Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 3 to sequel pełną gębą. Najnowsze dzieło CyberConnet2 jest większe, bardziej rozbudowane, efektowniejsze i jeszcze piękniejsze niż poprzednia odsłona. Tylko samej bijatyki jakby mniej...
Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 3 to sequel pełną gębą. Najnowsze dzieło CyberConnet2 jest większe, bardziej rozbudowane, efektowniejsze i jeszcze piękniejsze niż poprzednia odsłona. Tylko samej bijatyki jakby mniej...
W pierwszych minutach pokierujemy Minato, który staje naprzeciw zamaskowanego ninja kontrolującego monstrum, ale już chwilę później przejmujemy kontrolę nad Trzecim Hokage. Przywódca Wioski Ukrytej w Liściach skacze po płonących dachach unikając ognistego oddechu gigantycznego Demonicznego Lista i koordynuje kontruderzenie armii ninja. W końcu ogromnym kosztem udaje się miasteczko uratować. Koniec zapierającego dech w piersiach spektaklu, który przynajmniej o dwie klasy przewyższa nawet najbardziej spektakularne potyczki z ubiegłorocznego Generations rozbudza apetyt na równie dynamiczny i zaskakujący ciąg dalszy.
Takie rozwiązanie ma ewidentne plusy, bo dzięki niemu osoby posiadające już pewną wiedzę o uniwersum nie będę się nudzić słuchając po raz dziesiąty kim jest główny bohater, co łączy go z Dziewięciooganiastym albo czym jest Chakra. Z drugiej strony nowicjusze będą czuć się mocno zagubieni. Do tego nie znając historii i motywacji bohaterów ich decyzje mogą wydawać się niezrozumiałe, a działania nielogiczne. Nie zaszkodziłaby miniencyklopedia, która streszczałaby najważniejsze wydarzenia i wprowadzała głębszy zarys postaci. Zwłaszcza, że odpowiedzi na wiele pytań nie przynosi nawet zakończenie, bo fabuła urywa się po prostu w pewnym momencie, zupełnie jakby scenarzyści pomyśleli: “OK, tyle wystarczy. Resztę zostawiamy na kolejną część”. Fani z pewnością nie będą jednak zwracać uwagi na tego typu niedogodności, bo dostają to, czego oczekują, a więc czasem śmieszną, czasem wzruszającą opowieść o przeznaczeniu, przyjaźni i poświęceniu. Brzmi to pompatycznie, może nawet trochę naiwnie (i rzeczywiście tak jest), ale spójrzmy prawdzie w oczy - za to właśnie uwielbiamy Naruto.
Rozgrywka tak jak w Ultimate Ninja Storm 2 przypomina jRPG, w których eksplorujemy kolejne lokacje pokroju Wioski Ukrytej w Liściach i wykonujemy typowe dla tego gatunku proste misje. Dużą rolę odgrywają również rozmowy z napotkanymi postaciami i inne przerywniki popychające historię do przodu. Elementy gry fabularnej wydawały mi się z początku miłą odmianą po nastawionym wyłącznie na bitwy Generations. Tylko trudno mi oprzeć się wrażeniu, że twórcy zatracili proporcje między bijatyką a roleplay’em i stanęli w rozkroku pomiędzy obydwoma gatunkami. W konsekwencji jak na mordoklepkę zbyt dużo tutaj dłużących się dialogów, filmowych wstawek i bieganiny. Z kolei jak na action RPG UNS3 razi pustymi, chociaż pięknymi, lokacjami, małą liczbą zadań i szczątkowym rozwojem postaci.
Rozwój ten przejawia się głównie w wyposażaniu się w coraz to nowe Ninja Tools, czyli narzędzia, bez których nie może się obyć żaden szanujący się ninja. Zostały one podzielone na dwa rodzaje: Hero i Legend. Podczas, gdy pierwsze czasowo zwiększają nasze statystyki i leczą, drugie służą do zadawania obrażeń i stawiania pułapek na arenie. Ekwipunek można ulepszać podejmując odpowiednie Ultimate Decisions. Co to takiego? Od czasu do czasu stajemy przed możliwością wyboru “bohaterskiej” lub “legendarnej” ścieżki fabularnej, za którą otrzymamy odpowiednią liczbę punktów doświadczenia w danej kategorii. Pozostawienie nam decyzji jest miłą nowinką, nawet jeśli ich rezultaty są kosmetyczne. Generalnie wybór wariantu Legend sprawia, że kolejne starcie będzie bardziej wymagające, a niektóre wydarzenia poznamy w innej kolejności niż w przypadku Hero.
