Nie tak dawno miałem okazję sporo przeczytać na temat DarkSpore i obejrzeć kilka materiałów wideo, gdyż pisałem zapowiedź tej produkcji. Wówczas odniosłem wrażenie, że nowa gra twórców The Sims, będzie co najmniej udana. Ale nie będzie.
Electronic Arts zapewniło, że będzie anulować słabe gry, ale...
Kiedy w październiku 2008 roku John Riccitiello, dyrektor generalny Electronic Arts zapewniał, że firma będzie anulować gry, które nie spełniają oczekiwań wydawcy już w czasie produkcji, ucieszyłem się. Jednym z tytułów, który trafił do kosza był Tiberium, czyli FPS osadzony w świecie Command & Conquer. Później w sklepach pojawiło się sporo nowych gier. Większość z nich dawała ogromną frajdę i zbierała przyzwoite lub nawet bardzo wysokie noty w recenzjach (oczywiście od tej reguły są wyjątki, jak chociażby Władca Pierścieni: Podbój). Ostatnio dowiedzieliśmy się również o zaniechaniu prac nad kontynuacją Mirror’s Edge. Sądziłem więc, że nie ma szans na to, by Electronic Arts, przynajmniej w najbliższym czasie, miało zdecydować się na wydanie słabego tytułu. Dlatego po cichu mam nadzieję, że DarkSpore jest jedynie wypadkiem przy pracy.
Zamiast kontynuacji Spore otrzymamy DarkSpore
DarkSpore. Słysząc ten tytuł od razu przypominam sobie Spore, czyli grę studia Maxis wydaną przez Electronic Arts we wrześniu 2008. Mimo wielkich oczekiwań, mimo etykiety „nowy tytuł twórców The Sims”, „nowe dzieło Willa Wrighta”, Spore okazał się solidną, ale nie rewelacyjną produkcją. Nic więc dziwnego, że EA nie zaangażowało Maxis w produkcję Spore 2. Postanowiło jednak nie rezygnować z marki i zdecydowało się na to, by zlecić tej firmie przygotowanie... hack’n’slasha. Przedstawicielem tego właśnie gatunku jest DarkSpore.
Miałem okazję pograć w DarkSpore przez miniony weekend i muszę niestety przyznać, że uważam czas poświęcony tej grze za stracony. I obawiam się jednocześnie, że w finalnej wersji wspomnianej produkcji zajdą niewielkie zmiany, gdyż do jej premiery pozostało zaledwie kilka tygodni, no chyba że Electronic Arts przesunie termin wydania gry o kilka miesięcy. Maxis wówczas miałoby więcej czasu na wprowadzenie zmian i poprawek, bo DarkSpore, w obecnej fazie, jest po prostu nudny i wtórny.Historia? Jaka historia? Po prostu uratuj świat
Infantylną i oklepaną fabułę DarkSpore można bez problemu wybaczyć, wszak mamy tutaj do czynienia z hack’n’slashem, a nie tradycyjnym RPG, do którego zasiadamy, by rozwijać postać i poznać ciekawą historię. Dlatego też nikogo nie powinien zdziwić fakt, że w DarkSpore próbujemy ratować świat przed zagładą. W niuanse fabularne wprowadza nas pani lektor (o jakości lokalizacji nieco później, ale wiedzcie, że nie stoi ona na wysokim poziomie), która wyjaśnia nam, że Krotoplaści przeprowadzali rozmaite eksperymenty genetyczne. Koniec końców wymsknęły się one spod kontroli co sprawiło, że powstało DarkSpore, przez które niemal wszyscy zamienili się w mutanty. Zagrażają oni tym mieszkańcom galaktyki, którym udało się przetrwać. My i członkowie naszej drużyny, jesteśmy jednymi z nich. I to właśnie na naszych barkach spoczywa uratowanie świata.
Zanim przystąpimy do właściwej zabawy, musimy przejść przez samouczek, który wyjaśnia nam zasady rozgrywki – dowiadujemy się, w jaki sposób należy poruszać bohaterem, atakować przeciwników i korzystać ze specjalnych zdolności. I to tyle. Dobra rzecz dla graczy, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać żadnego action RPG, dla pozostałych raczej zbędna, bo po prostu przedstawia głównie oczywiste oczywistości. Ale za to z jednym wyjątkiem – dowiadujemy się bowiem, że przeciwnik, który jest przedstawicielem tej samej rasy, co postać gracza, zadaje nam dwukrotnie większe obrażenia.Co w wersji beta?
DarkSpore w wersji beta pozwolił na zabawę w trybie kampanii, gdzie mogłem pobawić się samemu lub też w kooperacji z innymi graczami. Nie było problemu ze znalezieniem towarzyszy z krwi i kości, gdyż chętnych do gry nie brakowało. Ja jednak, jako że nie preferuję rozgrywki w trybie multiplayer (jeśli nie liczyć meczów w FIFA 11), postanowiłem przejść oferowany fragment w pojedynkę.
Drużyna to podstawa
Zanim przystąpiłem do wyprawy, skompletowałem swoją drużynę, która mogła składać się z trzech postaci (do wyboru było łącznie pięciu bohaterów). Każda z nich charakteryzowała się zestawem innych zdolności (trzech podstawowych i dwóch dodatkowych), ale w praktyce okazało się, że wykorzystywanie tych umiejętności to nie jedyny klucz do sukcesu. Mimo iż gra jest bardzo prosta, z pewnością sprawi problem niektórym graczom. Gdy będą oni tracić cenne punkty zdrowia powinni pamiętać, że przedstawiciel tej samej rasy, co postać gracza, zadaje dwukrotnie większe obrażenia, więc należy przełączać się między bohaterami, aby uniknąć śmierci (nieaktywnym postaciom regeneruje się zdrowie). Poza tym zielonych pigułek na mapach nie brakuje, wypadają one z zabitych przeciwników w znaczących ilościach. Mam nadzieję, że w pełnej wersji DarkSpore pojawią się poziomy trudności, na których rozgrywka będzie stanowiła wyzwanie – w tej chwili zabawa ogranicza się jedynie do klikania lewego i prawego przycisku myszy.