze mną w ekipie nigdy się nie gubili. Wiesz, taki zmysł mam, oczy mi zawiążesz, dokoła okręcisz, a ja i tak ci od razu powiem, gdzie północ, gdzie południe. Nie przeszkadza ci opaska, Kowboj? No konieczna jest, nic nie poradzę, stary tak zarządził.
Zacząłem więc łazić sam. A samemu to wiesz, jeśli się nie ma jaj jak kremlowskie dzwony, to sobie można. Dzięki temu i tej swojej cholernej ostrożności poznałem teren jak nikt inny, ale co z tego, skoro nieraz się głodem przymierało? W pewnym momencie zacząłem nawet żałować, że rzuciłem studia, na trzecim roku już byłem. Poważnie, zastanawiałem się, czy nie wracać. No i wtedy Renegaci zaatakowali jedno z naszych obozowisk. Słyszałem przez radio, byłem w sumie dość blisko. Komunikaty były paniczne, wezwania o pomoc, jakąkolwiek. Gnoili tam naszych, aż przykro słuchać było. Noc już prawie, przemogłem się, pobiegłem. I wyprowadziłem jedną ze swoich ścieżek niedobitki z okrążonego obozu.
No i można powiedzieć, że znalazłem swoje powołanie. Łapiesz? Miejsce swoje w tym całym bajzlu. Bo chłopaki dziękować nie mogli przestać, prezentami zasypali, do ognisk prosili na wódkę. Potem raz, drugi, żebym drogę pokazał. Na początku za jakiś udział umowny, co rzucili, to brałem, potem za procent z łupów. Teraz to stawki mam normalnie, jak bilety na autobus. Mnie nie obchodzi, czy na wypad idą, czy do kumpla na drugi koniec Zony na wódkę. Stawka jest i płacić trzeba, inaczej idź sobie sam. Bo ja takimi ścieżkami przeprowadzę, że co w plecaku i kieszeniach masz, na pewno doniesiesz. Tu żadnej lipy nie ma, jeszcze się nie zdarzyło, żebym skrewił. Innym też zaufać możesz, nieważne z jakiej frakcji. Bo wiesz, my przewodnicy to już tak jakby osobna kasta, my tak trochę ponad tymi podziałami jesteśmy. Coś tak jak ty. Dostaję robotę i ją wykonuję. Mnie nie obchodzi, czy klient obrządku kijowskiego, czy moskiewskiego. Byle płacił i bandzior nie był. Bo tym to nikt tu nie pomaga.
Zapis: Iwan Bobrow / 15-08-2011 / 09:02 / Bagna
Właśnie jestem po swoim pierwszym spotkaniu z mutantami. Chociaż tak po prawdzie to po tych wszystkich opowieściach spodziewałem się czegoś bardziej niebezpiecznego i egzotycznego. I nie wiem, jak to określić... spektakularnego? Zdążyliśmy dotrzeć z Wołodią do jednego z obozowisk, kiedy przez radio poszedł komunikat, że jakiś kot-idiota rozdrażnił stado Dzików, które właśnie szarżują wprost na nasze ognisko. Myślałem, że będziemy się jakoś przed nimi bronić, czy coś, ale Pietia Białorus, który tu dowodzi, kazał wszystkim na drzewa albo skrzynie powłazić. Pięć czy sześć wielkich jak krowy bestii przeleciało po prostu pod nami, tratując wszystko, co nieopatrznie zostawiliśmy na dole. I to wszystko. Żadnej zaskakującej puenty, żadnych nadprzyrodzonych klimatów. Może to dziwne, ale chyba się trochę zawiodłem.
