Choć jego bohater szybko zyskuje popularność, Howard nigdy nie zda sobie sprawy z niesamowitego piętna, jakie odciśnie ta postać na światowej popkulturze. Towarzyszące mu przez dużą część życia problemy emocjonalne i związane z nimi tendencje samobójcze dojdą ostatecznie do głosu 11 czerwca 1936 roku. Na wieść o śpiączce chorej na gruźlicę matki zrozpaczony Robert pożycza broń, po czym we własnym samochodzie o 8.00 rano przykłada go sobie do skroni. Mimo natychmiastowej hospitalizacji lekarze są bezradni - ojciec Conana około 16.00 odchodzi z tego świata. Umiera autor, ale wciąż żyje wykreowany przez niego heros. Co więcej, jego życie i sława dopiero się rozpoczynają…
Na pierwszy ogień idzie scheda po tragicznie zmarłym pisarzu - L. Sprague de Camp będący wielkim fanem jego twórczości przygotowuje do druku nieopublikowane opowiadania. Wkrótce potem nawiązuje współpracę z Linem Carterem, z którym – na podstawie oryginalnych zapisków i szkiców Howarda - dopisuje kolejne epizody opowieści o barbarzyńcy. Popularność Conana rośnie, co sprawia, że Howard znajduje coraz to nowych naśladowców, zafascynowanych ponurym i okrutnym światem Hyborii, bądź też po prostu chcących zarobić na znanej marce. Stąd zresztą wynika bardzo zróżnicowany poziom kolejnych opowiadań i powieści; choć historie o Conanie nigdy nie aspirowały do czegoś więcej niż literatura popularna, różnice te są dostrzegalne nawet dla mało wyrobionych czytelników. O popularności barbarzyńcy najlepiej świadczy fakt, iż z jego przygodami próbowali się zmierzyć między innymi tacy pisarze jak Poul Anderson, Karl Edward Wagner (twórca inspirowanej Conanem postaci Kane’a), Robert Jordan czy choćby ukrywający się pod pseudonimem Jack de Craft nasz rodak, Jacek Piekara. Do dziś powstało przynajmniej kilkadziesiąt opublikowanych opowiadań i powieści, których bohaterem jest bezkompromisowy Cymeryjczyk. Sprawiło to oczywiście, że przez lata wielu miłośników opowieści o barbarzyńcy starało się usystematyzować wszystkie dzieła. W wyniku tego powstało aż kilka list układających te utwory w porządku "chronologicznym". Dość powiedzieć, że pierwsza z nich powstała jeszcze za życia pisarza i co najciekawsze została nawet przez niego zaakceptowana. Jej autorami byli P. Schuyler Miller i John D. Clark, wielcy miłośnicy twórczości Howarda, sami będący autorami fantastycznych opowieści. Oczywiście chronologia ta uważana jest za najbardziej kanoniczną - nie dość, że obejmuje jedynie dzieła powstałe za życia autora, to dodatkowo zyskała przecież pełną jego akceptację. Z pewnością warto wspomnieć tutaj również o listach stworzonych przez Roberta Jordana i Williama Galena Graya, które biorą pod uwagę również znakomitą część utworów stworzonych przez kontynuatorów. Ich wielkość doskonale świadczy o rozmiarach popkulturowego zjawiska, jakim jest postać Conana - pierwsza z nich ma 73 pozycje, na drugiej zaś znalazło się ich aż 99!Po kilkuletniej nieobecności Conan powrócił kilka lat temu na komiksowe plansze w dwóch seriach wydawanych przez Dark Horse Comics. Pierwsza z nich, zatytułowana po prostu Conan, wydawana była w latach 2004 – 2008 i osiągnęła liczbę 50 pozycji. W 2008 roku rozpoczęto publikację nowych komiksów, tym razem w ramach cyklu opatrzonego tytułem Conan the Cimmerian. W ciągu tych lat Dark Horse wypuściło także na rynek kilka pojedynczych albumów oraz tematycznych mini-serii z Conanem w roli głównej.
