Amelia Buziaczek i jej smok Psikus
No dobra, tworząc postać na potrzeby recenzji, daliśmy się ponieść głupawce. Wystarczy skromne grono, by doprowadzić do takiej sytuacji – a przecież nikt w tym momencie nie myśli, że ktoś będzie teraz przez dziesiątki godzin kierował postacią o pseudonimie Buziaczek... Albo że mały Psikus wyrośnie kiedyś na istotę równą bogom, więc imię może mu zepsuć karierę. Mleko się rozlało, więc i wy będziecie na kolejnych stronach podziwiać obrazki dokumentujące naszą nieodpowiedzialność w kwestii imion... Bal z Baalem W świecie Endorii minęły lata. Córka króla, Amelia, dojrzała i wyrosła na dzielną, choć w gorącej wodzie kąpaną pannicę. Dawny bohater odszedł do innego świata, z czego radośnie skorzystał pokonany przez niego niegdyś Baal. Demon powrócił, spustoszył wszystkie krainy, aż wreszcie zaparkował pod murami Kronbergu. Tylko jedno może uratować Endorię: trzeba ściągnąć powrotem Billa Gilberta, by ponownie pokonał zło. Ma tego dokonać arcymag, ale... wspomnieliśmy przecież, że Amelia jest nieco nadpobudliwa, więc to ona opuszcza Endorię (ciśniętą w tym momencie w wolniejszy strumień czasu) i udaje się do Teany. Tam już na samym starcie dowiaduje się, iż świat ów stoi w ogniu, a ona jest przepowiedzianym z dawna wybawieniem. Jako wyprawkę otrzymuje smocze pisklę (nie to, żeby jakiś unikat - jest ich siedem do wyboru, do koloru) i zaczyna się zabawa. Nim pozbieramy wszystkie Kamienie Bogów i wypełnimy przepowiednię, przyjdzie nam stoczyć dziesiątki walk z coraz potężniejszymi armiami. Pod nasz sztandar zaciągnąć się może wszystko – węże, łażące rośliny, piraci, droidy, demonolodzy, duchy... jest w czym wybierać, lista jednostek zawiera ze sto pozycji. Oczywiście trzeba najpierw trafić do miejsca, gdzie dany typ wojsk czeka na zaciąg i wyasygnować odpowiednią kwotę. Na dodatek nie da się przeszarżować, bo Amelia ma ograniczone (choć wciąż rosnące) zdolności przywódcze. Tak wiec jeździmy, oklepujemy wroga, zaciągamy nowe siły, klepiemy dalej – niby nic, a wciąga toto jak spacer po bagnach. Albo jak King’s Bounty: Legenda. Warto też zaznaczyć, że tym razem nie ma problemów z gotówką – kasy jest jak lodu w krainach krasnoludów, więc dowolnie dobieramy i wymieniamy jednostki. Liczy się zabawa – a tej nie brakuje, bo ekipa ze studia Katauri nie dość, że wie jak robić gry, to jeszcze strzela na lewo i prawo żartami, pastiszami i aluzjami. Wcielając się w uroczą Amelię, mamy do wyboru trzy klasy postaci. Pannica może być specjalistką od walki magicznej, konwencjonalnej lub uświęconej. Wojowniczka najszybciej rozwija zdolność dowodzenia, więc ciągnie za sobą najliczniejsze hordy rozmaitych wojsk. Czarodziejka jest jej przeciwieństwem: nie stawia na mięso armatnie, bo jest czarująca (w podwójnym znaczeniu). Paladynka specjalizuje się w recyklingu pobitewnym (wskrzeszenia), a pod względem umiejętności dowodzenia plasuje się pośrodku rankingu. Wybór profesji ma też wpływ na finalny wygląd połowicznego negliżu naszej podopiecznej. Ogólnie rzecz biorąc, im słabiej dziewucha umie się bić, tym bardziej chodzi obnażona. Oczywiście na rozwój postaci też mamy wpływ. Drzewka rozwoju są trzy, każde najbliższe danej z profesji, ale nie zablokowane dla innych. Run na wykupienie wszystkich umiejętności nie wystarczy – ba! zbraknie bardzo wiele! – więc trzeba się dobrze zastanowić nad koncepcją rozgrywki. Mam smoka i nie zawaham się go użyć! Nie tylko bohaterka rozwija swe umiejętności. Z każdą kolejną walką zdobywa też doświadczenie smoczek. Gdy osiąga kolejny poziom, możemy wygrać ulepszenie jakiejś jego zdolności lub dodać kolejną do puli. Co potrafi nasz pupil? Może wykopywać skarby na polu bitwy. Inną opcją jest szybkie wznoszenie muru osłaniającego oddziały zasięgowe. Za pomocą magicznego jaja dostarcza na pole walki dodatkowe wojska. Umie też całkiem nieźle przerzedzić szeregi wroga. Część ataków ma dodatkowe działanie: przesuwa jednostki przeciwnika. A wszystko to okraszone jest animacjami tak zabawnymi i słodkimi, że zwoje mózgowe się wygładzają. Podczas redakcyjnych testów zdarzało się widzieć grupę ludzi raczej dorosłych, bo mających w okolicach 30-40 wiosen na karku, zachowujących się w sposób co najmniej specyficzny. Zachwyty tym, że smoczek zerwał jabłuszko z drzewka (które jest w doniczce, rozstawione na krawędzi pola bitwy), zjadł trochę i poczęstował ślimaczka (który znowuż często służy mu za poduszkę). Tak, wszystko w zdrobnieniach i ze szczebiotem, jakby nagle te kilka osób przeżyło regres do okresu wczesnego dzieciństwa.