Artifex Mundi, specjalizujące się w tworzeniu gier przygodowych, nie zwalnia tempa i tym razem serwuje nam opowieść w pirackich klimatach. Nightmares from the Deep: The Cursed Heart jest równie udane, co poprzednie gry wspomnianego producenta.
Enigmatis: The Ghosts of Maple Creek oraz Time Mysteries: The Ancient Spectres od Artifex Mundi ujrzały światło dzienne stosunkowo niedawno, bo odpowiednio na początku września i listopada zeszłego roku. Obie produkcje zrecenzowaliśmy na naszych łamach, przyznając noty wynoszące 87 i 83/100. Niedługo musieliśmy czekać na kolejną grę zabrzańskiego studia – przed kilkoma tygodniami w sprzedaży pojawiła się kolejna przygodówka typu hidden object zatytułowana Nightmares from the Deep: The Cursed Heart.
Artifex Mundi ponownie rolę głównego bohatera powierzyło kobiecie. Tym razem nasza protagonistka, Sara Black, będąca właścicielką muzeum, musi odbić córkę z rąk wyjątkowo złego pirata, Henry'ego Remingtona, który porwał dziewczynę i chce wykorzystać do swoich niecnych celów. Na szczęście nasz antagonista nie jest jedną wielką niewiadomą – już na samym początku, w filmiku wprowadzającym, poznajemy szczegóły na temat jego przeszłości i dowiadujemy się między innymi, że budził postrach na Morzu Karaibskim oraz ponoć podpisał pakt z diabłem. Właściwa rozgrywka rozpoczyna się we wspomnianym miejscu wypełnionym zabytkowymi przedmiotami, gdzie znajdują się między innymi... zwłoki Remingtona, będące główną atrakcją dla zwiedzających, które wyłowiono z morskich głębin.
W praktyce okazuje się jednak, że to, co miało sprawić, że ludzie z chęcią przyjdą do muzeum, skutecznie ich odstrasza od wizyty. Nie wiedzieć bowiem czemu, w pewnym momencie ciało Remingtona ożywa! Gdyby na tym zakończyć, można by uznać, że ostatecznie nic złego się nie wydarzyło. Ale Henry, jak już napisałem, ma plany wobec córki naszej bohaterki i uciekając, zabiera ją ze sobą. My natomiast, wcielając się w matkę, wyruszamy na poszukiwania, kierując się najpierw w stronę Wyspy Czaski. Dlaczego uprowadził córkę? Dokąd zmierza? Co zrobić, by ją odzyskać? Odpowiedzi na te oraz wiele innych pytań, także związanych z samym Remingtonem, poznamy podczas zabawy.
Fabuła w Nightmares from the Deep: The Cursed Heart jest bardzo dobrze poprowadzona, próżno w niej szukać luk i – co ważne – poszczególne postacie, które spotykamy na swojej drodze (choć nie ma ich zbyt wiele), zarówno te nadprzyrodzone, jak i zwykłe, pod względem zachowania prezentują się bardzo przekonująco. Nie można nie przejmować się losami córki Sary, nie można nie wystraszyć się piratów, a także innych bohaterów, którzy sprawiają wrażenie, jakby przed chwilą wyszli z grobu. Tutaj wszystko świetnie się ze sobą komponuje, a finał – mimo iż przewidywalny – nie rozczarowuje. Warto również dodać, że w moim przypadku czas potrzebny na ukończenie wyniósł sześć i pół godziny, ale osoby, które nie miały wcześniej styczności z grami Artifex Mundi, poświęcą Nightmares from the Deep: The Cursed Heart nieco więcej czasu.
