Tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag - Najgroźniejsi piraci w historii

Sławek Serafin
2013/10/30 22:41
9
0

Dziesięciu największych rzeźników mórz spod czarnej bandery. Jednych znacie, innych na pewno nie...

Nasz korsarski tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag zaczniemy od listy wyjątkowo ciemnych typów, którzy choć nie zawsze pływali pod czarną banderą i czasem łupili oraz mordowali w świetle prawa, to zdecydowanie i po wielokroć zasłużyli sobie na miano słynnych piratów.

10. Benjamin Hornigold

Stawkę otwiera angielski pirat, który być może nie był najgroźniejszy i najbardziej znany, ale mimo to zapisał się na zawsze w kartach pirackiej historii. Hornigold, były marynarz brytyjskiej floty, zaczynał swoją piracką karierę od dłubanek z pojedynczymi żaglami. Szybko awansował jednak do roli kapitana solidnego slupa uzbrojonego w 30 dział, zwanego Ranger. Ranger siał postrach w okolicach Bahamów w 1717 roku razem z flotą mniejszych jednostek, z których jedną dowodził zaufany porucznik Hornigolda, Edward Teach, później znany jako Czarnobrody. Jak na pirata, Hornigold miał sporo skrupułów - na przykład nie atakował statków pływających pod brytyjską banderą, usiłując podtrzymać swój image jako korsarza posiadającego list kaperski, choć oczywiście go nie miał. Jego załoga była bardziej prostolinijna i w końcu się zbuntowała, a następnie wybrała innego kapitana, który nie wahał się przed atakowaniem wszystkich jak leci. Rozczarowany tym traktowaniem Benjamin zakończył swoją piracką karierę, przyjął ułaskawienie z rąk gubernatora na Jamajce i został łowcą piratów, plującym między innymi na swojego byłego przyjaciela, Edwarda Teacha. Łowy szły nieźle, ale niestety przerwane zostały pod koniec 1719 roku sztormem, który rzucił okręt Hornigolda na rafy. Z całej załogi ocalało tylko 5 ludzi, a kapitan poszedł na dno ze swoim okrętem.

Benjamin Hornigold, choć był piratem co się zowie, najbardziej znany jest z chyba najmniej krwiożerczego w historii ataku na statek. Załoga Hornigolda napadła u wybrzeży Hondurasu na spokojnie płynący sobie slup, wdarła się na pokład, a następnie zabrała pokonanym... kapelusze, tłumacząc się wyrzuceniem wszystkich własnych za burtę podczas wielkiej pijatyki poprzedniego wieczora. Całkiem możliwe, że był to najmniej wartościowy piracki łup w dziejach...

9. Olivier Levasseur

9. Olivier Levasseur, Tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag - Najgroźniejsi piraci w historii

... za to najbardziej cenny łup stał się udziałem francuskiego pirata Oliviera Levasseura w 1721 roku. Olivier, który na początku XVIII wieku był uczciwym korsarzem w służbie króla Ludwika XIV, w 1716 roku, po zakończeniu wojny z Hiszpanią, odmówił powrotu do domu i złożenia broni. Zamiast tego razem ze wspomnianym już Hornigoldem zaczął operować w okolicy Karaibów. Działał tam przez rok, w czasie którego dał się poznać jako niezwykle śmiały i zdecydowany kapitan, którego napady były tak szybkie i bezlitosne, że zaczęto go przezywać La Buse, czyli myszołowem. Największe sukcesy jednak Levasseur odnosił u wybrzeży afrykańskich, które nawiedził w 1719 roku. Razem z kilkoma innymi piratami La Buse był przez kilka lat postrachem Afryki Wschodniej i okolic Madagaskaru.

Jego największy łup, i zarazem największy łup piracki w historii, to portugalski galeon Nossa Senhora do Cabo, zdobyty w 1721 roku. Wyładowany po brzegi skarbcem biskupa Goa, patriarchy Indii Zachodnych oraz kosztownościami również obecnego na pokładzie portugalskiego wicekróla Indii, został zdobyty bez jednego wystrzału, gdyż pechowo uszkodzony w czasie sztormu, aby nie zatonąć musiał zrzucić balast w postaci wszystkich swoich dział. Levasseur i jego kompani dopadli Portugalczyków w czasie gdy ci przeprowadzali naprawy u wybrzeży wyspy Reunion - mało honorowo, ale opłacalnie. Sztaby złota i srebra, dziesiątki skrzyń złotych gwinei, perły, diamenty, jedwabie, dzieła sztuki oraz krzyż z litego złota wysadzany brylantami, tak ciężki, że musiało go nieść trzech piratów - to wszystko dostało się w łapy rzezimieszków. Wartość całego skarbu szacuje się dziś na równowartość ponad stu milionów współczesnych funtów! Nic dziwnego, że historię tego napadu wykorzystał Robert Louis Stevenson w swojej Wyspie skarbów. Zrabowana suma była tak wielka, że choć w kilka lat później francuski rząd objął amnestią wszystkich piratów działających na Oceanie Indyjskim, to nie objęła ona Levasseura, który nie chciał oddać skarbu. Sprawiedliwość dopadła go w 1730 roku, gdy po dłuższym czasie ukrywania się na Seszelach został schwytany w pobliżu Madagaskaru i powieszony wkrótce potem. Skarbu nigdy nie odnaleziono, choć bardzo wielu go szukało.

