Gry wyścigowe są tak stare, jak sam Tetris czy Pong. Oczywiście tytuły te pojawiły się chwilę wcześniej niż pierwsze produkcje pozwalające nam zasiąść za wirtualną kierownicą. Tym drugim (pierwszym zresztą też) nie można odmówić ogromnego wkładu w rozwój branży gier wideo.
Dlatego właśnie postanowiliśmy kolejne zestawienie z cyklu Top 10 w całości poświęcić właśnie grom wyścigowym. A więc zobaczmy, które z nich zdaniem Harpena oraz Zaixa zasłużyły na obecność w dziesiątce najlepszych. Gotowi do wyścigu? Trzy… Dwa… Jeden… Zaczynamy! 10. Richard Burns Rally Zaix: Zestawienie otwiera gra naprawdę wyjątkowa. Richard Burns Rally to produkcja stworzona przez Warthog Games – studio odpowiedzialne za dwie inne produkcje o charakterze rajdowym, mianowicie Rally Championship oraz Rally Championship Xtreme. Któż z nas nie pamięta Rally Championship, jednej z pierwszych gier, w których mogliśmy liczyć na spolszczenie głosu pilota? W ich rolę wcielili się Martyna Wojciechowska oraz Maciej Wisławski. To prawdziwa klasyka, a jednocześnie tytuły bardzo w Polsce popularne. Richard Burns Rally to kolejne dzieło wspomnianego studia, tym razem stworzone przy współpracy Richarda Aleksandra Burnsa, utalentowanego angielskiego kierowcy wyścigowego, Rajdowego Mistrza Świata z roku 2001. Richard Burns Rally miało dwie bardzo ważne cechy – gra była niesamowicie trudna oraz maksymalnie rzeczywista. Twórcy włożyli ogrom pracy w to, by jak najlepiej oddać zachowanie się samochodu rajdowego. Udało im się to do tego stopnia, że nie tylko do RBR nie warto było podchodzić bez kierownicy, ale i nawet gdy ją posiadaliśmy to pierwsze godziny spędzało się w... szkole jazdy. I choć szata graficzna była przeciętna już w momencie premiery, to Richard Burns Rally jest produkcją do dzisiaj posiadającą znaczne grono wiernych fanów. Szkoda, że nigdy nie zdecydowano się na stworzenie kontynuacji lub – biorąc pod uwagę śmierć Richarda – chociażby „duchowego następcy” tej produkcji. Harpen: Richard Burns Rally to gra, która spowodowała wzrost sprzedaży kierownic, padów czy też nawet klawiatur (bo znaleźli się i tacy, którzy korzystali z maszyny do pisania), a następnie sprawiła, że niejeden gracz zjadł na niej zęby. Sam osobiście niemal musiałem inwestować w nowy kontroler, gdyż poprzedni poważnie ucierpiał po tym, jak nie udało mi się ukończyć kolejnego rajdu. Niemniej frajda ze zdobywania doświadczenia, które było niezbędne do uzyskiwania coraz to lepszych rezultatów, była ogromna. Tak jak napisał Zaix, Richard Burns Rally powinien doczekać się kolejnej części. Codemasters po śmierci Colina McRae nie miało problemów ze zmianą nazwy – w przypadku dzieła Warthog Games powinno być podobnie. Wracając jednak do samej gry – jest ona bliska ideałowi i godna polecenia, ale wyłącznie tym graczom, którzy oczekują maksymalnego realizmu i nie straszna im średniej jakości oprawa wizualna. Tytuł ów potrafi wciągnąć cierpliwych na długie godziny, których z pewnością nie uznają oni za zmarnowane – wręcz przeciwnie, zdobyte umiejętności przydadzą się nie tylko w Richard Burns Rally. Wygrywanie w innych grach stanie się łatwiejsze. 