Jeśli dotąd nie miałeś do czynienia z grami przygodowymi, a chciałbyś sięgnąć po Nightmares from the Deep: The Cursed Heart, bo na przykład spodobały Ci się dołączone screenshoty oraz fabuła, nie musisz się obawiać, że sobie nie poradzisz. Gra, podobnie jak poprzednie tytuły Artifex Mundi, pozwala wybrać tryb normalny lub tryb eksperta, a każdy z nich zawiera system wskazówek. W tym pierwszym podpowiedzi ładują się znacznie szybciej, a kiedy źle klikniemy w sekwencji hidden object, nie zostaniemy ukarani – w drugim podpowiedzi również są dostępne, ale ładują się nieco dłużej, natomiast podczas wyszukiwania przedmiotów nie możemy klikać wszystkiego, co widzimy na ekranie. Na czym polegaja wspomniane ułatwienia? Otóż po kliknięciu na coś w rodzaju kompasu, gra wskazuje nam rzecz, która musimy podnieść lub użyć, aby przejść do następnego zadania lub jego fragmentu. Szkoda tylko, że nie da się ich całkowicie wyłączyć, bo chęć skorzystania ze wskazówki bardzo kusi, a niektórzy z pewnością chcieliby samemu spróbować swoich sił. Ponadto na pewnym etapie zabawy otrzymujemy także mapę. Zaznaczono na niej nie tylko nasze miejsce pobytu, ale również lokacje, w których możemy wykonać jakąś akcję.
Nightmares from the Deep: The Cursed Heart jest przygodówką typu hidden object z interfejsem point and click. Oznacza to, że zabawa skupia się na odnajdywaniu potrzebnych przedmiotów oraz wykorzystywaniu ich w odpowiednich miejscach. Ponadto niektóre niezbędne elementy ekwipunku dodamy do niego dopiero wówczas, gdy w specjalnym pomieszczeniu wskażemy rzeczy widoczne na liście widocznej u dołu ekranu. Fragmentów tych nie trzeba jednak przechodzić, gdyż zamiast nich można zagrać w Mahjong. Zagadki wymagają od nas na przykład dopasowania przedmiotów do odpowiednich kształtów, zbudowania czegoś, odnalezienia klucza i otwarcia skrzyni bądź też ułożenia obrazu we właściwy sposób. Ich poziom trudności jest niezwykle zróżnicowany. Niekiedy złapiemy się na tym, że zanim pomyślimy o rozwiązaniu, klikniemy kilkukrotnie i już będzie po sprawie. Innym razem natomiast będziemy siedzieć i siedzieć, aż wpadniemy na to, co trzeba zrobić lub oczywiście wykorzystamy system podpowiedzi. W przypadku łamigłówek polega on na tym, że można je całkowicie pominąć.
Artifex Mundi w Enigmatis: The Ghosts of Maple Creek oraz Time Mysteries: The Ancient Spectres pokazało, że potrafi tworzyć niezwykle przyjemne dla oka, bogate w szczegóły, lokacje. Nie inaczej jest w Nightmares from the Deep: The Cursed Heart, gdzie wszystkie pomieszczenia, które odwiedzamy, prezentują się wyśmienicie. Zastosowana kolorystyka budzi najwyższe uznanie, natomiast projekty poziomów wyglądają na wyjątkowo przemyślane. Można przyczepić się jedynie do tego, że podczas zwiedzania musimy często słuchać tych samych motywów muzycznych. Rysą na szkle jest również animacja postaci, a konkretniej mimika twarzy. Taką samą zastosowano bowiem w przypadku córki Sary, jak i piratów. Antagonistom pasuje ruszanie szczęką to w górę, to w dół, ale dziewczynie już niekoniecznie.
Bardzo dobra fabuła z przekonującymi postaciami, niesamowita atmosfera, świetnie zaprojektowane zagadki i pięknie wyglądające lokacje oraz bardzo przyzwoity (także w stosunku do ceny) czas rozgrywki sprawiają, że Nightmares from the Deep: The Cursed Heart można polecić każdemu, kto interesuje się przygodówkami typu hidden object. To również kolejny dowód na to, że rodzime studia, w tym przypadku Artifex Mundi, znają się na rzeczy i potrafią tworzyć tytuły na wysokim poziomie, które dorównują produkcjom przygotowywanym przez zachodnie studia. Po raz pierwszy gra zabrzańskiego dewelopera jest dostępna w dniu premiery od razu w polskiej, kinowej wersji językowej, co również należy wynotować, ponieważ wcześniejsze produkcje zostały wydane wyłącznie po angielsku. Podsumowując jednym zdaniem: Nightmares from the Deep: The Cursed Heart to pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku.