Weekend z F1 2013 - jedyny Polak w Formule 1

Paweł Pochowski
2013/10/06 17:45
9
0

We wczorajszym tekście weekendu z F1 2013 mogliście przekonać się, że najwięksi tego sportu swoją karierę rozpoczynali jeszcze jako małe berbecie. Nie inaczej było z Robertem Kubicą, który pierwszy raz prowadził swój czterokołowy pojazd mając zaledwie cztery lata.

Weekend z F1 2013 - jedyny Polak w Formule 1

Był to samochodzik-miniaturka Jeepa o mocy dwóch koni mechanicznych, wyposażony w trzy biegi, z czego tylko dwa służyły do jazdy w przód. Wystarczyło jednak, by mały Robert załapał wyścigowego bakcyla, a jego rodzice dowiedzieli się co sprawia ich synowi największą radość. Nic więc dziwnego, że w zaledwie dwa lata później rodzice sprezentowali Robertowi nową zabawkę - pierwszego karta, którym uczył się jeździć na torze w Kielcach oraz w Częstochowie. Kubica uwielbiał jeździć swoim nowym pojazdem, a i jego umiejętności widoczne były gołym okiem. Niestety, na pierwsze poważne zawody musiał jeszcze poczekać.

Licencję zdobył dopiero w wieku 10 lat, bo takie są w Polsce przepisy. Z miejsca przystąpił do rywalizacji w kartingowych Mistrzostwach Polski. W naszym kraju spędził trzy sezonu wybijając się znacznie ponad czołówkę polskich zawodników. Zdążył w tym czasie zdobyć sześć tytułów mistrzowskich, bowiem startował w kilku kategoriach na raz. I choć sam Robert przyznaje, że rywalizacja na torze nie była aż tak łatwa jak można by sądzić po jego wynikach, przyszedł czas, gdy jedyną możliwością dalszego rozwoju były starty poza granicami kraju. Wiązało się to z wytężonym wysiłkiem dla całej rodziny, także finansowym.

Robert do tematu startu za granicą podszedł pokornie. Mały, rodzinny team w porównaniu z wielkimi profesjonalnymi włoskimi zespołami wydawał się być skazany na porażkę. Jednak już do pierwszych zawodów Robert przystępował z pole position. Zaskoczeni byli nie tylko jego rywale, ale także on sam. Nie spodziewał się bowiem, że tak szybko będzie w stanie nawiązać rywalizację z czołówką zawodników w najsilniejszej lidze świata. Pierwsze dwa wyścigi to dwukrotne podium Roberta - każde z nich za zajęcie drugiej pozycji. Takie wyniki nie mogły pozostać niezauważone, a talent młodego polskiego zawodnika szybko został doceniony przez największą z kartingowych fabryk, która podpisała z Robertem kontrakt. Dalej przyszła fala sukcesów - dwukrotne mistrzostwo Włoch, mistrzostwo Niemiec, wicemistrzostwo Europy i wiele innych.

Po etapie kartingowym przyszedł czas na przeskok do nowej rzeczywistości - Formuły Renault, w której dobre wyniki Roberta zaowocowały włączeniem go do programu rozwojowego dla utalentowanych kierowców firmy Renault. Już wtedy wiadomo było, że przed Robertem istnieje szansa na dużą wyścigową karierę, a i on sam marzył o startach w królewskiej lidze sportów motorowych. Wspomniana Formuła Renault otworzyła wcześniej drogi do F1 chociażby takim zawodnikom jak Felipe Massa czy Kimi Räikkönen. Od tego miejsca jednak sam talent mógł nie wystarczyć, a podstawą do rozwoju była ciężka praca. Sezon 2001 w Formule Renault to dla Roberta przede wszystkim czas nauki. Zajął on 14 miejsce w klasyfikacji generalnej, jednak już w swoim drugim sezonie udało mi się zająć drugie miejsce w włoskiej odmianie Formuły Renault oraz siódme ogólnie. Pozwoliło mu to uczynić ogromny krok naprzód i zaplanować starty w Formule 3. Niestety, pomimo mrówczej wręcz pracy w okresie przygotowawczym (Robert zrobił 5000 kilometrów podczas testów) plany Kubicy zostały popsute przez paskudne złamanie ręki oraz jej złe złożenie. Robert musiał przejść rehabilitację, a dopiero później pomyśleć o jakichkolwiek startach.

