Twórcy gry Spec Ops: The Line zapewniają, że tworzą zupełnie nietypową strzelankę, bazującą na fabule i moralnych decyzjach. W założeniu gracz będzie towarzyszył swym podkomendnym, gdy przekroczą ową tytułową linię, wyznaczającą niejako granice człowieczeństwa. Opowiadamy, jak - póki co - wygląda to w praktyce...
Twórcy gry Spec Ops: The Line zapewniają, że tworzą zupełnie nietypową strzelankę, bazującą na fabule i moralnych decyzjach. W założeniu gracz będzie towarzyszył swym podkomendnym, gdy przekroczą ową tytułową linię, wyznaczającą niejako granice człowieczeństwa. Opowiadamy, jak - póki co - wygląda to w praktyce...
Oczywiście zapewnień o nietuzinkowości projektów wysłuchujemy od twórców i speców od marketingu od lat. Niewiele gier później okazuje się być takimi, jak nam zapowiadano. Projektowi Spec Ops: The Line przyglądam się od dawna i wiążę z nim pewne nadzieje. Dlatego tak ucieszyłem się, gdy zafundowano nam podczas pokazu kilka obszernych fragmentów rozgrywki z różnych rozdziałów. Niestety, więcej w tym było walki, niż fabuły, a dylematy moralne póki co nie wykroczyły poza zakres tego, co serwuje nam hollywoodzkie kino wojenne. Nie jest źle, wciąż bardzo chcę zagrać w tę strzelankę tworzoną przez Yager Developmnent, ale nie ukrywam, iż po firmie europejskiej spodziewałem się większej głębi, niż zobaczyłem na ekranie.
Dla tych osób, które przegapiły dotychczasowe wieści o grze Spec Ops: The Line, najpierw krótki zarys fabuły i założeń z nią zawiązanych. Jednym z punktów wyjścia dla twórców była powieść Jądro Ciemności, naszego rodaka Josepha Conrada (czyli Konrada Korzeniowskiego). Konkretnie zaś jej warstwa filozoficzna, mówiąca o granicach człowieczeństwa, prymitywnych instynktach i moralnym brudzie, który tak łatwo w sprzyjających warunkach dominuje nad nami. Przez taką próbę musi przejść nasz bohater, kapitan Martin Walker i jego towarzysze broni - operatorzy Delta Force. Ich zadaniem jest odnalezienie pułkownika Johna Konrada, dowódcy amerykańskiej 33. kompanii piechoty.
Jednostka owa została skierowana do Dubaju (w zasadzie zgłosiła się nawet na ochotnika), by pomóc w ogarnięciu chaosu, jaki na miasto sprowadziły liczne i coraz silniejsze burze piaskowe. Metropolia, będąca do niedawna klejnotem pośród pustyni, teraz jest niemal opuszczona, zamieszkana przez biedniejszych uchodźców i rozmaite typy spod ciemnej gwiazdy, ściągnięte opuszczonym bogactwem. Co ważne, od kilku miesięcy nie ma stamtąd za wiele informacji, 33. kompanię uznano za zaginioną - dopiero niedawno zaczęła nadawać na nowo, na częstotliwości alarmowej. W tej niejasnej sytuacji, przy koszmarnych warunkach pogodowych, do Dubaju wyrusza trzyosobowy oddział Delta Force. Ta misja wystawi na próbę ich zdrowie psychiczne i cały kręgosłup moralny.
W praktyce już na samym początku można mieć drobne wątpliwości. Delta Force, to elita wśród jednostek elitarnych (swoją drogą swego czasu nieco o tej formacji pisałem), wiec tytułowa "linia" do przekroczenia wypada u nich zupełnie gdzie indziej, niż u większości żołnierzy. Trzyosobowa grupa również nie jest specjalnie częsta, standardem są oddziały liczące 4-5 osób - i taka grupa byłaby znacznie ciekawsza fabularnie, bo dwóch kompanów to nieco za mało do budowania wewnętrznego napięcia. Całkowite odcięcie tak piekielnie bogatego miasta jak Dubaj (choć malownicze i nośne scenariuszowo) również nieco zakrawa na przesadę (szejkowie nie wysłali konwojów pod ochroną PMC po swoje dobra?). No dobra, Spec Ops: The Line to jednak jedynie gra, więc dam może spokój i skoncentruję się na konkretnych obserwacjach z prezentacji.
