Tydzień z grą Empire: Total War - dzień pierwszy

Łukasz Wiśniewski
2009/03/02 19:00

Diariusz pierwszy (1700-1715), czyli Rzeczypospolitej opisanie i lata pierwsze wieku owego

Diariusz pierwszy (1700-1715), czyli Rzeczypospolitej opisanie i lata pierwsze wieku owego

Diariusz pierwszy (1700-1715), czyli Rzeczypospolitej opisanie i lata pierwsze  wieku owego, Tydzień z  grą Empire: Total War - dzień pierwszy

Nim losy me i karierę w służbie Rzeczypospolitej Obojga Narodów skrupulatnie opiszę, sięgnąć chce ku latom mym szczenięcym, bo wtedy to zapadały decyzje, które na żywot mój wpływ wielki miały. Bacz czytelniku, iż zawiłości politycznych a ekonomicznych kwestii byłem wtedy nieświadom, więc pozostaje mi posłużyć się relacjami późniejszych mentorów mych i ojca, czyli osób przy dworze królewskim bywałych. Pisma liczne z okresu owego również w rękach miałem, więc opis lat tych wiernym pozostanie, choć przecież nie z pierwszej ręki.

Urodziłem się w roku pańskim 1700, w ostatnich miesiącach odchodzącego wieku. Narodziny me przypadły w okresie wielkich zmian na świecie, a w Rzeczypospolitej zwłaszcza. Głos szlachty wciąż był silny, ale i coraz bardziej liczyli się mieszczanie, spośród których dla przyszłych losów naszej ojczyzny bodajże najważniejsi okazali się kupcy, a z czasem też fabrykanci. Możni Rzeczypospolitej, panowie z wielkich rodów, wspierali naszego wspaniałego K róla Augusta w dziele przemian. Ich reprezentanci obecni byli w obieralnym rządzie, czyli najważniejszym ciele parlamentarnym.

Pośród wszystkich ministrów na wspomnienie zasługują zwłaszcza bracia Lubomirscy, Stanisław i Hieronim. Za sprawą ich głów gorących, na powiew nowych myśli otwartych, Rzeczypospolita wkroczyła na drogę, u której końca czekały dobrobyt i szacunek całego świata. Nowe idee i wszelakie innowacje nie napotkały dzięki nim bram zamkniętych. Na wszelkich myślicieli i naturalistów czekało miejsce w Krakowie, któremu przypadła rola stolicy nauki Korony i Litwy. Dzieło sformowania szlachetnego grona odkrywców powierzono panu Stanisławowi Łukasiewiczowi, co okazało się doskonałym wyborem.

Skarbiec Rzeczypospolitej, nad którym w pierwszej dekadzie pieczę piastował Hieronim Lubomirski, świecił pustkami – czemu dziś trudno dać wiarę. Ostrożnie więc wybierano, jakie miasta wspierać i jakim projektom patronować. Wielce ryzykowny program zgłosił pan Suchocki, który odpowiedzialny był za armię Korony i Liwy. Odwołano bowiem stopniowo wszelkie dawne garnizony i rozwiązano dotychczasowe struktury armii . Ich miejsce zajęły oddziały mniej liczne, ale idące z duchem epoki. Rolę miejskiej milicji przejęły zaś grupy Dragonów, specjalnie szkolonych w stolicy.

Rok 1705 przyniósł nam zdumiewające polityczne wydarzenie. Otóż z Prusiech poselstwo przybyło, oferując wsparcie dla naszej nauki i złoto. Warunkiem postawionym przez króla ichniego, Fryderyka III, było oddanie Prusom Gdańska i ziem przyległych – lecz w drodze wymiany za Królewiec z przyległościami. Ta szalona propozycja wzajemnego przekazania ziem w wieczyste lenno srogi tumult wywołała w Sejmie. Instytucja liberum veto została na szczęście już zniesiona kosztem poważnych rozruchów i ustępstw dla szlachty – w inszym wypadku sprawa umarłaby nim się narodziła...