Za kierownicę bolidu powrócił niezwykle szybko, mając niepełną sprawność w prawej ręce. Pomimo tego debiut w F3 wyszedł Kubicy fenomenalnie - wygrał wyścig na torze Norisring, a ponadto w całym sezonie punktował jeszcze cztery razy, dzięki czemu ukończył go na 12 miejscu. Kubica nie mógł liczyć na takie wsparcie zespół, jakiego potrzebował - co więcej, zmiana zespołu w roku 2004 wcale nie wyszła mu na dobre, gdyż z niemieckim Mücke Motorsport Robert nie miał szans na zajęcie odpowiednio wysokich lokat. Trzeba jednak wspomnieć, że miało tu miejsce pewne ciekawe zdarzenie - gdy w jednym zespole w Grand Prix F3 w Makau wystartował wraz z Lewisem Hamiltonem. W wyścigu tym wzięli udział także chociażby Nico Rosberg oraz Lucas di Grasii. W tym doborowym towarzystwie tylko przez zrządzenie losu Robert zajął drugie, a nie pierwsze miejsce, co zapewniło mu tytuł nieoficjalnego wicemistrza Formuły 3.

W ten właśnie sposób otworzyły się dla Kubic drzwi do World Series by Renault, w której w swoim debiutanckim sezonie Robert wywalczył pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej, dzięki czemu otrzymał szansę przejścia testu w bolidzie F1 należącym do zespołu Renault - ówczesnego mistrza świata Formuły 1. Testy odbyły się 1. grudnia 2005 roku i wypadły na tyle dobrze, że już w trzy tygodnie później Robert podpisał kontrakt na zostanie testowym kierowcą zespołu BMW Sauber. Pierwszy start w wyścigu F1 przypadł na 8. sierpnia 2006 podczas Grand Prix Węgier - Robert musiał zastąpić kontuzjowanego Jacquesa Villeneuve'a.

W swoim pierwszym Grand Prix Robert uplasował się na siódmej pozycji. Dzień później ogłoszono, że Jacques rozwiązał umowę z BMW Sauber i to Kubica zajmie jego miejsce. Kierowcą testowym został Sebastian Vettel. Na pierwsze podium Polaka nie musieliśmy długo czekać - w swoim trzecim starcie w wyścigu F1 stanął na najniższym stopniu podium zdobywając swoje pierwsze punkty w klasyfikacji kierowców (w Węgrzech został zdyskwalifikowany za zbyt niską wagę bolidu po zakończeniu wyścigu). Przed nim na podium stanęli Räikkönen i Schumacher. W kolejnych Grand Prix Robert dojeżdżał do mety kolejno: 12 oraz dwukrotnie 9. W nagrodę został głównym kierowcą BMW Sauber na sezon 2007.

I choć apetyt był ogromny, przed telewizorami kciuki za Polaka trzymała połowa kraju, a obejrzenie niedzielnego Grand Prix do obiadu stało się nową tradycją, nie da się ukryć, że na Roberta czekało jeszcze sporo do nauki. Na tym głównie zleciał mu sezon 2007 - Robert nie rozpoczął go najszczęśliwiej (nie ukończył wyścigu w Australii, a w Malezji był dopiero 18), ale później zaczął się rozkręcać. Szóste miejsce w Bahrajnie, czwarte w Hiszpanii i piąte w Monako to fantastyczne wyniki. Gdy wydawało się, że Kubica wreszcie dogadał się z tegorocznym bolidem i pech trochę mu odpuścił przyszło słynne już Grand Prix Kanady i paskudnie wyglądająca kraksa - Robert roztrzaskał bolid o bandę, koziołkował i po raz kolejny uderzył w betonowy mur odradzający tor - tym razem po drugiej stronie jezdni.

Całość wyglądała strasznie i wszyscy obawiali się poważnego uszczerbku na zdrowiu - tym bardziej więc zadziwiająca okazała się informacja o braku poważniejszych konsekwencji. Wstrząśnienie mózgu i skręcona kostka to obrażenia, których z powodzeniem doznać można schodząc po schodach, a nie rozbijając się przy prędkości 230 kilometrów na godzinę. Niemniej jednak, ze względów bezpieczeństwa, FIA zaleciła Robertowi pauzowanie w Grand Prix Kanady. Dzięki temu okazję zadebiutowania w F1 miał pewien młody, utalentowany Niemiec - Vettel. Po powrocie Robert pokazał, że trzyma wysoką formę - dwukrotnie zajął czwarte miejsce, a do końca sezonu nie spadł poniżej dziewiątej lokaty. W klasyfikacji generalnej uplasował się na szóstej pozycji, a BMW Sauber dzięki dobrej postawie swoich kierowców (Nick był piąty) okazał się trzecią siłą w F1.

