Endless Space - recenzja

Sławek Serafin
2012/07/16 14:13

Nieskończona przestrzeń Endless Space to najfajniejsza tegoroczna niespodzianka strategiczna.

Nieskończona przestrzeń Endless Space to najfajniejsza tegoroczna niespodzianka strategiczna.

Przemierzanie przestrzeni, zwłaszcza takiej nieskończonej jak ta tytułowa, powinno zajmować sporo czasu, prawda? Tak twierdzą prawa fizyki i nie mnie się z nimi kłócić, zwłaszcza że zabawa w Endless Space rzeczywiście jest bardzo czasochłonna. Nie dlatego, że trzeba się długo uczyć, czy też dlatego, że rozgrywka ciągnie się całymi dniami, bo ani jedno ani drugie stwierdzenie nie jest w tym przypadku prawdziwe. Nie, mała gra małego francuskiego studia Amplitude Studios po prostu ma tę rzadko spotykaną, ale dobrze znaną nieustraszonym badaczom świata gier właściwość, która sprawia, że pożera godzinę za godziną tylko dlatego, że ma w prawym dolnym rogu przycisk następnej tury.

Endless Space - recenzja

A w następnej turze na pewno wydarzy się coś ciekawego. Nasza flota doleci do nowego systemu i spotka się tam z wrogiem. Dobiegnie końca konstruowanie tak bardzo potrzebnych schronów we frontowym systemie najbardziej narażonym na ataki. Powstaną nowe laboratoria na naszej planecie macierzystej. Podejrzliwy sąsiad zaproponuje podpisanie oficjalnego traktatu pokojowego po dłuższym okresie spokojnej zimnej wojny. Opracowane zostaną nowe działa kinetyczne i baterie antyrakietowe. Coś fajnego na pewno się wydarzy, na sto procent. I jak tu nie kliknąć? I po raz kolejny, i jeszcze jeden, i jeszcze... do samego rana.

Endless Space to wielki powrót do złotej ery strategii 4X, zrealizowany w bardzo nowoczesny sposób. Jeśli marzyliście, by ktoś siadł, zebrał się w sobie i stworzył nową wersję kultowego Master of Orion, taką bez udziwnień, bez innowacji na siłę, grywalną jak tamta, tylko lepiej wyglądającą... to Endless Space jest spełnieniem tych marzeń. Na początku przynajmniej, bo potem, po kilkunastu godzinach grania, coraz wyraźniej dostrzega się, że to jednak jest coś więcej niż tylko nieco inaczej zatytułowany "remake" klasyki. To nowy standard dla gatunku, wzorzec z Sevres dla gier z eksploracją, ekspansją, eksploatacją i eksterminacją. Endless Space jest dla tych kosmicznych gier tym, czym World of Warcraft był dla gier MMORPG. Nie, nie przesadzam, wszystko się zgadza w tej analogii.

World of Warcraft osiągnął wielką popularność, większą niż wszyscy jego poprzednicy, a to dzięki temu, że zamiast silić się na oryginalność, bez ceregieli zebrał najlepsze rozwiązania wypracowane przez innych i zlepił je w formę przyjazną, zrozumiałą i atrakcyjną w zasadzie dla każdego. Endless Space robi dokładnie to samo i tak samo. Nie wymyśla koła, ale tworzy je z lepszego, wytrzymalszego materiału, dzięki czemu toczy się ono tak lekko i zwinnie jak żadne do tej pory. Ale dość metafor. Chyba jasne już jest, że to świetna gra.

Rozgrywka przebiega standardowym, uświęconym tradycją torem. Wybieramy jedną z ośmiu ras lub projektujemy własną, decydujemy się na wielkość galaktyki, ilość przeciwników, poziom trudności, a potem czekamy chwilę aż nam się wygeneruje kosmiczne pole bitwy. Zaczynamy z jednym systemem, okrętem zwiadowczym i statkiem kolonizacyjnym - tradycja pełną gębą. Badamy okolicę, zasiedlamy planety, budujemy na nich różne struktury, opracowujemy nowe technologie, przydzielamy naszych nielicznych bohaterów do różnych zadań, produkujemy okręty, spotykamy sąsiadów i wymieniamy uprzejmości w postaci zniszczonych wraków. I tak mniej więcej aż do zwycięstwa, naszego bądź ich. W międzyczasie mogą nastąpić jakieś wynaturzenia typu traktaty pokojowe, handel, czy sojusze, ale na szczęście to przejściowe niedogodności, które można przekreślić jednym ruchem flot inwazyjnych wchodzących w nadprzestrzeń. Tradycja, tradycja, tradycja.