9. MotoGP 07 Zaix: MotoGP to seria, która na przestrzeni ostatnich lat przechodziła różne perypetie – to ukazywała, to nie ukazywała się na PC, raz tworzyło ją jedno, a raz inne studio. Bywało nawet, że w tym samym roku zupełnie inne załogi tworzyły MotoGP na PC, a inne odpowiadały za wersję na PlayStation 2. I choć najnowsze części ewidentnie odstają jakościowo od poprzednich, to seria jako całość ocenienia przeze mnie jest wyjątkowo dobrze i darzę ją szczególnym sentymentem. Najbardziej lubię części stworzone przez studio Climax, z których biła ogromna dbałość o detale i realizm z jednej strony oraz chęć dostarczenie grającemu jak najwięcej zabawy z drugiej. Było widać to chociażby już w MotoGP 2 podczas zabawy w trybie kaskaderskim. W następnych częściach zamiast jednego trybu Climax aż połowę produkcji tworzył w zręcznościowym charakterze. I tak z jednej strony mogliśmy ścigać się w kolejnych rundach serii MotoGP, ale z drugiej mogliśmy wziąć udział w szeregu wyścigów rozgrywanych na ulicznych torach zasiadając na przerabianych motocyklach. Dlaczego w naszym zestawieniu wystawiliśmy akurat MotoGP 07? Ponieważ to ostatnia część stworzona przez studio Climax. Części 06 i 07 cechowały się tym, że stworzone były na konsole nowej generacji, co widać było w niesamowitym wręcz skoku jakości grafiki. MotoGP 07 miało jak zwykle świetny model jazdy, ale i fantastyczną grafikę. Harpen: Dokładnie. MotoGP 07 to istny majstersztyk i pokaz, w jaki sposób powinno tworzyć się gry traktujące o wyścigach jednośladów. Ogromnie ubolewam nad tym, że Climax nie zajmuje się już wspomnianą marką. Kolejne odsłony cyklu MotoGP są naprawdę dobre i nie można im wiele zarzucić, ale mimo to brakuje im tego, co przykuwało nas do monitora czy też telewizora na długie godziny w MotoGP 07 i poprzedniczkach. Jako zatwardziały pecetowiec, który od niedawna posiada konsolę Xbox 360 żałuję, że kolejne części MotoGP powstają wyłącznie z myślą o current-genach, czyli wspomnianej już platformie Microsoftu oraz PlayStation 3. Zmiana developera, niemal z roku na rok, również niezbyt dobrze służy, mam nadzieję, że podczas obcowania z najnowszą odsłoną nie okaże się, że po rozegraniu wyścigu trzeba ją rzucić w kąt, bo jest niegrywanym gniotem. To byłby olbrzymi cios. 8. Project Gotham Racing 4 Zaix: Project Gotham Racing to fantastyczna seria wyścigowa, której nie mogło zabraknąć w naszym zestawieniu. Wybraliśmy część czwartą głównie dlatego, że Bizarre Creations z roku na rok i z części na część dopracowywało swoją produkcję, czyniąc ją coraz lepszą i coraz piękniejszą. No i też – nie ukrywam – dlatego, że do serii właśnie w PGR 4 wprowadzono motocykle. :) O PGR wypowiadać się można w samych superlatywach. Jest to produkcja przede wszystkim piękna, której grafika w momencie premiery powodowała opad szczęki, a i dziś bardzo przyjemnie się ją podziwia. Twórcy wyposażyli swoją produkcję w niby zręcznościowy model prowadzenia pojazdów, ale każdy z nich zachowuje się inaczej, a ponadto praktycznie żadnym z nich nie można było jeździć na zasadzie „gaz do dechy”. W PGR 4 o poślizg nie jest trudno nawet na suchej nawierzchni. Nie zapominajmy jednak, że część czwarta wprowadziła zmienne warunki pogodowe – jazda w śniegu czy deszczu, dodatkowo w nocy, to dopiero było wyzwanie! No