Powiadają, że właśnie w onych gorących dniach u Jego Królewskiej Mości zawitał imć pan Paweł Wojs, szlachcic, o którym Rzeczpospolita usłyszeć miała dopiero w momencie jego śmierci, całe dekady później. Inni ludzie powiadają, iż człek ten nigdy nie istniał, ale w błędzie są, bo miałem okazję go poznać. Tak czy inaczej, ponoć to on wtedy przedstawił Królowi Augustowi swój przewrotny plan, który odmienić miał życie wszystkich, szczególnie zaś całego mojego pokolenia. Mówią też, że pan Paweł Wojs pomógł przekonać wpływowych szlachciców do zatwierdzenia przez Sejm Rzeczypospolitej traktatu z Prusami.

W tym miejscu warto może przypomnieć, z jakich to ziem na początku XVIII wieku składała się nasza ukochana Rzeczypospolita. Takie odniesienie może koniecznym być dla zrozumienia ówczesnych realiów. Otóż mieliśmy pięć wielkich województw, których głównymi grodami były: Warszawa, Wilno, Lwów, Mińsk i – po podpisaniu traktatu – Królewiec. Inne miasta województw rozwijały się powoli – wystarczy obrazy porównać, by ujrzeć jak wielki postęp dokonał się w ciągu jednego wieku. Aby stało się to możliwe, konieczna była reforma podatków.

Pan Hieronim Lubomirski stanął przed wyzwaniem wielkim nawet jak na męża stanu jego formatu. Dysponując pustym skarbcem, podjął się on bowiem zadania iście tytanicznego: pchnięcia miast Rzeczypospolitej na drogę rozwoju. Ze skromnych swych funduszy rozwinął drogi i zapewnił wsparcie rozwojowi tkalni, ale resztę inicjatywy oddać postanowił w ręce mieszczan i szlachty. W tym celu zmniejszone zostały podatki, tak by naród więcej mógł na inwestycje rozmaite wyasygnować. Ten krok, dziś tak oczywisty, przyjęty został w Warszawie niemal jako herezja...

W tych trudnych czasach z wielką a niespodziewaną pomocą przyszli braciom Lubomirskim i Królowi naszemu kupcy z Królewca. Prężny port handlowy w Kłajpedzie - jak to ich delegacja przedkładała – mógłby stać się lekarstwem dla skarbca Rzeczypospolitej. Jedyne czego było im trzeba, to współpracy z parlamentem. Roztoczyli wizje towarów zza oceanów, płynących nieprzerwanie z Kłajpedy do miast Litwy i Korony, a może nawet dalej, do sąsiadów naszych. Skarbiec koronny miałby stać się beneficjentem owego handlu w zamian za wyasygnowanie niebagatelnej sumy na budowę portu i wyfasowanie kilku statków.

Dziś, gdy faktorie Rzeczypospolitej bezustannie zalewają Europę kolonialnymi dobrami, trudno sobie wyobrazić, jak wielkim ryzykiem było przystanie na prośbę kupców. Rzeczpospolita nie miała floty wojennej, zdolnej chronić szlaków morskich, a wyasygnowanie fortuny na niepewną inwestycję na szaleństwo zakrawało. Zdecydowano się jednak na ów szalony krok, ostrożnie jednak planując rozbudowę portu w Kłajpedzie na połowę drugiej dekady. Pewne późniejsze wydarzenia jednakże opóźniły dalsze kroki o kolejną dekadę.

Tusząc, iż przedsięwzięcie owo przyniesie jakikolwiek skutek, postanowiono też już zawczasu przygotować podwaliny potencjalnego imperium handlowego. Mimo oporów Hieronima Lubomirskiego wyasygnowano pewne kwoty, które w ramach drobnych prezentów wsparły dążenie Rzeczypospolitej do podpisania jak największej liczby traktatów handlowych. Nim jeszcze pierwsze gwoździe wbito pod budowę portu, umowy były zawarte z Turkami, Rosją, Kurlandią, Danią, Prusami i Austrią. Szwedzi i chanat krymski w tej materii rozsądkiem się nie wykazali.