Endless Space korzysta bez skrupułów z dorobku poprzedników. Widać tu jak na dłoni rozwiązania pożyczone z Master of Orion, z Galactic Civilizations, ze Sword of the Stars i wielu innych. Ale to nie jest jakiś gulasz czy inny bigos, do którego wrzucono wszystko co było pod ręką i potem zaserwowano nam, graczom. Nie, Francuzi z Amplitude dobierali składniki starannie i bardzo oszczędnie, do tego stopnia, że na początku ich gra wydaje się być mocno uproszczona i pozbawiona wielu ciekawych konceptów, które widzieliśmy już w innych grach 4X. Na przykład projektowanie nowych okrętów, bezlitośnie uproszczone wydawałoby się. Jak to tak, że jest tylko kilka rodzajów kadłubów i wrzuca się w nie jakie się chce moduły, pilnując tylko by nie przekroczyły tonażu? Jak tak można pohańbić dziedzictwo gatunku? Okazuje się, że można, a nawet trzeba - system jest tu nieco uproszczony, ale dzięki temu jest łatwy, szybki i wygodny w obsłudze. A potem i tak okazuje się, że projektowanie okrętów odgrywa tu o wiele większą rolę niż można by przypuszczać. Mechanika rozgrywania bitew jest bowiem tak pomyślana, że liczą się przede wszystkim decyzje podjęte w trakcie konstruowana okrętów oraz te dokonane już w czasie samego starcia, a nie liczebność flot.

GramTV przedstawia:

I tak jest ze wszystkim. Każdy aspekt Endless Space wydaje się być uproszczony, a okazuje się, że nadaje grze nowego wymiaru i dodatkowej głębi. To taka iluzja prostoty, którą zaczyna się przenikać wzrokiem tym lepiej, im dłużej się gra. A tę iluzję tworzy magia interfejsu, najlepszego interfejsu w grach 4X od czasu ich powstania. Przejrzystością, wygodą i łatwością dostępu do wszystkich potrzebnych informacji dorównuje mu chyba tylko ten z Cywilizacji V, a i tak wydaje mi się, że Endless Space lepiej się "wyraża", lepiej i bardziej płynnie komunikuje się z graczem. Wszystko, każda potrzebna informacja, każda akcja, którą chcemy wykonać, jest albo bezpośrednio w polu widzenia, albo dostępna za pomocą jednego ruchu myszki, jednego kliknięcia, jednego obrotu rolki. Pewnie da się zaprojektować bardziej intuicyjny interfejs, ale wydaje mi się, że nikt tego jeszcze nie zrobił - a przynajmniej ja się nie spotkałem z takowym dokonaniem.

Prosty przykład - drzewko rozwoju technologii. Duże jest, podzielone na cztery osobne gałęzie odpowiadające badaniu kosmosu, naukom społecznym, przemysłowym i wojskowym. Gąszcz technologii, trochę straszny nawet. Wystarczy jednak pokręcić kółkiem myszy i już ma się przed oczami wybrany fragment, a powiększające się gałęzie zaczynają pączkować dodatkowymi szczegółami. Najpierw pojawiają się nazwy, nie mówiące zbyt wiele, ale bardzo futurystycznie brzmiące, potem, gdy jesteśmy bliżej, tajemnicze ikonki kodowane kolorami, które szybko nauczymy się rozpoznawać. Chcemy wiedzieć co te ikonki dają, co konkretnie "robi" dane odkrycie? Najeżdżamy myszką i momentalnie otwiera się okno ze wszystkimi szczegółami wyłożonymi jak na dłoni. To wszystko w dwie sekundy od widoku hurtowego do detalicznego. Jeszcze trzy sekundy, by trzymając shift kliknąć na interesujące nas obiekty i stworzyć kolejkę badań i jeszcze ułamek, by wcisnąć escape i wrócić do ogólnego widoku strategicznego. Badania odfajkowane. Potem się przypomną, jeszcze raz pokazując, jakie niosą ze sobą korzyści, gdy zostaną opracowane. I będą się jeszcze prosić, by wyznaczyć kolejne wyzwania dla naukowców, jeśli o tym zapomnieliśmy z jakiegoś powodu. Idealnie przejrzyste, niesamowicie wygodne, synonim intuicyjnego interfejsu. Nie tylko to jednak nadaje grze świeżości i posmaku nowości. Są jeszcze bitwy.