i inny z bardzo ważnych plusów tej produkcji – obecność legendarnego wręcz toru Nordshleife. Wszystko to razem wzięte sprawia, że Project Gotham Racing 4 z całą pewnością zasługuje na miejsce w zestawieniu najważniejszych wyścigówek. Harpen: Uważam, że ósme miejsce dla Project Gotham Racing 4 i ogólnie całego cyklu od Bizzare Creations jest akurat. Nie jest to może produkcja, która zasługuje na wyższą lokatę, niemniej wspomniani developerzy mają olbrzymi wkład w rozwój gatunku gier wyścigowych. Ich seria przeznaczona jest dla graczy, którzy nie mogą zdecydować się, czy wolą wyłącznie pruć do przodu bez spuszczania nogi z gazu czy też uważać na zakrętach, by nie wypaść z toru ze względu na nadmierną prędkość. Dlatego też twórcy postanowili oddać do dyspozycji użytkowników model jazdy, który spełnia oczekiwania zarówno jednych, jak i drugich. Ma on niewiele wspólnego z realizmem, ale jest niesamowicie grywalny. Project Gotham Racing 4 stanowi olbrzymi krok w przód w stosunku do poprzednich odsłon cyklu, dlatego też właśnie to ta, a nie inna część serii, doczekała się wyróżnienia z naszej strony. Szkoda tylko, że od premiery minęły już ponad trzy lata, a „piątki” nie ma jeszcze nawet na horyzoncie. 7. Burnout: Paradise Zaix: Burnout: Paradise jest kolejną produkcją znajdująca się na mojej liście ulubionych gier. No bo jakże tej produkcji nie kochać? Nie da się! Mamy w niej do dyspozycji bardzo fajne, choć nielicencjonowane samochody, które mkną z zawrotną prędkością poprzez wyścigowy raj. Criterion Games włożyło w tą grę mnóstwo pracy – stworzyli świetny teren do wyścigów, z mnóstwem ciekawych ulic, skrótów, wyskoczni, ramp czy ukrytych bilbordów do rozwalenia, a wszystko to razem zapewnia nam zabawy na kilkadziesiąt godzin! I mam świadomość o czym piszę, bo osobiście spędziłem prawie 100 godzin śmigając po tym wirtualnym świecie, a i jeszcze nie osiągnąłem wszystkiego co się da. No i przepiękne zniszczenia, mógłbym na nie patrzeć i patrzeć. Jakby tego było mało twórcy zadbali jeszcze o to, by zapewnić grze długą żywotność po premierze. Wydali więc mnóstwo darmowych, a i całkiem sporo płatnych DLC rozszerzających Burnout: Paradise o możliwość jazdy w nocy, motocykle czy nawet całą nową wyspę. Odlot! Gra bliska ideału dla zręcznościowych wyścigów. Harpen: Take me down to the paradise city. Where the grass is green and the girls are pretty, taaaakeee meee hooooomeee!!! Yeah. Paradise City to jedno z najbardziej klimatycznych miast w historii gier wideo. Criterion dokonało czegoś niesamowitego – w Burnout Paradise zaimplementowało świat, w którym ciężko o nudę. Nic nie staje na przeszkodzie, by brać udział w kolejnych wyścigach, ale można także po prostu rozbijać się po kolejnych ulicach, sprawdzając swoje umiejętności na rozmaitych wyskoczniach czy też testując osiągi danego pojazdu na długiej prostej. Warto zaznaczyć, że gracze, którzy nie mieli jeszcze styczności z tym tytułem (a zaległość tę powinni natychmiast nadrobić) niech zainwestują w rozszerzoną wersję gry z podtytułem The Ultimate Box, która zwiera wszystkie dodatki, w tym m.in. motocykle! Jeśli już przy Burnoucie jesteśmy, to ze swej strony pragnę wyróżnić także jeszcze jedną, ogromnie grywalną część tej serii, a mianowicie Revenge, w którą to zagrywam się po dziś dzień. W tym przypadku również mamy do czynienia z produkcją, która oferuje mnóstwo wyścigów, a wygrywanie każdego z nich sprawia niesamowitą radość. 