THQ ambitnie podchodzi do Homefronta starając się wyrwać jak największą część rynku strzelanin dla siebie. Gigantycznie znaczenie w tym procesie będzie miała jakość trybu dla wielu graczy - sprawdziliśmy go, jest niezły.
Przy szesnastu konsolach Xbox 360 zasiadło zacne grono, które testowało dostępne w tej wersji tryby multiplayer, nadciągającej produkcji Kaos Studios. Atmosfera była miła, ale nie o niej przecież chcecie czytać. Liczy się gra i to, jak wypadła w starciach specjalistów od drużynowego fragowania. Najogólniej – całkiem nieźle. Trzeba przyznać, że multiplayer Homefronta rokuje pewne nadzieje. Z drugiej strony warto też trzeźwo stwierdzić, że na rynku shooterów zdominowanym przez Battlefield Bad Company 2 może mu być ciężko.
Na początek słówko o dwóch trybach, jakie testowaliśmy. Był drużynowy deatchmatch oraz drużynowe zdobywanie punktów na mapie (tzw. Terytorium pod Kontrolą). W kilku sesjach oba tryby rozgrywaliśmy też w z modyfikacją Urodzony Dowódca, co dodawało grze miłego kopa. Pierwszego z trybów przybliżać nie trzeba. Ten drugi to jakby połączenie Rush i Conquest ze wspomnianego już Battlefield Bad Company 2. Zabawa podzielona jest na fazy. W pierwszej obie drużyny walczą o trzy punkty na mapie. Trzeba zdobyć je wszystkie, aby włączył się specjalny licznik. Jeżeli drużynie uda się utrzymać punkty, zabawa przenosi się do innej części mapy i wówczas trzeba zdobyć kolejne trzy lokacje. Wygrywa drużyna, której się to uda.
Wspomniany Urodzony Dowódca to ficzer, która bardzo mi się podoba. Wnosi sporo świeżości do FPS-ów w multi i sprawia, że starcia stają się bardziej zaciekłe i interesujące. Każda z drużyn ma swojego lidera, nad którego głową pojawiają się z czasem specjalne ikonki. Na rozpracowanie dokładnej punktacji było trochę za mało czasu, ale z grubsza chodzi o to, że są one nagrodą za serie zabójstw. Kolejne ikonki oznaczają, że zawodnicy przeciwnej drużyny rozpoczynają polowanie na naszą postać. Jest to o tyle istotne, że za ustrzelenie „gwiazdkowca” można zdobyć więcej punktów. Oczywiście on sam też lepiej punktuje, jeśli jego passa będzie trwała długo. Koniecznie trzeba wspomnieć też o tym, że gra dynamicznie przydziela zadania poszczególnym członkom drużyny. Ich wykonanie jest odpowiednio wyżej punktowane, co przekłada się na wyniki całego zespołu. Zadania polegają z grubsza na zastrzeleniu jakiegoś konkretnego przeciwnika, zajęcie celu lub zniszczeniu pojazdu.
Podczas walk w Homefront zdobywamy specjalne punkty bojowe. Można je wydawać na nowe bronie i modyfikacje, ale tu też autorzy wprowadzili pewną nowość. Chodzi o to, że nie można korzystać od początku ze wszystkich dobrodziejstw i np. żeby zasiąść za sterami Apache’a trzeba wydać 2800 punktów, podczas gdy taki np. Abrams jest tańszy o 800. Tak więc – możemy kupować wszystko, co tylko chcemy, ale dopiero wtedy, kiedy zarobimy na to wystarczająco dużą ilość punktów. Taki system wiąże się z dwiema konsekwencjami. Po pierwsze - pojazdy na polu bitwy pojawiają się dopiero po pewnym czasie, co daje na początku bardzo wyrównane starcia. Po drugie – opłaca się je szanować, co wpływa na taktykę.
Przed każdym respawnem (nawiasem mówiąc te są strasznie szybkie, trwają może ze trzy sekundy), wybieramy jedną z pięciu klas postaci. Każda ma stosowny ekwipunek i jest kilka zestawów do wyboru. Są pistolety maszynowe, broń ciężka, karabin snajperski, broń taktyczna oraz materiały wybuchowe. Postać można levelować na 75 poziom, a do tego dochodzą perki i specjalne bonusy. Taka np. kamizelka kuloodporna bardzo się przydaje, ale pamiętać należy, żeby założyć ją po rozpoczęciu misji. Zawsze mamy dostęp do dwóch broni i granatów, ale można też podnosić giwery poległych. Do tego, jeśli mamy odpowiednią liczbę punktów, decydujemy się na wspomniane pojazdy i przystępujemy do akcji.
Sam gameplay jest całkiem w porządku. Fragowanie jest dynamiczne i dostarcza intensywnych wrażeń. Rozgrywka ma jednak także jedną, poważną wadę, która podzieliła testujących mniej więcej po połowie - na przeciwników i tych, którym to nie przeszkadza. Mam na myśli niewielką różnicę między normalnym chodzeniem, a bieganiem. Mnie takie „wolne przyspieszenie” mocno przeszkadzało. Pamiętać też trzeba, że np. z ciężkim karabinem maszynowym czy bazooką śmiga się jeszcze wolniej. Po przyjętych na klatę seriach, zdrówko odzyskujemy, ukrywając się przez krótką chwilę przed ogniem przeciwników.
W testach wyglądało na to, że w Homefront sporą przewagę mogą uzyskać w walce posiadacze lekkich karabinów maszynowych. Z kolei snajperzy, przynajmniej na prezentowanych mapach, nie są w stanie zbyt wiele zdziałać, głównie ze względu na to, że teren jest dość płaski i znajduje się na nim sporo zabudowań, które skutecznie zasłaniają widoki. Jest kilka wyjątków od tej reguły – na przykład na jednej mapce udało mi się znaleźć fajną górkę z kilkoma drzewkami i stamtąd przez kilka chwil skutecznie eliminowałem przeciwników, biegnących poniżej Miejmy nadzieję, że nastąpi jeszcze jakiś finalny szlif w wyrównaniu mocy bojowej poszczególnych klas i pojawią się ciekawsze mapy.
Pamiętajcie także o tym, że Homefront nie ma (niestety) zniszczalnego środowiska. Oczywiście jest przez to mniej efektownie niż w Battlefield Bad Company 2, ale to jeszcze bym przebolał. Problem w tym, że na jednej z przedstawionych map utrudniona jest jazda pojazdami. Na ulicach znajdują się bowiem liczne przeszkody, które bardzo ciężko jest wymijać. Pewnie dlatego w czasie testowych bojów większość graczy wybierała helikopter (jeśli już na niego zarobiła). Tu sprawa wygląda o wiele lepiej. Apache dysponuje dużą siłą ognia, prowadzi się go w sposób wręcz banalny, a uderzenia z powietrza dają nam atut w postaci lepszej widoczności. Gdy nabędziemy już wprawy, sianie pożogi z powietrza jest w Homefront rewelacyjne.
Ogólnie, po tych krótkich testach multi oceniam Homefront na mocną siódemkę z szansami na ósemkę. Z pewnością gra ma potencjał i serwuje kilka bardzo fajnych rozwiązań. Z drugiej strony trudno nie zauważyć, że na tle konkurencji jest pod pewnymi aspektami mniej atrakcyjna (np. grafika, niezniszczalne środowisko), więc wcale niełatwo będzie jej się przedrzeć do świadomości graczy, jednak z pewnością warto dać jej szansę. Tym bardziej, że jak się w ostatnich dniach okazało, Homefront bije rekordy pod względem preorderów - wygląda więc na to, że będzie z kim grać.