Ile strategii 4X, tyle pomysłów na przedstawienie starć jednostek. I pod tym względem Endless Space też nie uchybia tradycji, bo proponuje rozwiązanie własne i oryginalne. Bitwy rozgrywane są w czasie rzeczywistym i teoretycznie nie mamy wpływu na ich przebieg. Oglądamy tylko dramatyczne ujęcia lekko chwiejącej się kamery, jak w serialu Battlestar Galactica - okręty same do siebie strzelają i wygrywa lepszy. Albo sprytniejszy, bo choć jednostkami kierować się nie da, to możemy zagrywać specjalne karty taktyczne. Każda z nich daje określoną premię dla nas bądź karę dla wroga - na przykład pogarsza lekko celność jednej z jego broni, bądź też zwiększa siłę ataku naszych. Żeby było zabawniej, prawie każda karta ma oprócz dużego plusa także spory minus, bo przykładowo, zwiększenie wydajności deflektorów magnetycznych, które odbijają pociski z dział kinetycznych wroga, powoduje spadek mocy na okręcie i słabszy ostrzał z broni energetycznej. Trzeba szybko planować i myśleć wybierając taką, a nie inną akcję, bo choć jej wpływ na starcie nie jest wielki, to może się okazać decydujący. A jest jeszcze jedna warstwa tego systemu, bo karty podzielone są na kilka różnych grup, które nawzajem się kontrują, jak w grze nożyce-papier-kamień. W starciach flot o równych siłach, a takie są w Endless Space bardzo częste dzięki limitom liczebności grup okrętów, przewidywanie co zagra przeciwnik i zbijanie jego karty swoją jest bardzo ważne. Co prawda Sztuczna Inteligencja nie zawsze wybiera taką akcję, która jest dla niej najbardziej korzystna, ale widać, że "myśli", bo bardzo często zdarza jej się skontrować nasze karty.

Dzięki pomysłowi z kartami, a także dzięki podziałowi bitwy na trzy fazy odpowiadające zasięgowi broni rakietowej, energetycznej i kinetycznej (każda z nich ma odpowiadający sobie rodzaj obrony i oczywiście nie da się wyposażyć okrętu we wszystkie), starcia w Endless Space są jednocześnie dynamiczne i krótkie, ale też wymagające i emocjonujące. I za pierwszym razem i za setnym, bo największą zaletą tak rozgrywanych spotkań jest to, że się nie nudzą i nie hamują tempa rozgrywki. W innych grach tego typu bitwy po jakimś czasie są już męczącą, nużącą i czasochłonną formalnością, a tu świeżości nie tracą i cały czas ma się ochotę je rozgrywać. Fakt, trochę brakuje bardziej zaawansowanych opcji taktycznych, jak choćby formowania szyku, co pozwoliłoby mocniejszym okrętom osłaniać te słabsze, lub jakichś podstawowych manewrów typu atak z dwóch stron jednocześnie, co pogłębiłoby Endless Space taktycznie - ale nie tęskni się za tym aż tak bardzo, bo przecież nie każda gra musi mieć bitwy jak Sword of the Stars. Żałuję tylko, że twórcy nie przyłożyli się nieco bardziej do efektów specjalnych w bitwach. Nie wyglądają one źle i praca kamery też jest w porządku, ale można było dorzucić chociaż jakieś myśliwce śmigające w przestrzeni między okrętami albo nagłe ujęcia, na przykład z nosa lecącej rakiety, coś jeszcze bardziej widowiskowego, żeby było jeszcze ładniej, skoro już gracz nie ma wyboru, tylko siedzi i patrzy bezczynnie na rozgrywające się wydarzenia, bo zagrywanie swoich kart ustalił na samym początku.