6. Grand Prix Legends Zaix: A tym razem coś z zupełnie innej beczki, bowiem Grand Prix Legends to stuprocentowy symulator. Ale za to jaki! Gra została wydana w 1998 i była jednym z pierwszych tytułów symulujących jazdę bolidem F1. Żeby jednak było jeszcze ciekawiej – GPL skupia się na Formule z lat 60. Do naszej dyspozycji zostały oddane realnie odwzorowane tory wyścigowe, w tym Monza, Nurburgring czy Monaco. I chociaż grafikę wykonano jedynie w 16 bitach, to znam ludzi do dziś lubiących z sentymentu pościgać się właśnie w Grand Prix Legends. A swoją drogą to pomimo tego, że produkcja ta ma około 12 lat to twórcy umieścili w nim widok z kokpitu, czego do dziś nie można spotkać we wszystkich produkcjach. Jednym słowem można powiedzieć, że Grand Prix Legends wyprzedziło swoje czasy. I za to właśnie przyznaliśmy mu miejsce w naszej stawce. Harpen: Ahh, jak ja kocham stare, powojenne czasy ze względu na auta, które wówczas jeździły po drogach. Dlatego też uważam, że Grand Prix Legends po dziś dzień, mimo odpychającej grafiki, jest produkcją, której nie można nie docenić. Kocham tę grę przede wszystkim za zestaw bolidów, które oddano do naszej dyspozycji – możliwość ścigania się takimi cackami, jak Eagle-Weslake T1G, Lotus 49, Ferrari 312 czy Brabham BT24 (oraz wieloma innymi) i wspomniany już przez Zaixa widok z kokpitu sprawiały, że faktycznie Grand Prix Legends powinno ukazać się później. Albo przynajmniej wersja z 1998 roku mogłaby doczekać się jakiegoś remejku z grafiką, która może nie byłaby foto realistyczna, bo całość straciłaby swój urok. Wówczas symulatorem tym z pewnością zainteresowaliby się gracze, którzy swoją przygodę w wyścigówkami zaczęli dopiero w kończącej się dekadzie. 5. Gran Turismo 3: Spec-A Zaix: W zestawieniu najważniejszych gier wyścigowych nie mogło zabraknąć marki Gran Turismo. Zdecydowaliśmy wyróżnić trójkę jako jedną z najlepszych części serii, ale tak naprawdę pragniemy w tym miejscu oddać hołd wszystkim jej częściom. Można bowiem powiedzieć wiele złego o procesie produkcyjnym Gran Turismo – wielkie obietnice, wydawanie conceptów i prologów, ciągłe przekładanie premiery. Ale nie można zaprzeczyć temu, że zarówno Kazunori Yamauchi, jak i cała ekipa Polyphon Digital są ludźmi z niesamowitą pasją i stworzyli serię, która miała oraz nadal ma ogromny wpływ nie tylko na segment gier wyścigowych, ale i całą branżę gier wideo. W Gran Turismo jest wszystko, czego potrzeba prawdziwemu fanowi wyścigów – dziesiątki trybów rozgrywki i torów, setki samochodów i tysiące dostępnych części, które zapewniają zabawę na całe miesiące. Grać nie umierać! Harpen: Z Gran Turismo jest ciężka sprawa. Przyznam szczerze, że swoją przygodę z tą serią rozpocząłem od czwartej odsłony, która nie przypadła mi do gustu. Odebrałem ją jako niegrywalną, uważałem, że chodziło jedynie o to, by na prostej pruć ile fabryka dała i w odpowiednim czasie zwolnić, by wejść w zakręt (zerowa grywalność). Widocznie nie był to dobry czas na