Jeżeli miałbym scharakteryzować Gravity Rush trzema słowami, napisałbym, że jest to gra wciągająca, oryginalna, urzekająca... wymagająca, piękna, fascynująca i satysfakcjonująca. A niech to, nie mogłem się powstrzymać.
PlayStation Vita to mała maszynka z ogromnym potencjałem, niestety wciąż niewykorzystanym. Największym problemem jest skromna biblioteka gier, która niewiele się zmieniła od czasu debiutu konsoli. Sytuacja poprawia się nieco wraz z premierami przenośnego Mortal Kombat i Resistance: Burning Skies, ale czy porty i spin-offy tytułów z konsol stacjonarnych rzeczywiście są tym na co czekaliśmy? Nie, oczywiście, że nie. Na szczęście Sony postanowiło zaryzykować wydająć obok wspomnianych murowanych hitów również niepozorne Gravity Rush. I zupełnie nieoczekiwanie okazało się ono jedną z najbardziej niezwykłych i oryginalnych produkcji nie tylko na PSV, ale na platformach mobilnych w ogóle, choć początkowo wcale się na to nie zanosiło.
Newton by tego nie zniósł
Amnezja głównego bohatera lub bohaterki jako punkt wyjścia dla fabuły jest chyba najczęściej wykorzystywanym z motywem w grach i szkoda, że tak mało odkrywcze wprowadzenie czeka nas również najnowszej w produkcji SCE Japan Studio. Nasza podopieczna Kat dochodzi do siebie po długim po bolesnym spotkaniu z brukiem i ze zdziwieniem odkrywa, że znajduje się w dziwacznym, unoszącym się w powietrzu mieście nie pamiętając nic ze swojej przeszłości. Jakby tego było mało potężna burza grawitacyjna rozrywa na kawałki okoliczne budynki, a wokół nóg dziewczyny kręci się kot Dusty, którego futro mieni się niczym gwiaździste niebo. O tym wszystkim dowiadujemy się w czasie wypełnionych akcją pierwszych minut gry, pełniących również rolę samouczka. Wprowadzenie w tajniki sterowania okazuje się bardzo istotne, ponieważ dzięki niemu zapanujemy nad tajemniczym i niezwykłym darem głównej bohaterki.
Magia Gravity Rush opiera się w dużej mierze na tym, że Kat umie naginać grawitację do własnych potrzeb. Za sprawą przycisku R sprawiamy, że stopy dziewczyny odrywają się od ziemi, a ona sama zawisa w powietrzu. Teraz wystarczy ruchem konsoli lub prawym analogiem skierować kamerę w kierunku, w którym chcemy podążać i ponownie wcisnąć R, a bohaterka ruszy w tamtą stronę z zawrotną prędkością, zupełnie jakby spadała z ogromnej wysokości. Jeżeli celem jej podróży będzie ściana budynku, sufit lub jakakolwiek inna płaszczyzna, nasza podopieczna będzie na niej stać i biegać po niej taką samą łatwością jak pozostali mieszkańcy Heckesville poruszają się po ulicach. Kierunek „przyciągania” Kat można zmieniać w dowolnym momencie, a ponownemu zejściu na ziemię służy przycisk L.
Opanowanie sterowania zajmuje dłuższą chwilę, ale nie dlatego, że jest skomplikowane, wręcz przeciwnie, działa bardzo intuicyjnie. Jest ono po prostu zupełnie inne od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne gry. We wszystkich produkcjach obowiązują te same reguły – skacząc wspinamy się coraz wyżej, spadając lądujemy na niższym poziomie, a jeśli wysokość jest zbyt duża często też giniemy. Gravity Rush nic nie robi sobie z tych zasad i wywraca je do góry nogami (dosłownie!), pozostawiając nam decyzję kiedy ma to nastąpić. Trzeba jednak zwracać baczną uwagę na poziom mocy pozwalającej Kat na szalone podróże. O ile chodzenie po ścianach i sufitach nie zużywa go zbyt intensywnie, to swobodny lot na dłuższym dystansie jest bardzo wyczerpujący i może zostać niespodziewanie przerwany, kiedy wskaźnik spadnie do zera.
Latanie w piaskownicy
Do eksperymentowania z umiejętnościami Kat zachęca duży i otwarty świat. Gravity Rush jest grą typu sandbox, gdzie w zasadzie od samego początku możemy porzucić główny wątek fabularny i po prostu cieszyć się swobodą jaką daje łamanie praw fizyki. Miasto ma urzekający steampunkowy klimat, a jego architektura przypomina XIX-wieczną europejską metropolię, znajdziemy więc w nim potężne fabryki, strzeliste budowle, ale i skromne dzielnice mieszkaniowe z mnóstwem zakamarków. Warto zaglądać w każdy kąt, ponieważ tam najczęściej kryją się fioletowe kryształy, które stanowią uniwersalną walutę w grze. Za ich pomocą, zupełnie jak w RPG, ulepszymy umiejętności Kat, między innymi powiększając jej pasek życia i wydłużając czas zabawy grawitacją. Jest to dodatkowa i bardzo skuteczna zachęta do eksploracji świata.
