Wczoraj opublikowaliśmy relację z Prague n Play 2010 – imprezy zorganizowanej przez 1C Company w stolicy Czech. Podzieliliśmy się też wrażeniami z kilku gier, w które dane nam było tam pograć. Pora na dokładniejsze przyjrzenie się trzem kolejnym produkcjom.
Men of War: Oddział Szturmowy
Seria Men of War wywodzi swój rodowód od gry Soldiers: Ludzie Honoru. 1C Company bardzo odważnie uczyniło ten cykl taktycznych gier jedną ze swoich kluczowych marek. Odważnie, bo mamy tu do czynienia z pozycjami dla wymagających graczy, a nie bestsellerami dla casuali. Dowolna część Men of War nie jest łatwa do przejścia nawet na najniższym poziomie trudności. W Pradze miałem okazję zagrać w dwie kolejne odsłony, z których to Men of War: Oddział Szturmowy zrobiła na mnie znacznie większe wrażenie.
Gry robione przez Best Way zawsze przypominały układankę logiczną. Kolejne pozycje wroga do rozgryzienia i skryptowane wydarzenia, z którymi sobie trzeba poradzić. Jeśli wiedzieliśmy, że w danym miejscu nie nastąpi kontratak, można było przy kolejnym podejściu tę wiedzę wykorzystać. Men of War: Oddział Szturmowy kończy tę erę. Zacznie być nie tylko trudno, ale i nieprzewidywalnie.
Musze przyznać, że przy tej grze chyba spędziłem najwięcej czasu. Z początku nie wierzyłem w to co widzę. System punktów, za które dobieram oddziały w czasie starcia? SI bezlitośnie wykorzystująca tę mechanikę do flankowania moich pozycji? Specjalnie jedną mapę w Men of War: Oddział Szturmowy rozgrywałem pięciokrotnie i – uwierzcie – za każdym razem działo się co innego. W pewnym stopniu SI dostosowywała się do moich działań. Oczywiście za tym stoją konkretne skrypty, ale póki co ich jeszcze nie rozgryzłem.
Najważniejsze jednak jest zdecydowane otwarcie serii na rozgrywkę sieciową. Ta bitwa, którą toczyłem pięć razy, mogłaby być jeszcze bardziej zróżnicowana, gdyby po drugiej stronie siedział inny doświadczony gracz. Tak właśnie będzie w finalnej wersji – seria złożonych gier taktycznych doczekała się rozbudowanego trybu multiplayer. Uwzględniającego rozgrywki poprzez LAN! Wspomniałem o trybie kooperacji? Nie? No to właśnie wspominam: w Men of War: Oddział Szturmowy ma być dostępny takowy tryb.
Jak widzicie na obrazkach, jak na hardkorową pozycję taktyczną, Men of War: Oddział Szturmowy prezentuje się naprawdę zacnie. Oprawę graficzną bardzo poprawiono, co dowodzi potencjału tkwiącego w silniku gry. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać, by dorwać nowe dzieło speców z Best Way w swoje ręce. Cenega nadała już grze polski tytuł, premiera pod koniec roku. Czekam z niecierpliwością.
Men of War: Vietnam
To nie koniec rewolucji w serii Men of War. Również w tym roku możemy się spodziewać gry Men of War: Vietnam, która – jak łatwo się domyślić – po raz pierwszy zabierze nas w realia inne niż okres II wojny światowej. Oznacza to spore zmiany, chociażby ze względu na pojawienie się śmigłowców, a co za tym idzie ułatwione desantowanie sił na tyłach wroga. Tak, potwierdzam, ta seria trudnych gier staje się coraz trudniejsza...
Co ważne, twórcy Men of War: Vietnam zdecydowali się na danie graczom możliwości poprowadzenia do walki obu stron konfliktu. Tak więc nie będziemy tkwić jedynie w jankeskich buciorach, zapolujemy również na imperialistycznych najeźdźców jako komuniści wietnamscy. W ramach szczerości i historycznej prawdy, w grupie żołnierzy Wietkongu znajdą się również „doradcy wojskowi” z ZSRR. Odważny krok, zważywszy na to, gdzie powstaje gra i kto ją wydaje...
