Adam i Ewa, czyli w skórze bohatera jakiej płci czujesz się lepiej?
"Jeżeli grasz osiem godzin i tak czy siak wgapiasz się w plecy i pośladki swojej wirtualnej postaci przez ten czas to chyba lepiej, żeby to były damskie pośladki". W istocie, tok rozumowania zaproponowany przez Kefir.pb wydaje się stanowić dobry punkt wyjścia do naszych rozważań. Duke, Sam Fisher, Marcus Fenix – facetów z krwi i kości można by w branży elektronicznej rozrywki znaleźć wielu. W przypadku kobiet sprawa wyglądała zgoła odmiennie. To pani archeolog (celowo pomijam Samus Aran z dwuwymiarowych odsłon Metroida) stała się ikoną – pierwszą bohaterką gry komputerowej, która na stałe zapisała się na kartach kultury masowej. Swego czasu w jednym z programów telewizyjnych zapytano Jerzego Kryszaka, o to czy wie, kim jest Lara Croft? Po chwili zastanowienia znany satyryk odpowiedział, że to "taka aktorka". Oczywiście można szydzić z – jakby nie było – błędnego nakierowania myśli, aczkolwiek warto moim zdaniem pochylić się nad tym zagadnieniem. Bo czy gdyby ten sam Jerzy Kryszak usłyszał pytanie, z czym kojarzy mu się nazwisko Payne, pierwsze skojarzenie byłoby równie bliskie rzeczywistości? No właśnie. Magia Lary pochłonęła graczy na dobre. Niczym mocny narkotyk (nieprzypadkowo żeńska forma słowa "heros" to "heroina"!) uzależniła nas od siebie i od lat skrupulatnie wierci dziurę w głowie. Oczywiście, możliwość wcielenia się w bohatera z zanikiem szyi może być propozycją kuszącą. MellArturo stawia pytanie: "kto z nas nie chciał być twardym mcclanem ze szklanej pułapki czy riggsem z zabójczej broni?" I trudno się z taką argumentacją nie zgodzić, ale sęk w tym, że przeciętny facet lubi - jakkolwiek by to nie brzmiało - czasem "wejść w kobietę": "w grach zręcznościowych czy innych, w których nie gram "sobą", zdecydowanie wolę postacie kobiece. Lara Croft w Tomb Raiderach, Faith w Mirror's Edge czy choćby Zoe w Dreamfall - to jest to" (Cmq).Pocztówka z wakacji, czyli miejsce które wspominasz najmilej?
Tym co określa Larę nie jest jednak wyłącznie jej (tutaj wstawcie sobie tę część ciała, na którą zwracacie największą uwagę). Pani archeolog niejedno już widziała i niejednemu niebezpieczeństwu stawiała czoła. Na każdym inna historia mogła wywrzeć niezatarty ślad. Taki na przykład lurynowicz do dziś wspomina "lokację z T-Rexem z TR1, z TR3 posiadłość Lary a TR4 zachwycał mnie w ogóle lokacjami... w TR5 całkiem fajna była łódź podwodna", po czym bez pudła puentuje: "TR6 to lekka pomyła jeśli chodzi o miejscówki.". Niektórzy pamiętają nawet całe sceny, dokładnie tak jakby to było wczoraj: "w TR: Legenda była lokacja bodajże w Ghanie. Początkowo Lara idzie maleńką jaskinią, a w końcu wychodzi na klif. Niżej piękne, nieskazitelnie czyste jezioro, nieopodal olbrzymi wodospad, a na przeciw nas wysepka. Ach, piękny widok... To właśnie było najlepsze miejsce do wykonania skoku na główkę, co przy wypukłościach Lary wyglądało znacznie lepiej niż na jakichkolwiek zawodach pływackich" (rick90). A przecież niezwykle ciężko wybrać tę jedną, najwspanialszą przygodę z ponad 10-letniej kariery panny Croft. Nawet Erunn0 ma z tym problem: "spośród tych wszystkich przeuroczych lokacji trzeba byłoby zdecydować się na tą jedną - najlepszą... Trudny wybór, bo jest ich całkiem sporo. Mi najbardziej zapadła w pamięci Anniversary i etapy w Peru. Piękne widoki, tajemniczy klimat i wiele, wiele innych czynników, które karzą zapamiętać ten level. Jednak nie grałem jeszcze w Underworld, ale po przejściu dema wydaje mi się, że któryś z etapów właśnie z tej części spodobałby mi się najbardziej." Zabawy z bronią czy akrobatyka, czyli w czym Lara sprawdza się najlepiej?
Z czasem Lara nabierała krągłości. W pewnych miejscach coś jej przybywało, w raczej niewielu ubywało. Nie obyło się przy tym bez pewnych ekscesów, o których przypomina XXX.PL: "w necie był mod ze ona walczyła nago", a – sądząc po pseudonimie – zna się chłopak na rzeczy.
Dokąd zatem zmierza Lara? Odpowiedź na to pytanie poznamy zapewne z czasem. A niewykluczone, że nigdy nie będziemy zdolni w pełni go przeanalizować. W końcu kobieta zmienną jest. I pomyśleć, że tyle piękna udało się stworzyć z tylko jednego żebra.