Co ciekawe, Levasseur był piratem także z wyglądu - w czasie wojen z Hiszpanami dorobił się blizny na twarzy przechodzącej przez oko, która ograniczała jego widzenie. Stan rany pogorszył się w czasie wypraw afrykańskich i od tamtego czasu Olivier nosił bardzo twarzową przepaskę, by zakryć ślepe oko.

8. John Ward

Kapitan Ward to jeden z pierwszych prawdziwych "postrachów mórz i oceanów". Matki straszyły nim dzieci, księża swoich parafian, marynarze opowiadali o nim niestworzone historie w tawernach, a angielski król Jakub I wymieniał go z imienia i nazwiska w swoich potępiających piractwo dekretach. Straszliwe występki Johna Warda opisane przez ówczesnych powieściopisarzy i wydane drukiem były bestsellerem, który przebił popularnością wydania szekspirowskich dramatów.

Piracka kariera Warda zaczęła się w 1603 roku, gdy John namówił do dezercji 30 marynarzy z królewskiej floty i razem z nimi ukradł mały okręt z portu Portsmouth. Wkrótce z jednego okręciku zrobiły się trzy, a do załogi dołączyli walijscy przemytnicy, omamieni przez Warda wizjami wielkich łupów. Pierwszy prawdziwy okręt wojenny Ward zdobył na Morzu Śródziemnym, gdzie od tego czasu operował - najpierw z bazy w Maroku, a potem z pirackiego raju w Tunisie. Sławę w całej Europie przyniosło mu zdobycie w 1606 roku wielkiego weneckiego okrętu Reniera e Soderina. Choć Ward utracił swój cenny pryz już w kilka miesięcy później, gdy obładowany działami okręt rozbił się o skały na Morzu Egejskim, nie zmieniło to jego statusu wroga publicznego numer jeden na całym śródziemnomorskim akwenie. Zorganizowane przez niego pirackie eskadry wyładowane piechotą morską składającą się z tureckich janczarów i działające z Tunisu terroryzowały hiszpańskich, weneckich, włoskich i francuskich żeglarzy przez całe lata, ale ani mordy, ani łupienie nie przyniosły mu takiej niesławy w całej Europie, jak przejście na islam. Yusuf Reis, bo tak się nazwał John Ward, w kolejnych latach powoli wycofywał się z pirackiego interesu, pozostawiając go młodszym od siebie - zmarł na zarazę w 1622 roku w swojej rezydencji w Tunisie, w wieku lat 70., ciesząc się bogactwem i sławą najbardziej znienawidzonego pirata swoich czasów.

7. Edward Teach, Czarnobrody

7. Edward Teach, Czarnobrody, Tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag - Najgroźniejsi piraci w historii

Choć Czarnobrody kojarzony jest z okrucieństwem, krwawymi łaźniami i ogólnie wszystkim tym, co w piratach najgorsze, to w rzeczywistości Edward Teach był rabusiem względnie honorowym i łagodnym - nie są znane przypadki krzywdzenia wziętych przez niego w niewolę marynarzy, ani też żadnych innych gwałtów. Nawet własnymi załogami Teach rządził nie żelazną ręką, a według zasad pirackiej demokracji. Groźna legenda Czarnobrodego wzięła się... z odpowiedniej reklamy. Teach był wyśmienitym znawcą charakterów i wiedział, że więcej zdziała strachem niż siłą, więc specjalnie wykreował swój groźny wizerunek w celu zastraszania swoich ofiar. Ubierał się głównie w pistolety i sztylety, a pod czapką i brodą nosił tlące się lonty, które spowijały go dymem i robiły piorunujące wrażenie - Czarnobrody bardzo starał się wyglądać jak sam diabeł prosto z piekła. Nie znaczy to wcale, że gdy przyszło co do czego nie umiał się bić - wręcz przeciwnie, słynął z zaciętości i osobistej odwagi.

Swą piracką karierę Teach rozpoczął u boku Benjamina Hornigolda, jako jego porucznik dowodzący slupem Revenge. Obaj operowali z wyspy New Providence na Bahamah, gdzie w Nassau piraci urządzili własne państwo. Gdy w 1717 roku Hornigold wycofał się z rabunków, Edward Teach postanowił kontynuować jego "dzieło" na własną rękę. Pod koniec roku zdobył francuski statek handlowy La Concorde, który uzbroił w 40 dział i przemianował na Zemstę królowej Anny - ta nazwa siała później postrach na całych Karaibach i nie tylko. Jednym z najśmielszych postępków Teacha było przeprowadzenie za pomocą swojej małej pirackiej floty blokady dużego portu Charleston w Południowej Karolinie. Przez prawie tydzień okręty Czarnobrodego zatrzymywały i łupiły każdy statek próbujący wypłynąć lub wpłynąć do portu, pod koniec zaś Teach wziął załogę miejscowym marynarzy jako zakładników i zagroził, że ich zabije, jeśli nie otrzyma lekarstw niezbędnie potrzebnych jego ludziom. Po wielu perturbacjach i opóźnieniach leki zostały dostarczone i piraci odpłynęli, zwalniając wszystkich zakładników, lżejszych o wszystko co posiadali. Pechowo dla piratów flagowa Zemsta królowej Anny osiadła w kilka dni później na mieliźnie i trzeba ją było opuścić... Niektórzy uważają, że sam Teach tak manewrował okrętem, by mieć pretekst do podzielenia załogi i uzyskania większej części łupu dla siebie. Już wtedy Czarnobrody planował poddanie się władzom brytyjskim i uzyskanie pirackiej amnestii, a później służbę jako korsarz w angielskiej flocie w zbliżającej się wojnie.

Niestety, kariera Edwarda Teacha jako uczciwego obywatela trwała tylko kilka miesięcy - po uzyskaniu łaski z rąk angielskiego gubernatora wytrzymał na lądzie bardzo krótko. Gdy ruszył na morze, spotkał swoich znajomków, którzy wcale nie przestali być piratami z nagrodami nałożonymi za ich głowy. I gdy tylko władze dowiedziały się, z kim Teach przestaje, uznały, że wrócił do swego procederu i nakręciły wielką obławę. Pod koniec listopada 1718 roku okręt Czarnobrodego osaczony został przez dwa slupy dowodzone przez porucznika Roberta Maynarda. Mimo tego, że piraci zadali Brytyjczykom spore straty w wymianie artyleryjskiej, doszło do abordażu, w czasie którego dyscyplina i przewaga liczebna marynarzy Jej Królewskiej Mości przeważyły szalę zwycięstwa. Teach jednak nie dał się łatwo zabić - po wszystkim Maynard naliczył na ciele Czarnobrodego pięć ran postrzałowych i około dwudziestu od broni białej.

6. Francois l'Olonnais

6. Francois l'Olonnais, Tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag - Najgroźniejsi piraci w historii

W odróżnieniu od Czarnobrodego, francuski korsarz i pirat Francois l'Olonnais zasłużenie cieszył się sławą okrutnika. Na Karaiby trafił w latach 50. XVII wieku, jak wielu innych młodych biednych ludzi w tamtych czasach w roli robotnika przymusowego, który swoją podróż do Nowego Świata musiał potem odpracować. W 1660 roku l'Olonnais zakończył służbę i zaczął włóczęgę po wyspach, która przerodziła się w karierę piracką. Ta o mało nie skończyła się u zarania, gdy okręt Francuza rozbił się u wybrzeży Meksyku. Oddział hiszpańskich żołnierzy odnalazł rozbitków i wyciął ich do nogi bez dawania pardonu - l'Olonnais przeżył, bo ukrył się pod rozczłonkowanymi zwłokami swoich przyjaciół. Później hiszpańscy niewolnicy pomogli mu uciec na morze, do hiszpańskiej wtedy Tortugi. Tamże pirat zwerbował nową załogę i zdobył nowy statek, a następnie... sterroryzował miasteczko i wziął jego mieszkańców jako zakładników. Gdy hiszpański gubernator Hawany zamiast okupu wysłał okręt z wojskiem, l'Olonnais wymordował całą załogę oprócz jednego człowieka, którego odesłał na Kubę z wieścią, że od tej pory nie daruje życia żadnemu spotkanemu Hiszpanowi.

