Po rozegraniu kilkudziesięciu meczów w FIFA 12 można stwierdzić, że gra znacząco różni się od FIFA 11 pod niemal każdym względem, mimo iż na pierwszy rzut oka wygląda, jak jej kalka. Gameplay został całkowicie przebudowany, więc mamy do czynienia z rewolucją.
Kiedy jechałem na prezentację FIFA 12 do Warszawy tak naprawdę nie wiedziałem dokładnie, czego spodziewać się po najnowszej odsłonie. Pewne było to, że autorzy implementują szereg zmian (o nich nieco później), które całkowicie zmienią mechanikę rozgrywki i sprawią, że gra nie będzie jedynie drogim DLC do poprzedniej części, lecz nową, pełnoprawną produkcją wprowadzającą szereg udoskonaleń. Po rozegraniu trzech spotkań na imprezie zorganizowanej przez Electronic Arts przed kilkunastoma tygodniami udało mi się wynieść ogólny obraz zmian, które pojawią się w „dwunastce”. Natomiast od tygodnia w czytniku mojej konsoli kręci się płytka z pełną wersją gry – z FIFA 12 spędziłem już blisko 30 godzin.
1. Oprawa graficzna
Jak już wspomniałem na wstępie, tuż po uruchomieniu FIFA 12 widzimy, że gra niewiele różni się od poprzedniczki pod względem oprawy wizualnej. Mija jednak chwila po której dostrzegamy, że autorzy poczynili spore postępy w tej kwestii. Odniosłem wrażenie, że spora część piłkarzy została stworzona zupełnie od nowa. W Milanie, którym rozegrałem około tysiąc spotkań w FIFA 11, na pewno od podstaw przygotowano sylwetkę Christiana Abbiatiego, sporych modyfikacji doczekał się także wygląd Pato, Abate oraz kilku innych piłkarzy (jest nowa fryzura Ibry), w przypadku których zmiany nie są już tak zauważalne. By zobaczyć te różnice gołym okiem warto najpierw rozegrać kilka meczów w FIFA 12, a następnie ponownie włączyć „jedenastkę”. W innych drużynach również widać znaczącą poprawę – Rooney jest już po przeszczepie włosów (tym akurat EA Sports chwaliło się w zapowiedziach), a Messi bardziej przypomina swój rzeczywisty odpowiednik. Szkoda tylko, że musimy czekać kolejny rok na to, by inne gwiazdy światowego formatu doczekały się prawdziwej facjaty. Najbardziej w oczy rzuca się niedopracowanie wizerunku Davida Villi z Barcelony oraz brak wiernie odwzorowanej twarzy Wojtka Szczęsnego z Arsenalu.
2. Tempo gry
FIFA 11 jest dość szybką grą, w której nie ma czasu na to, by spokojnie rozejrzeć się i zobaczyć, gdzie są partnerzy. Niemal natychmiast po przyjęciu trzeba podać piłkę do któregoś z kolegów – w przeciwnym razie musimy się liczyć ze stratą. Chyba że mamy opanowane bardziej zaawansowane zagrania przy wykorzystaniu prawej gałki analogowej. Zmiany wprowadzone w „dwunastce” sprawiły, że jest ona znacznie wolniejsza od poprzedniczki, co nie wszystkim przypadło do gustu (tak wynika z wypowiedzi graczy na forach internetowych). Mnie osobiście to pasuje, bo – nie zabrzmi to zbyt przesadnie – teraz kluczem do sukcesu nie jest szybkie wciskanie kolejnych przycisków i granie na pamięć, lecz spokojne, przemyślane konstruowanie akcji. Z pewnością dlatego teraz, gdy użyjemy przycisku odpowiedzialnego w FIFA 11 za sprint, nasz piłkarz pobiegnie szybszym truchtem, a dopiero, gdy wciśniemy drugi, popędzi niemal tak szybko jak Usain Bolt.
3. Sposób konstruowania akcji
Skoro już o konstruowaniu akcji mowa, to w FIFA 12 mamy ogromne pole do popisu, którego brakowało we wcześniejszych częściach. Możemy utrzymać piłkę blisko przy nodze za pomocą jednego przycisku, drugim zastawić się, by na chwię zatrzymać grę i przeanalizować ustawienie piłkarzy z naszego zespołu oraz zawodników drużyny przeciwnej. Precyzyjny drybling pozwala nam zatem robić dokładnie to, co możemy oglądać na ekranie telewizora podczas transmisji prawdziwego spotkania. Należy zapomnieć również o zagraniach przez pół boiska przy wykorzystaniu prostopadłego podania górą. Gra z klepki również poszła w odstawkę. Każde podanie musi być przemyślane.
4. Gra w obronie
FIFA 12 doczekała się systemu obrony taktycznej. W praktyce oznacza to, że nie możemy już wciąż cisnąć dwóch przycisków, które odpowiadały za odbiór piłki w FIFA 11. Zamiast tego w grze znalazło się coś na wzór mini gry – każda próba zabrania futbolówki przeciwnikowi wymaga skupienia i wyczucia odpowiedniego momentu, w którym naciśniemy właściwy przycisk – jeśli zrobimy to zbyt szybko lub zbyt wcześnie napastnik drużyny przeciwnej po prostu nas minie i pobiegnie dalej. Należy także pamiętać, że oponenci, podobnie jak my, również korzystają z precyzyjnego dryblingu, a zatem mogą przesunąć się dosłownie o kilka centymetrów i uciec nam z futbolówką.
5. Player Impact Engine
Player Impact Engine, czyli system fizyki odpowiedzialny za realistyczne kolizje pomiędzy zawodnikami nie ma większego wpływu na rozgrywkę, ale miło popatrzeć na powtórkach, jak zawodnicy przewracają się w bardziej autentyczny sposób, a ich ciała nie przenikają się. Teraz nie oglądamy już animacji – wszystkie zderzenia i faule są generowanie w czasie rzeczywistym. Szkoda tylko, że momentami piłkarze faktycznie przypominają szmaciane lalki, a co za tym idzie sprawiają wrażenie kompletnie bezwładnych i latają we wszystkie strony. Dlatego też silnik ten wymaga sporego dopracowania, ale widać w nim ogromny potencjał.
6. Błędy
FIFA 12 nie jest może jakoś specjalnie zabugowana, ale daje się odczuć, że EA Sports potrzebowałoby jeszcze kilku tygodni na dopracowanie wszystkich elementów (zwłaszcza owego silnika fizycznego), pomimo iż gra powstawała dwa lata. W demie gry, w jednym ze spotkań zawodnicy drużyny przeciwnej założyli peleryny niewidki i tylko kopali piłkę strzelając kolejne bramki. Raz zdarzyło się, że sylwetka jednego z piłkarzy dosłownie złamała się, przez co nogi znajdowały się przy głowie, a cała postać latała na boiskiem. Ten błąd jednokrotnie był pokazywany na Youtube, ale w finalnej wersji już nie występuje. Z pomniejszych usterek daje się zauważyć niedopracowanie animacji oraz momentami spóźniony czas reakcji zawodnika, któremu wydajemy polecenie za pomocą pada, co powoduje, że w sytuacjach, gdzie liczy się szybkość i refleks, tracimy piłkę. Ogromnym niedopatrzeniem jest to, że podczas spotkań Milanu kibice skandują „Ronaldinho”, który już na początku tego roku pożegnał się z włoskim klubem.