Przed sezonem 2008 oczekiwania ponownie były olbrzymie - wszyscy w Polsce oczekiwali na pierwsze zwycięstwo Polaka, tym bardziej, że już na samym jego początku pokazał on, że będzie w tym sezonie niezwykle szybki - do Grand Prix Bahrajnu przystępował z pierwszego pola startowego. Następne wyścigi to wspaniała postawa Kubicy, który na mecie meldował się drugi, trzeci, dwukrotnie czwarty oraz ponownie drugi. Wyniki były fantastyczne, lecz brakowało wśród nich pierwszego miejsca. Zwycięstwo Roberta przyszło w najlepszym z momentów - w Grand Prix Kanady, równo rok po koszmarnym wypadku w sezonie 2007. Chyba nie można było wymarzyć sobie lepszego miejsca na pierwszy sukces. Na dokładkę dzięki wygranej Robert wysunął się na prowadzenie w klasyfikacji generalnej wśród kierowców walczących o tytuł Mistrza Świata. Niestety, dalsza część sezonu nie poszła zgodnie z planem, a i zespół BMW Sauber nie do końca pokazał się z dobrej strony. Zbyt mało wsparli Kubicę w walce o Mistrzostwo, przez co kolejne Grand Prix nie były dla niego tak dobre - i choć trzykrotnie stawał jeszcze na podium, to zdarzało się także, że przyjeżdżał poza punktowanymi miejscami. Przy takim obrocie spraw zajął "zaledwie" czwarte miejsce - uzyskując identyczną ilość punktów co Kimi Räikkönen. Czwarte miejsce to świetny wynik, lecz także niezwykle gorzka pigułka do przełknięcia - od pierwszego podium w końcowej klasyfikacji Roberta dzieliły dosłownie centymetry, a i tak obejść musiał się smakiem. Pomimo wszystko było to więc lekki zawód. W klasyfikacji konstruktorów BMW Sauber zajęło trzecie miejsce i szykowało się do ataku w przyszłym roku.

GramTV przedstawia:

Ataku, który nigdy nie nadszedł. Bolid zespołu na sezon 2009 można nazwać co najwyżej słabym - inżynierowie nie poradzili sobie z odpowiednim zaprojektowaniem samochodu i jednoczesnym wdrożeniem nowych rozwiązań (KERS). Efektem był pojazd, który wystarczał jedynie na drugą dziesiątkę stawki. W pierwszej połowie sezonu Robert był najwyżej siódmy. W drugiej szło mu już lepiej - zajmował nawet drugą i czwartą pozycję. Koniec końców punktów starczyło jedynie na czternastą lokatę końcową - po zeszłorocznej walce o podium w klasyfikacji generalnej nie zadowalało to nikogo - ani Roberta, ani kibiców, ani BMW, które jeszcze przed końcem sezonu ogłosiło wycofanie się z F1 i koniec współpracy z zespołem Sauber (oficjalnie - z powodów finansowych). Sezon trudno uznać za udany, na szczęście Robertowi udało się przejść do całkiem niezłego teamu - Renault.

Apetyt na sukces ponownie nie został zaspokojony - choć głód sięgał zenitu, a kibice trzymali kciuki za występy Polaka, Renault R30 którym jeździł Robert tylko trzy razy stawał na podium, w tym ani razu na pierwszym miejscu. Z drugiej jednak strony - Kubica jeździł dobrze i punktował praktycznie w większości wyścigów, regularnie kończąc GP w okolicach piątego miejsca. Niestety, dwukrotnie nie dojechał do mety, co przesądziło o jego ósmym miejscu w klasyfikacji generalnej. Do szóstej lokaty zabrakło jedynie ośmiu punktów. W przyszłość można było jednak patrzeć całkiem optymistycznie, lecz tylko do czasu.

31. stycznia 2011 Robert był obecny na oficjalnej prezentacji Renault R31, a dokładnie tydzień później podczas rajdu Ronde di Andora bariera przebiła jego auto na wylot, a jego samego - przygniotła w pojeździe. Wymagane było rozcinanie karoserii i przelot helikopterem do szpitala. Robert przeżył wypadek, lecz pierwsze informacje brzmiały jak wyrok - prawa noga połamana była w kilku miejscach, podobnie jak i ręka. Mówiono nawet o amputacji i choć udało się jej uniknąć, wielu nie wierzyło, że Robert kiedykolwiek powróci za kierownicę samochodu.