Jako że kariera ma ze służbą wojskową dla Rzeczypospolitej bezpośrednio jest związana, warto może bym teraz zatrzymał się chwilę przy tej bliskiej sercu memu tematyce. W czasach owych, po reformie Suchockiego, armia nasza składała się (choć trafniej byłoby powiedzieć: składać się miała – z braku sił zmuszeni byliśmy nie wywiązać się z części powinności sojuszniczych) z sześciu typów wojsk. Podstawą była piechota liniowa, jak w wielu armiach bywa to do dziś. Karni żołnierze, którzy po oddaniu kolejnych strzałów, bronią pozycji za pomocą bagnetów.

Znacznie bardziej cennymi okazały się z czasem oddziały grenadierów, wykluczone z pierwszych linii regularnych jednostek i działające niezależnie. Choć dwukrotnie mniej liczebne, oddziały ich wielokrotnie udowodniły, iż warte są swego żołdu. Grenadier to weteran, co to za nic ma śmierć. Uzbrojony podobnie jak piechur liniowy, znacznie lepiej jednak radzi sobie bagnetem, a do tego zdolny jest wroga przekonać, iż czas się wycofać. Argumentem za tym są granaty, bomby prochowe ciskane w linie wroga tuż przed wejściem w zwarcie.

Jak świat światem, polski szlachcic lubił szablą robić i konno jeździć. Takoż i w armii naszej miejsce dla takiego wojowania się znalazło. Niezależnie od towarzyszy pancernych, o których zapewne słyszeliście, a i ja jeszcze wspomnę przy innej okazji, po reformie w siłach zagościli huzarzy uzbrojeni na europejską modłę, nijak się mający do naszych husarów - bohaterów spod Wiednia. Bez pancerza, na lekkich, rączych wierzchowcach, zapewniali oni osłonę flanki i czuwali nad bezpieczeństwem puszkarzy. Dziś nie ma ich w szeregach, ale na początku wieku owego dzielnie w polu stawali.

Cięższą konnicą, za zadanie mającą łamanie szyków wroga, gdy ten zewrze się z liniową piechotą, byli ułani – dziś też raczej nie spotykani w szeregach żołnierzy Rzeczypospolitej. Jeździec taki, imaginujcie sobie, pełnił rolę dziś wykonywaną przez Panów Szlachtę – wtedy szlachcic mniej miał pokus, by na wojnę wyruszać, w zaścianku chlebna więcej było niż a armii. Inaczej tylko taktyka się prezentowała. Otóż ułan atakował od tylnej linii lub flanki, odrywał się i powracał z kolejną lancą. Trzeba mieć na uwadze, że ówczesna broń palna nie nosiła tak daleko jak dziś, więc i zwarcia były częstsze...

Dziś jest to oczywistym, ale u zaranie wieku XVIII wymagało wielkiej wiedzy i dalekowzroczności: artyleria jest królową pola bitwy. Po reformie Suchockiego zamówiono wiele jednostek puszkarzy, na początku używających dział, dostarczanych – jak i dziś – na pole walki przez konie. Możliwość wykorzystania siekańców wymusiła ustawianie ich na pierwszej linii, co wielce było ryzykowne dla puszkarzy. Podczas oblężeń to one przejmowały obowiązek kruszenia umocnień. W zasadzie działa tamtych dni podobne były do dzisiejszych, z tą małą różnicą, iż te, które znacie są dwukrotnie cięższe.

Nieco dalej od zwykłych dział stały haubice, strzelające w inny zgoła sposób. Zadaniem ich było przenieść pocisk nad pozycjami obronnymi i uderzyć w cel. Używano wówczas kul eksplodujących, choć do dzisiejszych ich siła rażenia nijak się nie ma. Poza tą drobną różnicą, były to starsze siostry dzisiejszych haubic, tak samo konno dostarczane i przestawiane z miejsca na miejsce i - podobnie jak w wypadku dział – dwukrotnie lżejsze od tych, które dziś można zobaczyć w armiach Rzeczypospolitej na czterech kontynentach. Na czasy te mieliśmy więcej artylerii niż inne kraje, co słusznym się okazało.