poznawanie nowej gry, bo jakiś czas później zagrałem właśnie w Gran Turismo 3: Spec-A, które pochłonęło mnie bez reszty. I pomimo, że później odpaliłem Gran Turismo 4, które również wyjęło mi z życiorysu kilkadziesiąt godzin, to nadal „trójkę” uważam za zdecydowanie lepszą pod każdym względem. To właśnie olbrzymia liczba dostępnych pojazdów, mnóstwo wariantów rozgrywki i bajery pojawiające się niemal na każdym kroku sprawiły, że niejedna noc została zarwana na rzecz dzieła Polyphony Digital z Kazunorim Yamauchim na czele, którego nota bene postrzegam, jako jednego z najbardziej utalentowanych twórców. 4. Forza Motorsport 3 Zaix: Oczywiście w naszym Top 10 nie mogło zabraknąć Forzy Motorsport i prawda jest taka, że wojnę w komentarzach wzniecilibyśmy niezależnie od tego czy Forza umieszczona byłaby wyżej niż Gran Turismo, czy na odwrót – niżej od GT. Zdecydowaliśmy jednak, że Forza Motorsport 3 zasługuje na miejsce tuż poza podium. Z jednej strony dlatego, że to doskonała gra wyścigowa, oferująca wiele narzędzi doskonale wspierających społeczność graczy. FM3 zapewnia niebywałą wręcz łatwość w dzieleniu się zdjęciami, filmami czy handlowaniem plikami z ustawieniami aut. Z kolei specjalna giełda umożliwia sprzedaż wizualnych projektów tuningu jak i całych samochodów. Długaśny tryb kariery zapewnia graczom zabawy na wiele, wiele tygodni – podobnie jak rozbudowane opcje przerabiania samochodów i modyfikacji ustawień poszczególnych części. O taki zaletach FM3 jak dużo samochodów i przepiękna grafika chyba wspominać nie muszę, prawda? Jednocześnie z drugiej strony ostatnimi laty Turn10 jest jakby o cały krok naprzód przed Polyphon Digital. Od czasów wydania Gran Turismo 4 ukazały się aż trzy Forzy Motorsport, a dosłownie kilka dni temu zapowiedziano czwartą część serii. Każda z nich okazuje się coraz lepsza i wygląda na to, że zanim na rynku zadebiutuje Gran Turismo 6, to posiadacze Xboksa otrzymają co najmniej z trzy części Forzy. I dlatego właśnie to Forza zajęła oczko wyżej od Gran Turismo. Harpen: Kontynuując wywód Zaixa na temat wyższości Forza Motorsport nad Gran Turismo dodam, że w przypadku kolejnych części serii gier wyścigowych od Turn 10 ilość idzie w parze z jakością, a to jest przecież bardzo ważne, ponadto Polyphony Digital mimo iż tworzy naprawdę świetne produkcje, to ewidentnie irytuje graczy, gdyż każe im czekać nie wiadomo jak długo na następną odsłonę cyklu (vide odstęp między Gran Turismo 4 i Gran Turismo 5, który wynosi aż jedną generację konsol, to przecież w branży gier wideo lata świetlne). Dlatego też jestem zdania, że to właśnie Forza Motorsport, a nie Gran Turismo zasługuje na czwartą lokatę w naszym TOP 10. Wracając do konkretnej części serii, wybraliśmy „trójkę”, ponieważ to właśnie ona, naszym zdaniem, jest najlepsza ze wszystkich dotychczas wydanych odsłon. Oprócz wspomnianego już przez Zaixa trybu kariery, świetnych pojazdów i bardzo dobrej grafiki oferuje coś ponadto, a mianowicie stawia ogromny nacisk na społeczność. 