A jednak, zrobił to. Po raz kolejny wylizał wszystkie krwawiące rany i powrócił do tego, co kocha najbardziej - ścigania się. We wrześniu 2012 roku wystartował w Ronde Gomitolo di Lana, następnie startował jeszcze w dwóch włoskich amatorskich rajdach. Pod koniec zeszłego roku wiele dyskutowano na temat tego, jaka będzie przyszłość Roberta. Przymierzano go nawet do DTM, ale Kubica pozostał przy rajdach, które uwielbia od zawsze (pierwszy start - Barbórka 2004). Od początku tego roku startuje w Rajdowych Mistrzostwach Świata w kategorii WRC2 oraz w niektórych eliminacjach Rajdowych Mistrzostwach Europy. Dla Kubicy jest to zupełnie nowy świat i wiele o ściganiu się szczególnie na szutrowych trasach musi się jeszcze nauczyć - już teraz widać jednak, że jest niezwykle szybki i ma ogromne szanse na sukces. W tym roku walczy o Mistrzostwo Świata w swojej kategorii i to pomimo kilku nieukończonych rajdów - jak dotąd Robert punktował w sześciu, a w pięciu nie startował lub musiał wycofać się z rywalizacji. Pomimo tego aktualnie prowadzi, choć z całą pewnością rywalizacja o końcowy sukces z Abdulazizem Al-Kuwari będzie niezwykle zacięta.

Robert co prawda mówił, że Mistrzostwo w WRC2 nie jest jego celem i skupia się na dobrych występach oraz zbieraniu doświadczenia i punktów, ale jeśli tylko będzie okazja z całą pewnością sięgnie po ten tytuł. I to już w swoim debiutanckim sezonie w profesjonalnych rajdach. Co dalej? Kubica nie ukrywa, że mając do wyboru jazdę w F1 a WRC z całą pewnością wybrałby tę pierwszą. W pewien sposób dopiero, gdy nie mógł już ścigać się bolidem F1 zrozumiał, jak bardzo to kochał - aktualnie jednak akceptuje to, że jego teraźniejszością są rajdy. Citroën natomiast łatwo takiego talentu z rąk nie wypuści. Tym bardziej, że Sébastien Loeb kończy właśnie swoją przygodę w WRC i wraz z Yvanem Mullerem od przyszłego roku ścigać będzie się w fabrycznym zespole Citroën WTCC autem C-Elysee. Kubica także mógłby ścigać się w WTCC i nawet w przyszłym roku zobaczymy go na gościnnych występach w tej lidze, ale on sam nie jest zainteresowany przejechaniem w niej całego sezonu. Zresztą już kilka miesięcy temu mówił, że gdy wybierze rajdy - będzie to wybór długoterminowy.

Pytanie brzmi więc: WRC czy WRC2? Citroën chętnie wystawiłby Roberta do startów w WRC. Tym bardziej, że aktualny mistrz Sébastien Ogier jeździ w Volkswagen Polo R WRC, a francuska firma w Rajdowych Mistrzostwach Świata brylowała przez kilka lat i z całą pewnością nie chciałaby kończyć swojej dobrej passy. Robertowi natomiast do WRC może się wcale nie spieszyć. Gdy jednak tam już dotrze, z całą pewnością będzie rywalizował na wysokim poziomie. Pokazał to chociażby w zakończonym dziś rajdzie Francji, który zakończył na dziewiątym miejscu w klasyfikacji generalnej wyprzedzając kilku kierowców jadących w autach WRC, a nad drugim w kategorii WRC 2 Elfynem Evansem przyjechał szybciej o ponad cztery minuty.

Jak będzie wyglądał nie tylko przyszły sezon, ale cała sportowa przyszłość Roberta - tego dowiemy się z upływem czasu. Ale już teraz śmiało można nazwać go najlepszym i najbardziej utytułowanym polskim kierowcą, a jego historia nadaje się na porządnym film fabularny. Trudno nie podziwiać go za determinację i ducha walki nawet w sytuacji, w której nie jest się pasjonatem sportów motorowych. Gdy natomiast lubicie smród palonej gumy, prędkość, rywalizację i wszystko co wiąże się z wyścigami i rajdami - może być tylko wdzięczni Kubicy za tyle lat wspaniałych sportowych emocji i rywalizacji na najwyższym poziomie. I trzymać kciuku za kolejne, miejmy nadzieję, wspaniałe lata.

Weekend z F1 2013 to akcja promocyjna firm CDP.pl i gram.pl.

Zamów grę F1 2013 w sklepie gram.pl:

Komentarze
9
Zekzt
Gramowicz
02/07/2015 20:27

Degrad -2 za wyjątkowe chamstwo i wycieczki osobiste.

Usunięty
Usunięty
02/07/2015 20:15

mobinio zawiodles swoich starych- urodziles sie i jedyne gdzie mozesz blysnac to swoja glupota na forum:)

Usunięty
Usunięty
13/03/2014 12:50

Dopiero teraz zauważyłem artykuł i przeczytałem w całości. Świetna robota.




Trwa Wczytywanie