Heroina z rezerwą
Zgodnie z podpowiedzią, jaką zawiera tytuł dodatku, tym razem wskoczymy w kobiece butki. Ot, taka odmiana po byciu samcem w "podstawce". Amelia, z wykształcenia księżniczka, zawód wykonywany może mieć trojaki: wojowniczka, paladynka i magiczka. Inaczej mówiąc, poza płcią sytuacja startowa pozostaje bez zmian. Teoretycznie. W praktyce bowiem może być różnie - zmieniono drzewka umiejętności, część mechaniki i zasad. Na przykład Rezerwa, czyli zdolność pozwalająca na posiadanie zapasowych jednostek w armii, przeniosła się do głównej mechaniki gry. Nie trzeba nic wykupywać, każda z trzech Amelii może mieć rezerwy i już.
Fabuła dodatku jest luźno powiązana z "podstawką", więc jeśli ktoś w przypływie szaleństwa postanowi odpuścić sobie King's Bounty: Legenda, będzie w stanie pobawić się w King's Bouty: Wojowniczą Księżniczkę bez konieczności brania korepetycji u znajomych. Nasza bohaterka zwiedzać będzie zupełnie nową krainę (z początku wydawało się, że wrócimy też na stare śmieci, ale okazało się inaczej), bardzo urozmaiconą klimatycznie, krajobrazowo i etnicznie. Za dowód niech posłuży chociażby spory odłamek Demonis, który tam zmigrował planarnie...
Mam w kieszeni smoka i nie zawaham się go użyć...
Jak wiadomo, Szkatułka Szału z King's Bounty: Legenda była artefaktem unikatowym, dodatkowo została spersonalizowana pod konkretnego użytkownika (który notabene żyje i pojawi się w wątkach fabularnych dodatku), więc ekipa z Katauri musiała wymyślić coś w to miejsce. Amelia otrzyma więc swoistego ducha szału, czyli Podręcznego Smoka. Istotka ta, na widok której przypomina się od razu Stich (twórcy nie wypierają się bynajmniej inspiracji ową postacią z kreskówki), mimo zabawnego wyglądu potrafi nieźle namieszać na polu bitwy.
Do tego, zależnie od sposobu, w jaki będziemy swojego smoczka rozwijać, zalezny będzie jego finalny wygląd. Może być bardziej "cute" lub "creepy" (że tak się odwołamy do rozszerzenia pewnej innej gry). Ogólnie bajkowy klimat, który urzekał w "podstawce" zostanie jeszcze bardziej podkręcony. Sam kieszonkowy smok to tylko jeden z elementów. Ta samą tendencję widać i w doborze bossów - wśród nich pojawią się olbrzymia żaba i krasnoludzki Wiertacz, czyli parowy mech gremlińskiej konstrukcji...
Wyraźnie twórcy poczuli wiatr w żaglach i utwierdzili się w słuszności przyjętej konwencji. Razem z tym przekroczone zostaną kolejne granice umowności. Nasza bohaterka będzie mogła latać na pegazie, co zapewni jej możliwość unikania dużej części walk (a raczej odkładania ich na później, bo doświadczenie trzeba zbierać) - pal sześć te setki wojaków i stworów-nielotów, które biedny wierzchowiec będzie najwyraźniej targał hurtowo razem z nią na grzbiecie. Cóż, realizm nigdy nie był kluczowym elementem King's Bounty.
Za garść dukatów więcej
Powróci element znany starym wyjadaczom serii, czyli nagrody za głowy konkretnych typków i bestii. Owe kontrakty pozostaną misjami opcjonalnymi, ale wartymi uwagi. Po pierwsze mieć będą własną otoczkę fabularną, a po drugie wiązać się mają z wymiernymi zyskami. Przypadkowy wjazd na zamek przyniesie doświadczenie i jakieś łupy, ale jeśli wykonamy go z listem gończym w kieszeni, automatycznie zostanie nam wypłacona dodatkowa suma. Inaczej mówiąc, gra zyska kolejny element fabularny, pomagający podjąć decyzję "co dalej?" - rzecz przydatna przy dość otwartej strukturze rozgrywki. Na razie nie jest jeszcze jasne, czy powróci inny element z oryginalnego King's Bounty, czyli ograniczenie czasowe (w świecie gry) na ukończenie głównego wątku.
Księżniczka to ma klawe życie
Heros z King's Bounty: Legenda mógł sobie dobierać i zmieniać dowoli partnerki życiowe. Mimo wszystko jednak nazywało się to małżeństwem i owocowało potomstwem. Księżniczka nie musi się przejmować takimi sprawami. Dzieci przecież mieć nie będzie, bo ganianie z brzuchem za potworami i przyjmowanie rozmaitych eliksirów nie jest raczej zdrowe dla płodu. Tak więc męskie towarzystwo na poważne związki z heroiną nie ma co liczyć, bo zabraknie spoiwa w formie wspólnego potomstwa. Towarzyszący Amelii faceci dla niepoznaki nazywani są więc giermkami. Technicznie funkcję mieć będą podobną do małżonek bohatera (wzbogaconą o ściąganie posiłków), ale rozstanie z nimi będzie prostsze. Jedni dadzą się spławić od ręki, inni zażądają swego udziału w skarbcu lub jakiegoś artefaktu na otarcie łez. Na razie nie jest jeszcze znana lista potencjalnych koch... przepraszamy: giermków.
Łussski, ach te łussski...
Na nowym kontynencie, zdominowanym przez ludzi, nie zabraknie też znanych obcych ras. Ba! Poznamy zupełnie nową "grupę etniczną", czyli jaszczuroludzi. A w zasadzie cały gadzi konglomerat pod kierownictwem rzeczonych łuskowców. W tej armii znajdzie się wiele ciekawostek, począwszy od liniowych wojowników, Gorguli, poprzez Gorguany, czyli czarujące (w znaczeniu: używające zaklęć) samice, po dużo bardziej wyspecjalizowane jednostki. Hyterant na przykład specjalizuje się w lotniczych zrzutach jajowych, a Chosha przekopuje się pod ziemią, również mnożąc się na potęgę. Brontos i Tirex chyba nie wymagają specjalnego opisu, bo ich nazwy nieprzypadkowo nawiązują do konkretnych dinozaurów.
Co ciekawe, do dziś nie jest jednoznacznie wyjaśniona kwestia maksymalnego poziomu postaci. Niby mówi się o magicznej liczbie 50, ale z drugiej strony pojawiały się w wypowiedziach twórców informacje, jakoby limitu jako takiego nie było. W sumie liczba możliwych do zebrania punktów doświadczenia jest policzalna, więc to drugie rozwiązanie brzmi całkiem sensownie - nie ma ryzyka utraty balansu rozgrywki. Miłym pomysłem jest też wprowadzenie swoistych "achievmentów" włączonych w mechanikę gry, czyli medali. Będzie ich osiem ogólnych i po dwa specjalne na każdą klasę. Na przykład za wygranie iluś bitew pod rząd bez starty, otrzymamy Medal Wielkiego Startega. Jego wersja brązowa zwiększać ma Dowodzenie o 200, srebrna o 500, a złota aż o 1000 punktów.
Ogólnie widać, ze głowy ekipy z Katauri aż kipią od pomysłów - oby tak dalej!