Przynajmniej część kryształów warto jednak wykorzystać jako paliwo dla różnego rodzaju urządzeń, takich jak mechanizm do wind albo pompa fontanny. Przywrócenie do życia takich istotnych dla mieszkańców mechanizmów zwiększa naszą reputację, ale co jeszcze ważniejsze, pozwala wziąć udział w wyzwaniach. Są to krótkie zadania, które wymagają od nas solidnego dobrego opanowania zdolności naszej pięknej podopiecznej. Celem niektórych Challenges jest jak najszybsze przemieszczanie się pomiędzy kolejnymi punktami kontrolnymi, inne żądają od nas pokonania jak największej liczby wrogów.
Mnie najbardziej przypadły do gustu te wyzwania, w których Kat mknie po chodnikach niczym na rolkach starając się jak najszybciej dotrzeć do mety. Żeby dziewczyna zaczęła się ślizgać należy kciukami nacisnąć dolne brzegi ekranu, a sterujemy nią poruszając całą konsolą. Frajda z takiej jazdy bez trzymanki jest ogromna! W ten sam sposób możemy przemieszczać zwiedzając miasto, ale walka z czasem przynosi zdecydowanie więcej satysfakcji, a do tego rezultatami dzielić się możemy z graczami z całego świata. Dobre wyniki przynoszą również medale, które z kolei przekładają się na fioletowe kryształy zasilające nasze konto.
Fabuła przede wszystkim
Jednak ani swobodna eksploracja miasta, ani wyzwania nie odgrywają w Gravity Rush tak wielkiej roli jak wciągająca historia. Składa się na nią w sumie z 21 głównych misji, a każda z nich poprzedzona komiksowym wprowadzaniem, którego kolejne strony przeglądamy przesuwając palcem po ekranie. Te scenki, tak jak i cała oprawa wizualna gry utrzymana jest w mangowym stylu mocno pociągniętym cell-shadingiem. Pierwsze przygody Kat w świecie Hekseville związane są pomocą mieszkańcom w naprawianiu szkód wyrządzonych grawitacyjną burzą, jednak intryga szybko nabiera tempa gdy dziewczyna zostaje nieoficjalnie zaangażowana przez policję do poszukiwania nieuchwytnego zamaskowanego złodzieja, a do tego szalony starzec zleca jej odnalezienie i sprowadzenie na miejsce dryfujących dzielnic miasta.
Chwilami można nawet poczuć się nieco przytłoczonym wielowątkowością scenariusza, ale z drugiej strony powoduje to, że towarzysząc Kat cały czas snujemy własne teorie na temat tego kim jest główna bohaterka, skąd się wzięła czy jaką rolę w całym zamieszaniu odgrywa Dusty, od którego zależą jej niezwykłe moce. Wszystko to sprawia, że nie sposób nie poczuć do zagubionej i samotnej dziewczyny pewnej sympatii. Łatwo polubić również drugoplanowe postacie, nawet zdziwaczałego staruszka mówiącego zagadkami i utrzymującego, że jest Stwórcą Świata.
Chociaż twórcy Gravity Rush położyli duży nacisk na fabułę, w dalszej części gry chlebem powszednim stają się walki z Nevi - zmiennokształtnymi stworzeniami wyrzucanymi przez grawitacyjną burzę. Kat może potraktować oponentów solidnym kopniakiem, ale oczywiście najbardziej efektowne i efektywne są ataki z wykorzystaniem sił grawitacji. Dziewczyna może spadać na wrogów z przestworzy, ciskać w nich przedmiotami, a nawet wywołać tornado, które wyrywa bryły ziemi, a potem miażdży wszystkie nimi wszystkie cele na ekranie. Nevi są jednak bardzo szybkie, a przy tym odporne na ataki poza świecącymi wypustkami na grzbietach. Stąd do czasu zapanowania nad umiejętnościami Kat walka sprowadza się do wściekłego walenia w guzik odpowiedzialny za atak. Zastanawiam się również dlaczego wszystkie akcje w czasie walki wykonujemy przyciskami, za to unik wymaga przesunięcia palcem po ekranie. Na szczęście kierunek ruchu nie jest istotny, ale oderwanie kciuka od analoga nawet na krótki moment może nas drogo kosztować.
Pomimo chaotycznych potyczek Gravity Rush jest zachwycającą produkcją. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że długością rozgrywki (sam główny wątek fabularny to około 12 godzin zabawy), głębią czy niezwykłą oprawą graficzną dzieło SCE Japan bliższe jest konsolom stacjonarnym niż handheldom. I rzeczywiście, gra pierwotnie tworzona było z myślą o PlayStation 3. Dobrze jednak się stało, że Sony zmieniło swoją decyzję. Dzięki niej posiadacze PSV mają szansę na przeżycie najbardziej niezwykłej przygody dostępnej na swojej konsolce.
- Zamów Gravity Rush w sklepie gram.pl