A jakie rozkazy można wydawać? Jest tego niemało. Począwszy od rodzaju postawy, przez przywołanie medyka, rodzaju szyku, w jakim porusza się grupa, aż do trybów prowadzenia ognia. Żeby uzmysłowić wam jak bardzo to rozbudowane, powiem tylko – że prowadzenie ognia można zlecić w czterech trybach: return fire, fire at will, fire on my lead oraz hold fire. I tak jest w zasadzie z każdą kategorią w tym interaktywnym menu. Ale na tym wcale nie koniec. Otóż pod klawiszem „O” ukrywa się podobne menu, służące przywoływaniu sił wsparcia. I choć w testowej wersji mogliśmy skorzystać z niego tylko w z góry przewidzianym momencie, wygląda na to, że będzie równie rozbudowane i przydatne, jak menu wydawanie rozkazów oddziałom.
Raport z pola walki: faza wniosków Testowa wersja wyjaśniła nam również co nieco jeśli chodzi o kwestię przeżycia na polu walki. Otóż w finalnej produkcji zostaną zaimplementowane zróżnicowane poziomy trudności, które niejako będą „dawkować” realizm. Dla przykładu – jeśli na najniższym poziomie zginie jeden z członków naszego oddziału, a nam uda się z powodzeniem dotrzeć bez niego do kolejnego checkpointu, to wówczas niejako zmartwywstanie. Powiecie, że to nierealistyczne? Dobrze, ale pamiętajcie, że to opcja dostępna TYLKO na najniższym poziomie trudności. Sprawi ona tylko tyle, że mniej wyrobionym w wojennych symulacjach graczom będzie żyło się prościej.Trzeba przyznać, że wersja testowa pozostawiła nas z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony zauważyliśmy przeogromne plusy: olbrzymi teren działań, przyjemne zadania główne i poboczne (tych ostatnich oczywiście nie musimy robić jeśli nie chcemy), znakomita oprawa graficzna i udźwiękowienie, nadspodziewanie znośna płynność na starszych maszynach, multum dostępnych broni (66 sztuk) i pojazdów (39 sztuk). Z drugiej strony martwi - czy może raczej delikatnie niepokoi - fakt, że bugi dało się zauważyć w kluczowych dla tego typu produkcji aspektach. Zacinający się wrogowie czy pojazdy jeżdżące w koło to przecież poważne mankamenty. Pamiętajcie jednak o tym, co napisałem na początku – w zasadzie nie wiadomo do końca, na jakim etapie są finalne prace. Miejmy po prostu nadzieję, że skoro autorzy sami znają niedociągnięcia swej produkcji, a mimo to odważyli się ją pokazać, to może w finalnej wersji wszystko już będzie jak być powinno. W każdym razie potencjał nowego Operation Flashpoint jest przeogromny. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, powinniśmy dostać megagrywalny i wielce realistyczny symulator współczesnego pola walki jeszcze w tym roku. Trzymam kciuki, aby tak właśnie było!