O tym jak postać Cymmeryjczyka może odmienić życie i stać się początkiem wielkiej kariery przekonał się nie tylko Frazetta, ale również pewien amerykański... polityk. Brzmi trochę tajemniczo? Czy będzie nieco jaśniej, kiedy napiszę, że polityk ów urodził się w Austrii i przez wiele lat był znanym aktorem? No właśnie, przecież hollywoodzka kariera Arnolda Schwarzeneggera mogła nigdy nie mieć miejsca, gdyby nie Conan Barbarzyńca z 1982 roku! Scenariusz do filmu, który jest zresztą bardzo luźną adaptacją howardowskich wątków, napisali Oliver Stone i John Milius. Drugi z panów również całość wyreżyserował, zaś producentem został Dino De Laurentiis, wykładając na jego powstanie okrągłe 20 milionów dolarów. Pieniądze te szybko się zwróciły, film bowiem odniósł olbrzymi sukces na całym świecie, będąc dziś jednym z najbardziej kultowych klasyków kina fantasy. Oczywiście byłoby przesadą dopatrywać się w nim jakichś głębszych przesłań, jednak w swojej klasie po dziś dzień może stanowić wzór do naśladowania. Zrealizowany z odpowiednim patosem, nie poraża jednak wszechobecnym w większości produkcji fantasy sztucznym zadęciem i rażącą oczy tandetą.Pisząc o tym filmie, grzechem byłoby nie wspomnieć choćby słowem o soundtracku. Muzyka stworzona przez Amerykanina greckiego pochodzenia, Basila Poledourisa, to jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych w historii kina. Oprawa dźwiękowa, która początkowo miała być tylko tłem dla przedstawionych na ekranie wydarzeń, stała się równie ważnym składnikiem co obraz. Poledouris - wyraźnie zainspirowany twórczością rosyjskich kompozytorów - stworzył dzieło, które żyje także w oderwaniu od filmu. Porywający i monumentalny Riddle of Steel/Riders of Doom do dziś wykorzystywany jest zresztą w wielu trailerach filmów Universal Pictures, zaś jego siłę oddziaływania śmiało porównać można do słynnego O Fortuna! w opracowaniu Carla Orffa. Co najzabawniejsze, początkowo film miała ilustrować... muzyka pop w stylu Flasha Gordona. Na szczęście dla filmu i dla nas, Milius wyperswadował ten pomysł producentowi, proponując jako kompozytora swojego starego kumpla z "filmówki" - Basila.
Na fali sukcesu pierwszej produkcji powstał również drugi film o Conanie. Wyprodukowanemu w 1984 roku i wyreżyserowanemu przez Richarda Fleischera Conanowi Niszczycielowi daleko jednak do wielkiego poprzednika. Mimo udziału Schwarzeneggera obydwie produkcje dzieli bardzo wiele – tytułowi temu bliżej do kompletnie nieudanej Czerwonej Sonji czy też seriali telewizyjnych o cymmeryjskim barbarzyńcy. Istnienie tychże jedynie zasygnalizujemy, gdyż głębsza ich analiza mogłaby zaszkodzić wizerunkowi dumnego króla Aquilonii.Postać potężnie zbudowanego, nadludzko silnego i zwinnego barbarzyńcy to obecnie jedna z ikon popkultury i najbardziej rozpoznawalnych, fikcyjnych postaci na świecie. Howardowi udała się rzecz niezwykle wyjątkowa i rzadko spotykana – stworzył postać ponadczasową, która na dodatek weszła do kanonu fantastyki, stając się archetypem i punktem odniesienia dla innych podobnych bohaterów. Możemy jedynie żałować, że pisarz odszedł tak wcześnie i w tak dramatycznych okolicznościach. Jak bowiem twierdzi wielu miłośników heroicznej fantasy, nikomu jak na razie nie udało się opisać świata Hyborii w tak specyficzny sposób, w jakim czynił to jej twórca.