Zapis: Iwan Bobrow / 15-08-2011 / 09:45 / Bagna
Na razie siedzimy i czekamy na oddział, który idzie, by zmienić posterunek w gospodarstwie na południu. Stamtąd podobno już rzut beretem do Kordonu, gdzie mam szansę dowiedzieć się czegoś o moim kliencie. W Kordonie rządzą niezależni stalkerzy, którzy mają swe obozy po całej Zonie, więc to najlepsze miejsce na zdobycie informacji. Wołodia gdzieś zniknął, ale wcześniej powiedział, że teraz to już będzie z górki, bo te rejony chłopaki znają dobrze, więc damy sobie radę bez niego. Trochę kusi mnie ta stara cerkiew, której kopułę widać ponad szuwarami, ale nie będę robił nic głupiego. Nauczkę już dostałem na samym początku.
Zapis: Iwan Bobrow / 15-08-2011 / 11:29 / Bagna
Ha! Już wiem, po co te mutry targam w plecaku. To nie był wcale żaden dowcip, to kolejna lekcja przetrwania w Zonie. Trafiliśmy na spore pole anomalii, takich jak ta, w którą wpadłem pierwszego dnia. Są to jakby zaburzenia pola grawitacyjnego, praktycznie niewidoczne, a wykrywacz też często daje znać, kiedy już prawie się w taką wejdzie. Więc co jakiś czas bierzesz muterkę i ciskasz przed siebie. Kiedy trafi w anomalię, to od razu widać rozbłysk i wiadomo, że bokiem trzeba obejść. Jeden z chłopaków, Niedźwiedź, powiedział, że jeśli dotrzemy do gospodarstwa, to opowie mi o tym więcej. Muszę przyznać, że jestem cholernie ciekaw. Tylko to jego "jeśli" mnie trochę zaniepokoiło...
Zapis: Borys Niedźwiedź / 15-08-2011 / 13:31 / Bagna
Wodzu, anomalie! To temat na kilka przynajmniej flaszek i długich wieczorów. Ale spoko, wodzu, damy radę. Jakoś to wszystko postaram się ogarnąć w skrócie. No to tak. Najważniejsze to nauczyć się cholerstwa zauważać i omijać. Po to masz wykrywacz i te muterki w kieszeni, ale samo ich posiadanie to tylko połowa sukcesu. Trzeba się jeszcze nauczyć z nich korzystać i zachować pewne podstawowe zasady. Zasada pierwsza: nie biegaj po nieznanym terenie. Zasada druga: nie biegaj nawet po znanym terenie. Zasada trzecia: najlepiej w ogóle i nigdzie nie biegaj. Najważniejsza jest ostrożność, szczególnie kiedy jesteś na terenie, którego nie znasz. Musisz mieć oczy i uszy szeroko otwarte, a śruby zawsze w ręku.
Tym bardziej, że nawet pozornie znany ci dobrze teren może okazać się zdradliwy. Większość anomalii pozostaje przez dłuższy czas w tych samych miejscach, jednak zdarzają się i takie, które są wybitnie niestabilne. Przemieszczają się, wodzu. Rano idziesz po prawej stronie skały i jest okej, a za kilka godzin w tym samym miejscu wpakujesz się w Trampolinę. Zona się zmienia, cały czas się zmienia. To czasem są małe zmiany, powolne, ale ona żyje i wciąż się zmienia. Dlatego bieganie to jedna z najgłupszych rzeczy, jakie można tu robić. Czasem lepiej odwrócić się i stanąć oko w oko z przeciwnikiem, niż na oślep przed nim uciekać. Wiesz, wodzu, bo w walce zawsze masz jakieś szanse. A kiedy wpadniesz w biegu na Karuzelę, to najwyżej można ci krzyż wystrugać.
