Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna – tak! Przyznam szczerze, że granie w Torchlight na padzie sprawiło mi znacznie więcej frajdy niż sterowanie za pomocą myszki i klawiatury.
Torchlight na X360 – to naprawdę działa!
Obszerna recenzja Torchlighta na PC, popełniona przez Zaitseva, pojawiła się na gram.pl w okolicach polskiej premiery gry. Teraz jednak dzieło studia Runic Games wreszcie doczekało się konwersji na Xboksa 360. Co za tym idzie, twórcy byli zmuszeni przebudować interfejs użytkownika i zmodyfikować sterowanie. Z pewnością nie było to łatwe zadanie, ale twórcy Diablo (w skład wspomnianej firmy wchodzą ex-pracownicy Blizzarda) udowodnili, że hack’n’slash na konsoli ma rację bytu. Tym samym potwierdzili, że tylko od dobrej woli Zamieci zależy, czy Diablo III wyjdzie poza platformę PC.
Torchlight – z czym to się je?
Gra jest typowym przedstawicielem gatunku hack’n’slash. Do naszej dyspozycji oddano trzy klasy postaci: wojownik, łucznik i mag - które możemy rozwijać wedle własnego upodobania - nic nie staje na przeszkodzie temu, by wojownikowi wciąż przydzielać punkty odpowiedzialne za czary. Warto zaznaczyć, że w trakcie wyprawy nie jesteśmy osamotnieni – pod nogami pląta nam się zwierzak, który pomaga m.in. w walce i handlu. Wydawać by się mogło, że nieustanne wciskanie przycisku odpowiedzialnego za atak i zwiedzanie kolejnych lokacji wypakowanych po brzegi przeciwnikami może znudzić, ale tak nie jest. Torchlight jest jednym z lepszych, o ile nie najlepszym tworem diablopodobnym. Gra ma swój specyficzny klimat i urok. Doświadczenie pracowników Runic Games wyniesione z Blizzarda widać na każdym kroku.
Wielu graczy nie wyobraża sobie grania na padzie nawet w strzelanki, nie wspominając już o innych gatunkach, takich jak na przykład strategie. Prawda jest jednak taka, że wszystko zależy od twórców i zastosowanych przez nich rozwiązań. Miałem obawy, czy Runic Games podoła wyzwaniu i Torchlight na Xboksie 360 będzie grywalną produkcją. Niesłuszne, w tego hack'n'slasha na padzie gra się znakomicie. Twórcy nie starali się na siłę przenieść gry z PC na Xboksa 360 w wersji 1:1, ale dostosowali ją do potrzeb i możliwości konsoli. Dlatego też na ekranie nie zobaczymy kursora wskazującego miejsce, w które ma się udać nasza postać. Kolejną rzeczą, która znacznie ułatwia zabawę w Torchlight na Xboksie 360, jest wyszczególnienie elementów interfejsu informujących nas o ilości dostępnej energii życiowej i many. O ile w wersji pecetowej widniały one u dołu ekranu i zajmowały jego niewielką część, o tyle teraz są widoczne z daleka – czerwone kółko znajduje się u góry po lewej stronie, a niebieskie po prawej. Zastrzeżenia można mieć jedynie do tego, że jednorazowo mamy szybki dostęp do zaledwie czterech dodatkowych umiejętności – w przypadku edycji na komputery osobiste nie mieliśmy do czynienia z takim ograniczeniem. Warto także przyjrzeć się mapce. Zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu umieszczenie jej na dole po prawej stronie ekranu.