3. Colin McRae Rally 2.0 Zaix: Zdajemy sobie sprawę, że Colin McRae Rally 2.0 na trzecim miejscu dla wielu może być niespodzianką, ale tak naprawdę nie powinien. Cała seria Colin McRae Rally to chyba najbardziej znana marka gier rajdowych, która była pionierem w tej dziedzinie i to zarówno na pecetach, jak i konsolach. Od pierwszej części serii Colin McRae Rally wyznaczał kierunek rozwoju gatunku, którym inni mogli co najwyżej podążać. Już pierwsza część była tytułem bardzo dobrym, ale Codemasters dopiero przy drugiej części w pełni rozwinęło skrzydła i pokazało na je ich stać. W moim odczuciu dwójka była częścią najbardziej nastawioną na symulację – wszystko dlatego, że od trzeciej części seria CMR zaczęła podążać w zupełnie innym kierunku. Prawda jest taka, że gdyby nie Colin McRae Rally, to nie zagrywalibyśmy się dziś w doskonałego Colin McRae: DiRT 2. Szkoda jedynie, że „Latający Szkot” nie może uczestniczyć już w pracach nad kolejnymi odsłonami tej zacnej serii. Gdyby nie on dzisiejszy rynek gier wyścigowych z całą pewnością wyglądałaby całkowicie inaczej. Harpen: No i jesteśmy na podium, którego najniższy stopień zajmuje legendarna już seria Colin McRae Rally, a konkretniej jej druga część. Pierwowzór był dla Codemasters, takie przynajmniej odnoszę wrażenie, pewnego rodzaju testem, czy taka produkcja w ogóle znajdzie zainteresowanie wśród graczy. Dlatego uważam, że twórcy niezbyt się wysilili i większość uwagi skupili na modelu jazdy, a wszystkie pomysły, które mogłyby uatrakcyjnić rozgrywkę zostawiono na premierę kontynuacji. I to właśnie ona okazała się nad wyraz fenomenalna. Stąd też nazwisko Colin McRae niejednokrotnie jest synonimem gier wyścigowych i całkiem słusznie, bo gdyby nie zaangażowanie słynnego kierowcy w prace nad tym cyklem, wyglądałby on by zupełnie inaczej (cykl, nie kierowca). Pozostaje zastanawiać się, co by było, gdyby Bóg nie wezwał do siebie pana McRae. W każdym razie – dziękujemy za wkład. 2. Test Drive Unlimited Zaix: A oto i drugie miejsce w naszym rankingu, które przyznaliśmy dla Test Drive Unlimited. Zdecydowaliśmy się na to dlatego, że jest to produkcja która pozwala rozkoszować się pięknem oraz możliwościami ponad setki niesamowitych samochodów. Twórcy dosłownie pieścili się z każdym z modeli i widać to chociażby po cudownym oddaniu wnętrza poszczególnych samochodów. Kupując auto możemy przyjrzeć się wszystkim jego detalom, wybrać kolor lakieru oraz skóry i dodatków czy udać się na przejażdżkę próbną po ulicach położonych na zapierającym dech w piersi O’ahu. Ta gra to istny hołd dla fanów motoryzacji, produkcja już nawet nie na tygodnie, ale na całe miesiące i dłużej. Z całą pewnością to ścisła czołówka gier o samochodach i dlatego cieszymy się, że już w przyszłym roku dostaniemy kontynuację tego tytułu. Viva la Test Drive Unlimited. Harpen: Test Drive Unlimited to nie tylko świetna gra wyścigowa, ale także, a dla niektórych może przede wszystkim świetne źródło informacji na temat poszczególnych aut. Możemy zobaczyć, jak każde z nich prezentuje się nie tylko z zewnątrz, ale i w środku, a ponadto dopasować poszczególne elementy wystroju wedle własnych upodobań. Dlatego też dzieło Eden Studios, niczym The Sims (dziwne porównanie, ale moim zdaniem trafne), wciąga na długie godziny, w trakcie których wcale nie ścigamy się z innymi kierowcami, lecz dopieszczamy wygląd naszych czterech kółek. A w kontynuacji, która ukaże się w lutym, twórcy poszli o krok dalej oddając do naszej dyspozycji szereg innych elementów (gra jest określana mianem Massively Open Online Racing, w skrócie MOOR) skutecznie przykuwających do monitora czy też telewizora. Będziemy mogli np. kupić swoją willę z basenem, a w garażu umiejscowimy nasze ulubione bryki. I kto powiedział, że wygrywanie wyścigów w grze wyścigowej stanowi priorytet? 