7. Komentarz
FIFA 12, która jest dostępna w naszych sklepach została wydana w pełnej polskiej wersji językowej – brakuje możliwości wyboru angielskiego komentarza, więc jesteśmy skazani na słuchanie duetu Szpakowski – Szaranowicz. Kwestie wypowiadane przez znanych z TVP komentatorów brzmią przekonująco – są emocje, rózne tonacje głosu i tak dalej, ale co z tego, skoro programiści nie stanęli na wysokości zadania? Bardzo często zdarza się, że to, co słyszymy w głośnikach nijak ma się do tego, co widać na ekranie telewizora. Ogromne zastrzeżenia budzi także duża liczba uniwersalnych komentarzy, które sprawiają, że po rozegraniu kilku spotkań miałem ochotę skorzystać z opcji wyciszenia głośników na pilocie.
8. Strzały
Pierwsza bramka, którą zdobyłem w FIFA 12, bardzo mnie zaskoczyła. Nieporadnie oddałem potężny strzał zza pola karnego licząc się z tym, że bramkarz wybije piłkę na rzut rożny, a Kevin Prince Boateng tak huknął w okienko, że golkiper nie miał żadnych szans. Bardzo mi to przypadło do gustu. Dlaczego? Otóż w FIFA 11 bramkarze charakteryzowali się nadludzkimi możliwościami i bronili większość uderzeń z dalszej odległości. Teraz EA Sports udało się to wypośrodkować - „szmat” nie wpuszczają, ale jednocześnie nie są w stanie obronić potężnego strzału. Ponadto warto dodać, że znacznie trudniej zdobyć bramkę główką po dośrodkowaniu – informacja ta z pewnością ucieszyłaby wszystkich zainteresowanych, gdyby nie jedno „ale”. Poza tym trzeba dłużej przytrzymać przycisk odpowiadający za strzał i podanie.
9. Schematyczność? Panie, jaka schematyczność
Grająć w demo odniosłem wrażenie, że w FIFA 12 przeciwnicy konstruują wciąż podobne akcje, a bramki zdobywają głównie głową po zejściu do boku i wrzutce na piąty metr. Sporadycznie zdarza im się zagrać w inny sposób – nie ma mowy o efektownych strzałach z dystansu czy szybkich wymianach piłek. Zazwyczaj po prostu oskrzydlają akcję. Tak, nawet piłkarze Barcelony, którzy w prawdziwych spotkaniach wymieniają gazylion podań przed polem karnym czy też decydują się na krótkie rozegranie rzutu rożnego, bo nie mają rosłych zawodników w obrębie szesnastki. Na szczęście to była tylko przypadłość dema – w pełnej wersji SI konstruuje zróżnicowane akcje: petardy, strzały z bliska, wrzutki, główki, przewrotki. Full serwis.
10. Nowe zagrania
Napisałem już, że w FIFA 12 można trzymać piłkę przy nodze, a zawodnik potrzebuje znacznie mniej miejsca na obrót z futbolówką niż w FIFA 11. To jednak nie wszystko. W tym roku otrzymaliśmy dwa rodzaje podań – tradycyjne oraz efektowne (wcześniej taki podział obowiązywał jedynie strzały). Wydawać by się mogło, że bardziej wyszukane zagrania stosuje się jedynie na pokaz, ale w praktyce korzystałem z nich po to, by zaskoczyć przeciwnika. Zagranie piętką przed polem karnym lub niesygnalizowanie podanie do kolegi sprawiało, że przeciwnicy na chwilę dekoncentrowali się. Podstawowe sztuczki zostały znacznie ułatwione – to znaczy wykonujemy je w ten sam sposób, co w „jedenastce”, ale piłkarze znacznie szybciej reagują na nasze polecenia w tej kwestii.
FIFA 12 jest zatem znacznie bardziej realistyczna, wolniejsza, skomplikowana i trudniejsza od poprzedniczki, ale jednocześnie autorzy wprowadzili w niej kilka ułatwień w stosunku do wcześniejszej wersji. W ogólnym rozrachunku sprawia to, że gra się w nią z czystą przyjemnością, pomimo iż trzeba nauczyć się mechaniki rozgrywki zupełnie od nowa.