Miałem okazję przyjrzeć się trzem fragmentom z gry Spec Ops: The Line, z coraz bardziej zaawansowanych faz rozgrywki. Rzeczywiście, im dalej, tym bardziej nasi żołnierze byli spięci i tym mniej regulaminowo działali. W każdym z tych fragmentów Martin Walker musiał w pewnym momencie podjąć decyzję, z czego dwukrotnie twórcy zasugerowali, iż wybranie tej bardziej "ludzkiej" opcji zaowocowałoby utrudnieniem dla gracza. Cieszy, że owe momenty nie są jakoś specjalnie zaznaczone czy na siłę podkreślane. Po prostu w toku wydarzeń coś robimy i potem musimy zaakceptować konsekwencje. Zabijemy niestabilnego emocjonalnie amerykańskiego żołnierza, czy nie? Uratujemy agenta czy cywilów? Wszystko zależy od nas. Często nasi towarzysze broni optują za różnymi rozwiązaniami, ale decyzja i tak należy do dowódcy, czyli do gracza.
GramTV przedstawia:
Dobrze rozegrane jest w Spec Ops: The Line to, że sytuacja, którą zastają w Dubaju operatorzy Delta Force nie jest jednoznaczna. Linie podziału przebiegają bardzo różnie i nasz oddział miota się przez jakiś czas, próbując ustalić, kto tu jest złym, a kto tylko zdesperowanym. Dobrych w zasadzie brak, bo wlewająca się do miasta pustynia już odmieniła umysły pozostałych na miejscu cywilów i żołnierzy. Znajdujemy ślady egzekucji, czy wręcz masowych mordów. Przekonujemy się o kwitnącym w ruinach handlu żywym towarem. Z każdą chwilą robimy się coraz bardziej brudni, fizycznie i psychicznie. Oczywiście pod warunkiem, że wczuwamy się w sytuację naszych wojaków, a to w strzelance nie jest aż tak oczywiste...
Osobiście nie dałem się zbytnio porwać dramatyzmowi sytuacji, ale nie wykluczam, że gdybym sam trzymał pada w reku, a nie oglądał grającego przedstawiciela wydawcy, immersja by zrobiła swoje. Obawiam się jednak, że rozbudowane sekwencje walk mogą łatwo odciągnąć uwagę graczy o otoczki fabularnej. Zwłaszcza, że walka wygląda w Spec Ops: The Line całkiem ciekawie, a i SI prezentowała się sensownie. Warto zaznaczyć, że zgodnie z obietnicami do roboty zaprzęgnięto silnik fizyczny i piasek. Można za pomocą granatu poderwać w górę mnóstwo piachu, co wrogom, pozostałym przy życiu po eksplozji, poważnie utrudni widzenie. Można spuścić lawinę piaskową na głowy nieprzyjaciół. Podobno pojawi się też sekwencja walki w rozszalałej burzy piaskowej. Jednakże nie samym piaskiem i walką gra Spec Ops: The Line miała stać...
Jak widać, po prezentacji moje odczucia są mieszane - ileś rzeczy mnie ucieszyło, na iluś się zawiodłem. Na pewno to co zobaczyłem, nie jest grą, która na nowo zdefiniuje gatunek. Widziałem kilka bardzo nastrojowych fragmentów, owszem - zwłaszcza takich, w których żołnierze wędrowali przez opuszczone budynki, pokryte niepokojącymi muralami i graffiti (a czasem też śladami krwi). Jeśli jednak zabraknie poważniejszych, intensywniejszych emocjonalnie i doroślejszych fragmentów fabularnych, obawiam się, że grze nie uda się przebić na trudnym rynku strzelanek, zdominowanym przez kilka znanych serii. Mimo wszystko jednak wciąż liczę, iż finalny produkt będzie miał więcej z tego, co obiecali twórcy. Inaczej pozostanie nam jedynie zabawa wirtualnym piachem...
Dobra, rzeczą ludzką jest mylić się (czy jakoś tak :D )Ale wracając do gry, tło fabularne wygląda na (będzie wyglądać) niezwykle rozbudowane, co od razu mi się podoba. No i jeszcze walka w burzy piaskowej czy te inne triki z piaskiem... Miodzio! Zobaczymy tylko jak to wyjdzie.
Usunięty
Usunięty
31/03/2012 20:09
Tradycyjnie:Shepard does not simply walk into Mordor: http://d.webgenerator24.pl/k/r///97/ta/5mqsfrwggc4cskkk4k8gcw8g80o.600.jpg
Lucas_the_Great
Redaktor
Autor
31/03/2012 17:13
Dnia 31.03.2012 o 17:07, dragnor napisał:
Burza PISAKOWA, genialne xD Lucas nie przepadasz za prawicą w Polsce prawda? :D
Ojtam, ojtam, nic w sumie do JKM nie mam, można się pośmiać - a innej prawicy w tym kraju nie ma, bo co to za prawica, co socjal rozdaje :PNo, spokój, grę komentować a nie literówkę, jakby radosna nie była :)