Wiele uwagi poświęcano wówczas rozwojowi sztuk militarnych, a nasi dowódcy okazali się wystarczająco postępowi, by je przyjąć i zaszczepić w armii. Podstawową doktryną było wyniszczenie wroga za pomocą artylerii, by do naszych linii dotarł zdziesiątkowany i złamany. Pozwalało to ograniczyć straty wśród podkomendnych i utrzymywać wroga pod presją. Jak widzicie, niewiele się zmieniło, choć jak czas pokazał, była to idea nieco zbyt postępowa na tamte dni. Nie było jednak sposobności sprawdzić tego w opisywanym okresie.

W roku 1715, na którym zakończyć chcę ten pierwszy diariusz – roku poprzedzającym początek mej kariery w służbie Rzeczypospolitej – mieliśmy już dwa centra nauki. W prężnie rozwijającym się Krakowie pojawił się już imć pan Jan Wajda, który później zasłynął jako naturalista wybitny i mistrz pojedynków. Druga uczelnia, w Lublinie, powierzona została imć panu Bożydarowi Bronickiemu. Zważywszy na częste burdy wszczynane przez uczonych z Prus, dyskretną opiekę nad uczelniami (o czym rzecz jasna się nie wspomina) objął pan Paweł Wojs.

Mimo problemów z napływem gotówki do skarbca – które, warto zauważyć, mniejsze były w roku 1715 niż zaraz po podatkowej reformie Lubomirskiego – podjęto się jednak wielkiego wyzwania. Wszystkie miasta wojewódzkie otoczone zostały właśnie wtedy pierścieniami fortecznymi na miarę epoki. Były z powodu tych wydatków sarkania w Sejmie, ale w imię obronności Rzeczypospolitej podjęto uchwałę. Jak czas pokazał, owa strategia na defensywie oparta była li jedynie kosztowną mistyfikacją , skrywającą ukryte plany Króla Augusta. O tym jednak napiszę w diariuszu kolejnym...

Empire: Total War - armia Rzeczypospolitej Polskiej


GramTV przedstawia:


Komentarze
50
Usunięty
Usunięty
24/09/2009 17:26

A ja powtarzam już zadane pytanje. Otóż gra zatrzymuję się na przygotowaniu do instalci pliki (ceshe) pasek postępu dochodzi do 100% i nic!!!

Usunięty
Usunięty
02/04/2009 07:50

Lucas_the_Great ok dzięki za odpowiedz : Po jakimś czasie pojawił się tam język gdzie mówisz bo na początku go nie miałem ale teraz już wszystko działa wielkie dzięki jeszcze raz. A co do samej gierki to jedyne co mogę powiedzieć to że gra jest świetna i warta zakupu :)

Lucas_the_Great
Redaktor
Autor
01/04/2009 17:15
Dnia 01.04.2009 o 19:05, mimil napisał:

Witam wszystkich mam poważny problem gra wszystko chodzi normalnie ale zaskoczyła mnie jedna rzecz dla czego jak zamówiłem polską wersję językową nigdzie nie mogę zmienić żebym miał grę po polsku niestety z innych języków jestem słaby i specjalnie zakupiłem grę aby grać po polsku a tutaj widzę że nie ma opcji zmiany języka jak ktoś wie jak zmienić na język polski to proszę o odpowiedz będę wdzięczny :)

Nie najlepsze miejsce na zadanie tego pytania (teoretycznie tu się powinno komentować artykuł), ale... zaznaczasz w Steam grę, wybierasz "properties" (przyciskiem, albo menu rozwijanym spod prawego klawisza myszy), wchodzisz w zakładkę "language" i zmieniasz język na Polski.




Trwa Wczytywanie