Premiera Drakensang: River of Time, kolejnej gry z gatunku cRPG osadzonej w uniwersum Aventurii, miała miejsce wczoraj. Przeczytajcie recenzję tego tytułu i poznajcie naszą opinię na jego temat.
"Niestety, nie odzywał się ani słowem i próbował strzelać z miecza..."
Nie można jednak nie wspomnieć o kilku niedociągnięciach, brakach lub błędach Drakensang: River of Time. Po pierwsze, razi trochę, że nasz bohater pozostaje niemy. Owszem, udźwiękowienie każdego spośród kilkunastu archetypów, w kilku wersjach, tak by uwzględnić każdą opcję dialogową byłoby przedsięwzięciem pracochłonnym i drogim. Jednak można byłoby umożliwić wybór ścieżki dźwiękowej odpowiedzialnej chociażby za bojowe okrzyki i inkantacje zaklęć, gdyż nasza postać wypada pod tym względem słabo na tle drużyny.
Irytują także drobne bugi w animacjach postaci podczas walki. Gdy łucznikowi w trakcie celowania wymienimy broń na miecz, układ obu rąk się nie zmienia i w kilka sekund później strzała wypuszczona nie wiadomo jak, pędzi w stronę celu. Podobnie jest, gdy przeciwnik padnie zanim zdążymy oddać strzał – możemy ruszyć bohatera, który zaprzestaje mierzenia lecz strzała i tak ugodzi martwego już wroga.
Gracze zaznajomieni z poprzednią częścią dostrzegą także kilka kalek z questów i sytuacji z Drakensang: The Dark Eye. Niestety, pod tym względem względem gra popada czasem w schematy. Znów z dwóch oficerów w mieście jeden jest prawy i uczciwy, drugi przekupny i skorumpowany. Ponownie mamy do czynienia z konfliktem między dwoma grupami przestępców z których jedna jest bardziej, druga zaś mniej bezwzględna i musimy opowiedzieć się po którejś ze stron. Znowu w miejskiej piwnicy przyjdzie nam toczyć straszliwe boje z olbrzymimi gryzoniami a w lokalnej krypcie zmarli znów nabierają wigoru... Na szczęście bardzo dobra otoczka tych questów i rzetelne osadzenie ich w fabule i realiach świata sprawia, że patrzy się na nie raczej w kategoriach klasyki a nie sztampy.
Żadna z tych rzeczy nie psuje jednak przyjemności z gry. Bo też i Drakensang: River of Time to bardzo ciekawa, rzetelnie przygotowana i zrealizowana produkcja gatunku cRPG. Tych, którzy jako epiccy/mroczni wybrańcy lubią ratować/niszczyć świat co drugi wtorek, nie powali na kolana fabułą i zwrotami akcji. Jednak nikogo na pewno nie znuży i jest w stanie dostarczyć parędziesiąt godzin bardzo dobrej zabawy. Natomiast ci, którzy lubią klasyczne komputerowe "rolpleje", eksplorowanie bogatego, barwnego świata i dużo interakcji nie opierających się jedynie na wymachiwaniu mieczem, będą bawić się przy niej rewelacyjnie.
Wyraźnie ekipa z Radon Labs wyrabia się z biegiem czasu, zarówno jeśli chodzi o klimat, watki fabularne jak i sposób prezentowania opowieści. Drakensang: River of Time to zdecydowany krok naprzód w porównaniu ze swą poprzedniczką. Dla tego chyba warto jest czekać na kolejną odsłonę przygód w tym uniwersum. Podobno jej kanwą ma być wyprawa dookoła Aventurii pod wodzą Thorwaliańskiego kapitana i podróżnika, Phileassona o której wzmianki przemycane były także w samej grze i która zaprezentuje bardziej egzotyczne zakątki tego bogatego świata. Jeśli postęp w jakości będzie równie duży to zapowiada się kolejny bardzo dobry tytuł.Redakcja gram.pl do grania wykorzystuje nowe modele peryferii firmy Logitech: mysz Wireless Gaming Mouse G700, klawiaturę Gaming Keyboard G510 i słuchawki Wireless Gaming Headset G930. Więcej informacji w naszej sekcji poświęconej sprzętowi firmy Logitech.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!