Będące przebojem ubiegłorocznych targów E3 Watch Dogs nie rozczarowuje. Ale prawdopodobnie nie zrewolucjonizuje rynku.
Będące przebojem ubiegłorocznych targów E3 Watch Dogs nie rozczarowuje. Ale prawdopodobnie nie zrewolucjonizuje rynku.
Nawet mimo tego, że Watch Dogs nie jest grą rewolucyjną, jak chciałoby to widzieć wiele osób. Jest przede wszystkim bardzo przemyślanym i spójnym koncepcyjnie zbiorem sprawdzonych pomysłów, przyprawionych szczyptą oryginalności. Miłośnicy sandboksowych gier akcji odnajdą tu całą masę cech wspólnych choćby z produkcjami Rockstara, ale nie brakuje też wplecionych zgrabnie w rozgrywkę, prostych zagadek logicznych, czy mocno taktycznej chwilami walki.
W większości gier z otwartym światem największym zabójcą nastroju jest kulejąca i "głupiejąca" szybko sztuczna inteligencja. Począwszy od wchodzących pod koła pieszych, przez blokujących się regularnie kierowców, a skończywszy na robiących więcej krzywdy sobie nawzajem niż graczowi botach, wszystko to potrafi skutecznie zepsuć nawet najlepszą grę. Mam wrażenie, że w Watch Dogs nie musimy się o to martwić.
SI to jedna z najmocniejszych stron tej produkcji. Poeksperymentowałem nieco zarówno "na mieście", bawiąc się z policją, jak i podczas jednej, relatywnie prostej misji. I byłem bardzo pozytywnie zaskoczony zachowaniem botów. Kiedy przyszło mi walczyć z więcej niż 2-3 przeciwnikami, w ani jednym przypadku nie był to bezpośredni szturm na moją z góry upatrzoną pozycję. Część przeciwników związywała mnie walką, podczas gdy pozostali potrafili obiec sporych rozmiarów budynek, by zdradziecko strzelić mi w plecy. Co niemniej ważne, działało to nie tylko na terenie pilnowanych przez nich obiektów, ale również w losowych punktach miasta. Ciężko o ostateczną ocenę, ale odniosłem wrażenie, że mam do czynienia z najlepiej napisanym SI w grach tego typu.
Klimat rozgrywki budują często detale, a w grach z wielkim, otwartym światem - choćby ze względu na ograniczenia technologiczne, czy ogrom świata - niejednokrotnie spotykamy się z dużą liczbą uproszczeń. Również pod tym względem Watch Dogs zaskakuje bardzo pozytywnie. Od turlanych przez wiatr pustych puszek na ulicach, a skończywszy na kontekstowych animacjach śmierci, gra niemal krzyczy do nas - hej, jestem prawdziwym światem, uwierz we mnie.
Wrażenie robi też liczba obiektów, z którymi możemy wejść w interakcję - od prostego przeskanowania dowolnego przechodnia, przez włamanie do bankomatu, kontrolę nad sygnalizacją świetlną i kamerami, a skończywszy na wyłączeniu prądu w całej dzielnicy. Granicę możliwości wyznacza praktycznie tylko nasza wyobraźnia i inwencja. Większość z tych akcji możemy wykonać w czasie rzeczywistym, choćby wspomagając się podczas ucieczki przed policją. Promocyjne gameplaye nie kłamały - to naprawdę tak działa.
Co więcej, twórcom - nie wiem na ile przypadkowo - udało się świetnie oddać specyfikę naszych czasów. Duża część pozyskiwanych informacji to po prostu śmieci, bezwartościowy, nic nie wnoszący szum, z którego musimy umieć odfiltrować rzeczy ważne. I choć gra nam w tym pomaga, to wciąż ma się wrażenie przebywania na zaśmieconym i zaspamowanym facebooku. To również buduje klimat.
W przypadku Watch Dogs jak na razie moją jedyną obawą jest potencjalne znużenie powtarzalnością. Nie pokazano mi misji fabularnych, a większość działań w otwartym świecie, mini-zadań na które tam trafiamy, opiera się na podobnych mechanizmach. Oczywiście mamy kilka wariacji, jednak raczej na pewno również ich liczba będzie skończona. Po 30 minutach gry nie czułem znużenia, ale czy będzie tak również po 3 godzinach?
Jeśli wszystko odpowiednio zagra, możemy mieć do czynienia z jedną z najlepszych sandboksowych gier akcji. Na pewno jednak nie rewolucyjnych.