Jak zawsze prosty i efektowny system walki również doczekał się kilku usprawnień. Mechanika powiela to, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie produkcje CyberConnect2. Przyciski geometryczne (testowałem wersję PS3) odpowiadają za rzut bronią miotaną, cios, skok i ładowanie Chakry. Energia ta wzmacnia znacząco naszą kolejną akcję wywołując potężny atak Ninjutsu, rzut płonącym shurikenem albo Chakra Dash dzięki któremu momentalnie powiększymy (lub zmniejszymy) dystans pomiędzy nami a rywalem. I już w zasadzie tyle wystarczy, by spróbować swoich sił na arenie, ale warto eksperymentować, bo podwójne wciśnięcie niektórych przycisków wywołuje dodatkowe efekty.
Weteranom serii to jednak nie wystarczy. Oni zresztą pamiętają z pewnością jak robić użytek z Substitution Jutsu, który powoduje przerwanie combo oponenta, a nas materializuje za jego plecami, co staje się punktem wyjścia do efektownej kontry. Pod triggerami kryje z kolei opcja przyzwania do pomocy towarzyszy. Asysty dzielą się na defensywne i ofensywne, a częste ich wykonywanie ładuje specjalny pasek, który po wypełnieniu uwalnia potężny atak drużynowy. Jakby tego wszystkiego było mało niektóre postacie jak sam Naruto w przypadku skurczenia się paska życia mogą wejść w stan Awakened, kiedy kontrolę nad nimi przejmuje tkwiący w nich demon destrukcji.
Opis mechaniki niestety w żaden sposób nie oddaje tego, co dzieje się na ekranie, a bitwy wyglądają wprost obłędnie. Postacie są w ciągłym ruchu, ich animacje prezentują się nieprawdopodobnie płynne, ale nie ma czasu się tym zachwycać, bo trzeba starać się dotrzymać kroku rywalom. Zawodnicy bez przerwy teleportują się, obrzucają shurikenami i ognistymi kulami, by po chwili zewrzeć się z powrotem w błyskawicznej walce na pięści. Do tego przyzywają towarzyszy, armie klonów i demoniczne istoty, więc przez arenę przewija się czasem kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt postaci. Odnalezienie się w tym chaosie i kontrolowane wykorzystywanie go przynosi ogromną satysfakcję. Tym bardziej trudno mi zrozumieć, dlaczego twórcy na siłę raczą nas wielkimi porcjami nudnawej eksploracji i przedłużającymi się statycznymi dialogami - to jest bijatyka, walki są najmocniejszą stroną tej serii i powinniśmy się tutaj przede wszystkim bić!Widowiskowość potyczek wznosi się na jeszcze wyższym poziom w trakcie starć z bossami, które wracają po chwilowej nieobecności w Ninja Storm Generations. Bardzo cieszy fakt, że udział w nich biorą nie tylko kluczowe postacie, ale również monstrualne kreatury, spośród których wspomniany już na początku Demoniczny Lis nie jest wcale największy. Bitwy te za sprawą mistrzowskiej reżyserii są prawdziwą ucztą dla oczu, ale... bardziej się je ogląda, niż prowadzi. W dużej części składają się one z quick-time eventów, nazwanych tutaj dumnie Interactive Actions które wymagają jak najszybszego wciśnięcia odpowiedniej sekwencji przycisków. Refleks nagradzany jest gwiazdkami, a odpowiednia pula odblokowuje Secret Factors, czyli dodatkowe dialogi i scenki po bitwie.
Dla tych, którzy po zaliczeniu mniej więcej 12-godzinnej kampanii będą czuli niedosyt walk, pozostają potyczki w w singlu albo w trybie wieloosobowym w wydaniu kanapowym i po sieci. Tutaj opad szczęk wywołuje liczba bohaterów do wyboru, która przekroczyła już 80. W rzeczywistości jednak w Ultimate Ninja Storm 3 przybyła zaledwie dziesiątka debiutantów, pozostałych znamy już z poprzednich odsłon. Oczywiście w przypadku tak długiej listy postaci ich balans pozostawia nieco do życzenia. Najłatwiej przekonać się o tym w trakcie rozgrywek sieciowych, w których doświadczeni rywale korzystają wyłącznie z szybkich zawodników - we wprawnych rękach są oni praktycznie bezkonkurencyjni. Tradycyjne walki na jednym ekranie sprawdzają się za to doskonale jako dyscyplina imprezowa. Dzięki przystępnej mechanice UNS3 nawet radosne mashowanie przycisków daje szansę wykonania efekciarskich akcji, wywołujących "ochy" i "achy" nie tylko grających, ale i widzów.Nie ma wątpliwości, że Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Storm 3 jest pozycją obowiązkową dla długoletnich fanów blondasa. Szczególnie jeśli obok uczestniczenia w widowiskowych bitwach mają też ochotę zagłębić się w świat ninja, spędzając czas na zwiedzaniu jego zakamarków i rozmowach z licznymi postaciami. Pozostali mogą czuć się nieco rozczarowani położeniem zbyt dużego nacisku na elementy okołobijatykowe, ale znając politykę okazję Namco Bandai wobec tej marki okazja do usatysfakcjonowania tych drugich w postaci kolejnej odsłony Naruto Shippudden pojawi się już niedługo.