1. Need for Speed: Porsche 2000 Zaix: A oto i zwycięzca naszego rankingu oraz jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza w ogóle część serii Need for Speed – Porsche 2000. Ta gra to prawdziwy majstersztyk, do którego po dziś dzień nikomu nie udało się zbliżyć (no może TDU po części tak, ale troszkę inne kategorie). Produkcja w całości poświęcona samochodom marki Porsche i to zarówno tym najnowszym, jak i tym zupełnie pierwszym. A każdy model oddany bardzo dokładnie wraz z kokpitem oraz zaimplementowanym modelem zniszczeń. Co jednak najważniejsze to system sterowania, który w tak przyjemny sposób oddawał zachowanie się starych Porschaków. Tu nie było miejsca na szarżowanie z gazem, a jeden dzwon mógł zniweczyć nasze szanse na sukces. Świetnymi aspektami produkcji był z całą pewnością garaż, w którym każdorazowo naprawialiśmy zniszczenia naszej bryki. Dodatkowo mogliśmy także przerobić auto kupując nowe części – mogliśmy zmienić wydech czy elementy karoserii, nie było także problemu ze zmianą wzorku na lakierze. Tryb kariery prowadził nas przez kolejne lata rozwoju aut marki Porsche. Wcielić się mogliśmy także w kierowcę testowego, a wtedy stawiano przed nami cykl zadań. Mogły wymagać szybkości na trasie oraz refleksu przy omijaniu przeszkód, ale także zręczności w panowaniu nad autem podczas prób wykręcenia obrotu o 360 stopni. Ta gra była po prostu doskonała! I dlatego właśnie przyznaliśmy jej pierwsze miejsce. Harpen: Need for Speed to podobnie jak Colin McRae synonim gier wyścigowych. Zapoczątkowana przed kilkunastu laty seria miała swoje lepsze i gorsze momenty, niemniej w ogólnym rozrachunku zasługuje na największe uznanie, stąd też pierwsze miejsce. W szczególności chcielibyśmy wyróżnić Need for Speed – Porsche 2000, która pomimo monotonii w kwestii dostępnych aut (tylko Porszaki), jest niezwykle rozbudowana. Zaix już wspomniał o niesamowitym przywiązaniu twórców do detali. Ja ze swej strony dodam, że możliwość kierowania kolejnymi, coraz to nowszymi modelami Porsche z jednoczesnym wykonywaniem zadań, była na tyle absorbująca, że gracz w ogóle nie dostrzegał rzeczonej monotonii. Szkoda, że twórcy nie zdecydowali się na kontynuowanie tradycji i nie stworzyli części poświęconej chociażby Ferrari czy Lamborghini. Na sam koniec pragnę wyróżnić jeszcze The Need for Speed, tak, dokładnie tę pierwszą odsłonę, z którą Electronic Arts miało niewiele wspólnego. Bo była niesamowicie uboga (mało tras i samochodów), ale o wiele bardziej grywalna niż współcześnie wydawane części NFS-a czy też inne ścigałki.W ten oto sposób przebrnęliśmy przez całą listę najlepszych gier wyścigowych według Harpena oraz Zaixa. Nie da się ukryć, że zestawienie jest bardzo subiektywne, dlatego też czekamy w komentarzach na wasze opinie i własne wersje Top 10 gier wyścigowych.