Poczuj klimat, wodzu. Wyobraź sobie, że na początku wojsko woziło się tu łazikami i transporterami. Wozili się, dopóki paru z nich nie zgniotły razem z załogami Wiry. Mało przyjemna śmierć, możesz być pewien. Próbowali potem trasy wyznaczać bezpieczne, wiesz, znaki jakieś, paliki. Gówno im z tego wyszło, bo po tygodniu "bezpieczna" trasa wiodła przez sam środek pola Elektro albo kończyła się w radioaktywnym stawie, którego wczoraj jeszcze nikt nie widział. Zony nie da się przewidzieć, ona ma swój własny, połamany rytm. Dlatego tak ważne jest, żeby uważać. Jak muterkami robić, to już wiesz, teraz jeszcze jedna praktyczna rada co do wykrywacza. Nawet to twoje tanie Echo sobie z tym radzi, więc może ci się to przydać. Wykrywacz niby nastawiony jest na wykrywanie anomalii, ale często zanim zacznie ci piskać, już wpadłeś. Ale ma on wbudowanego Geigera, a anomalie to zazwyczaj wysokie promieniowanie. Geiger często pierwszy się odzywa. Łapiesz już, o co biega?
Zapis: Iwan Kowboj / 15-08-2011 / 15:42 / Bagna
Właśnie przeszedłem swój chrzest bojowy. Było trochę po piętnastej, kiedy od zachodniej barykady dało się słyszeć odgłosy pierwszych strzałów. Zaraz cała ekipa okupująca ognisko zerwała się na nogi, każdy łapał za gnata i leciał w tamtą stronę. Też się odruchowo zerwałem, ale Niedźwiedź usadził mnie na miejscu, mówiąc, że jestem gościem i mam swojej dupy nie narażać. Swoją drogą, ciekawe czemu on jest Niedźwiedź, skoro ledwie do ramienia mi sięga? Ale, ale. Tam już z dziesięć minut toczyła się bitwa, a ja wciąż siedziałem jak ostatnia ciota pod ścianą w centrum gospodarstwa. Nagle jeden z przebiegających stalkerów krzyczy: „Kowboj, z boku cię zachodzą!” i pokazuje na prawo ode mnie. Odwróciłem się, a tam faktycznie jakieś dwie głowy za płotem przemykają. Wyciągnąłem Korę, odbezpieczyłem i czekam.
Usłyszałem, że biegną w moją stronę, więc wskoczyłem szybko na ganek i przykucnąłem za skrzynią. Pojawił się pierwszy. Trzymam mocno Korę, przycelowuję w środek klaty, strzał. Dostał w ramię, odrzuciło go nieco, ale widzę, że podnosi do góry obrzyna. Poprawiam raz, drugi, trzeci. W końcu pada, jeszcze spust zdążył nacisnąć, śruciny lecą gdzieś w niebo. Ale wyskakuje jego kumpel z Viperem w ręku, już czuję, że będzie ciepło. Nagle słyszę terkotanie kałasza po lewej i widzę, jak kilka pocisków orze ciało Renegata od brzucha po obojczyk. Zawinął się, odrzuciło go z pół metra i wpadł w stertę desek. Stalker poprawił jeszcze dla pewności krótką serią, mrugnął do mnie, zmienił magazynek i poleciał na zachód. Usiadłem na ganku, uzupełniłem naboje i zacząłem coraz poważniej zastanawiać się nad tym, co ja tu właściwie, do cholery, robię.
Zapis: Borys Niedźwiedź / 15-08-2011 / 18:14 / Bagna
Nooo, to teraz, wodzu, już Kowboj tutaj zawsze będziesz, wieść się rozeszła, że cipa nie jesteś. Zaraz muszę się zwijać, to tylko szybko skończę o tych anomaliach.
Zapis: Iwan Kowboj / 15-08-2011 / 18:21 / Bagna
No i nie skończył, rozkaz przyszedł, jakiegoś innego obozu pobiegli bronić przed Renegatami. Ale przynajmniej dowiedziałem się, czemu wołają na niego Niedźwiedź. Tak jak myślałem, z posturą to nie ma nic wspólnego. Facet ma po prostu nos do wykrywania artefaktów, wyczuwa kierunek i odległość, prawie nigdy się nie myli. A Niedźwiedź to nazwa jednego z bardziej zaawansowanych wykrywaczy. Ktoś mi tu ostatnio powiedział, że w Zonie wszystko jest proste. I chyba miał rację.