Ale to, że bitwy wyglądają teraz trochę ubogo nie oznacza, że będą tak wyglądały już zawsze. Twórcy z Amplitude nie tylko słuchają swoich fanów, ale wręcz wymagają od nich podejmowania decyzji odnośnie dalszych kierunków rozwoju i poddają pod głosowania na forach różne swoje pomysły, tak by to gracze wybrali ten najbardziej ich zdaniem atrakcyjny. Gra będzie cały czas rozwijana i to podwójnie, bo Endless Space ma być otwarte na wszelkiego rodzaju modowanie, więc społeczność też będzie mogła grę ulepszać po swojemu. A nawet gra tak dobra, jak ta, zawsze może być lepsza. Nie warto jednak na to czekać...

Za Endless Space trzeba się brać od razu. To fantastyczny kawał kosmicznej strategii turowej, nawet gdy gra się samemu przeciw Sztucznej Inteligencji. A przecież na wszystkich fanów czekają też bardzo dobrze zrealizowane rozgrywki wieloosobowe, z turami rozgrywanymi równolegle i świetnie pomyślanym systemem dołączania do już trwających rozgrywek, gdzie można objąć dowodzenie nad jedną z frakcji prowadzonych do tej pory przez SI, bądź też zastąpić innego gracza, który właśnie wyszedł. W trybie multi, z żywymi przeciwnikami, Endless Space pokazuje jeszcze dobitniej na co je stać i cała ta mieszanka handlu, dyplomacji, podboju, badań i bitew staje się jeszcze bardziej wciągająca i uzależniająca.

Szanujący się fan strategii turowych, czy też strategii w ogóle, nie może tego lata nie zagrać w Endless Space.

9,0
Najlepsza strategia roku? Jasne, że tak!
Plusy
  • genialnie intuicyjny interfejs
  • ciekawie pomyślane bitwy
  • prostota i elegancja rozwiązań
  • zaskakująco głęboka i skomplikowana rozgrywka
  • wsparcie dla modderów
  • rozgrywki wieloosobowe na lata
Minusy
  • zakrzywia czasoprzestrzeń i kradnie godzinę za godziną
  • przydałoby się więcej efektów w bitwach
Komentarze
56
Usunięty
Usunięty
07/12/2014 11:29

Ludzie... "Legendy" to gry DO MULTIPLAYER! To tak jakby się pieklić nad kampanią single w "Red Orchestrze"...Gra musi być uproszczona, przejrzysta i intuicyjna - inaczej bowiem miałaby wątpliwą rację bytu w grach wieloosobowych. Szybkie tury, krótka rozgrywka (chodź przy tym mnoga liczba ras i opcji). 6-8h na jedną partię jest optymalną liczbę. Im dłuższa sesja tym większe prawdopodobieństwo zakończenia jej przed czasem.

Usunięty
Usunięty
10/11/2012 20:49

Ma ktoś porównanie tego do Legend Of Pegasus?

Usunięty
Usunięty
10/11/2012 19:19
Dnia 10.11.2012 o 18:36, A-cis napisał:

> Rozumiem. Ae jak już wyjaśniono na płytce jest polski pdf. :) Widzę, że albo wydawca nie docenił popytu albo gra jest na tyle świeża, że jeszcze nie wszędzie dotarła. :-) Byłem dziś w Empiku i Realu i gry nigdzie nie było. Popatrzę jeszcze w Media markt. A jak nie będzie pozostanie mi zakup przez internet.

Polecam Ultima.pl (zawsze parę zł taniej) lub Muve.pl (darmowy kurier). Pozdrawiam. :)




Trwa Wczytywanie