W Men of War: Vietnam nie miałem okazji pograć jako Wietkong, nie polatałem też śmigłowcem, moje doznania ograniczają się jedynie do dowodzenia grupką jankesów na niezbyt dużej mapce. Tak więc, na etapie pokazowego buildu miałem do czynienia po prostu z typową rozgrywką Men of War, ale z wykorzystaniem zupełnie innych broni. No i w zupełnie innej niż dotąd scenerii.
Gęsta dżungla nie tylko wyglądała ładnie na ekranie, ale też dawała wiele taktycznych możliwości. Coś czuję, ze w pełnej grze większość czasu przyjdzie nam spędzić właśnie w krzaczorach, podkradając się do wroga – czyli powinno być dokładnie tak, jak było... Mój oddział składał się z bardzo konkretnych, charakterystycznych postaci (sierżant John Merrill, Jim Walsh z karabinem maszynowym, snajper Sonny Armstrong, Carl Dillan wspierający kolegów granatnikiem i saper Bill Kirby), czyli mamy tu ukłon w stronę korzeni serii - Soldiers: Ludzie Honoru.
Wiadomo już, że oprócz misji wykorzystujących mały, skromny oddział (eskortowanie reportera, ratowanie zestrzelonego pilota), będzie też okazja do uczestniczenia w większych potyczkach, angażujących liczne siły. Raczej jednak i w takich walkach będziemy mieli pod dowództwem skromną grupkę, o resztę zadba SI. Dla mnie jednak najciekawiej zapowiadają się misje w klimacie Plutonu – czyli mała grupa, wielka dżungla i jeszcze większe kłopoty.
Theatre of War 2: Korea
Podobnie jak seria Men of War, tak i Theatre of War poczyni wkrótce krok w nowsze czasy. Wojna w Korei co prawda wydarzyła się na tyle szybko po II wojnie światowej, że technologia nie różni się drastycznie, ale te pięć lat wystarczyło, by wielkie znaczenie zaczęły odgrywać śmigłowce. Co za tym idzie zmieniły się w pewnym stopniu warunki taktyczne – helikoptery umożliwiły przerzucanie małych grup żołnierzy na tyły wroga w błyskawicznym czasie.
Warto też zauważyć, iż konflikt koreański jest niemalże zupełnie nie eksploatowany przez twórców gier. Ba! W zasadzie jedyną jego reprezentacją w świadomości masowej pozostaje serial komediowy M*A*S*H . Osobiście bardzo cieszę się, że ktoś wreszcie postanowił porządnie oddać realia tej wojny. Bardzo porządnie, bo z uwzględnieniem obu stron konfliktu jako grywalnych frakcji. W Theatre of War 2: Korea trzymamy dwie odrębne kampanie, w każdej z nich staniemy po innej stronie frontu.
Miałem okazję zagrać w pierwszą z kampanii, dedykowaną Korei Północnej. Odpaliłem Theatre of War 2: Korea i... zobaczyłem mapę strategiczną, na której w systemie turowym podejmuje się decyzje o ruchach wojsk. Mechanika ta od razu przypomniała mi sławną serię Combat Mission. Wybrałem wojska do ataku i uderzyłem na wroga. Cóż, decyzje SI były inne i najpierw musiałem zabrać się za obronę swoich pozycji...
Myślę, że dodanie warstwy strategicznej to słuszny krok dla tej serii. Samo rozgrywanie kolejnych misji to nieco za ubogie rozwiązanie dla gry tak złożonej w warstwie taktycznej, jak Theatre of War. Teraz otrzymujemy pełny obraz walk, podejmując decyzje w warstwie strategicznej i taktycznej. Fakt, ta pierwsza jest dosyć skromna póki co, ale przynajmniej jest. Na samym polu walki mechanika uległa bardzo subtelnym zmianom, z których najbardziej chwali się przeniesienie ciężaru z pojedynczych żołnierzy na oddziały. Od zabawy z każdym szwejem z osobna mamy Men of War tego samego wydawcy, czyż nie?
Graficznie Theatre of War 2: Korea nie rzuciła mnie na kolana, aczkolwiek duże brawa należą się twórcom za wymodelowanie pól bitewnych. Teren jest bardzo złożony i oferuje mnóstwo taktycznych możliwości. Ponieważ w pewnym zakresie mamy swobodę w dobraniu wojsk do starcia, zabawa z wykorzystywaniem terenu ma znaczenie. Premiera jeszcze w tym roku, więc całkiem niedługo przekonamy się, czy seria Theatre of War złapie drugi oddech...
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!