Słowa dotrzymał w 1667 roku, gdy wyruszył z Tortugi z ośmioma okrętami i ponad pół tysiącem piratów załogi w celu zdobycia bogatego miasta Maracaibo, leżącego na wybrzeżu dzisiejszej Wenezueli. Po drodze flota piratów natknęła się na hiszpański galeon ze Srebrnej Floty, który wiózł nie tylko mnóstwo drogich towarów, ale też ćwierć miliona sztuk srebra. To nie wystarczyło rabusiom, którzy postanowili kontynuować wyprawę. L'Olonnais wiedział, że Maracaibo, chronione przez potężne forty, jest niezdobyte od strony morza, więc wysadził swoich piratów na wybrzeżu i zaatakował miasto od strony lądu. Maracaibo zostało zdobyte w kilka godzin, ale okazało się, że większość mieszkańców zbiegła, a ich złoto zostało ukryte. Francuski pirat nakazał więc wzięcie wszystkich pozostałych na tortury, których był podobno wielkim miłośnikiem i niekwestionowanym ekspertem, by wyjawili miejsca ukrycia kosztowności. Piraci gwałcili, palili i rabowali miasto przez prawie dwa miesiące, a następnie ruszyli lądem dalej na południe, do dużego ośrodka handlowego Gibraltar, bronionego przez pół tysiąca wyszkolonych hiszpańskich żołnierzy. Choć piraci byli mniej liczni, zdobyli miasto, pobili garnizon i wycięli go prawie do nogi, a potem zażądali okupu za miasto. Przerażeni mieszkańcy ulegli l'Olonnaisowi, który po odebraniu okupu przeniewierczo nakazał dalsze plądrowanie i niszczenie miasta aż do wyciśnięcia z niego ostatniej sztuki srebra i kropli krwi. Gdy piraci opuszczali Gibraltar, to ważne miasto na szlaku handlu kakao leżało w ruinach i w kilkanaście lat później po prostu przestało istnieć.

Francois l'Olonnais nie nasycił się jeszcze hiszpańską krwią. Gdy wrócił na Tortugę, już jako słynny na całe Karaiby rzeźnik i "zguba Hiszpanów", czekało na niego kolejnych siedmiuset chętnych, których zabrał na następną wyprawę, tym razem do bogatego Puerto Cabello. Po spustoszeniu miasta szczęście odwróciło się od krwawego Francuza - jego piracka armia została zaskoczona przez wyszkolone wojska hiszpańskie i rozbita. On sam uszedł zaledwie z kilkoma ludźmi i dwa jeńcami. Jeńcy nie chcieli współpracować, więc l'Olonnais rozpłatał jednemu z nich pierś swoim kordelasem, wyrwał z niej serce, a następnie zaczął je zjadać, tłumacząc drugiemu, że z nim zrobi to samo, jeśli ten nie pokaże mu bezpiecznej ścieżki, którą można dotrzeć do zakotwiczonych pirackich okrętów. Siła perswazji podziałała, piraci dotarli do swoich żaglowców i odpłynęli. Nie dotarli daleko, bo po wejściu na mieliznę niedaleko Panamy musieli opuścić okręt i szukać szczęścia w dżungli. Nie znaleźli go, zamiast tego trafili na tubylców z plemienia Kuna, którzy ich... zabili i zjedli. Los bywa ironiczny i nieobcy mu czarny humor jak widać....

5. Sir Francis Drake

5. Sir Francis Drake, Tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag - Najgroźniejsi piraci w historii

Słynny angielski admirał, późniejszy dowódca floty broniącej Brytanię przez Wielką Armadą, również zaczynał swoją karierę jako pirat na Karaibach. Pierwszy raz wybrał się tam z kuzynem, Johnem Hawkinsem, synem słynnego kapitana w służbie króla Henryka VIII. Ta wyprawa skończyła się dla Drake'a pechowo - flota korsarzy została zaskoczona przez Hiszpanów i rozbita w 1568 roku w pobliżu San Juan de Ulúa u wybrzeży Meksyku. Młody żeglarz poprzysiągł pomstę na Hiszpanach i w 1572 roku poprowadził swoją pierwszą wyprawę do Indii Zachodnich. Jej celem było miasto Nombre de Dios na przesmyku panamskim, gdzie odbywał się przeładunek złota i srebra z Peru na okręty, które mogły je zawieźć do Hiszpanii. Anglicy zdobyli miasto i jego skarby, ale Drake został ranny i wierna załoga porzuciła łup by móc się wycofać i uratować swojego kapitana. Przez kolejny rok Drake i jego okręty pozostali w okolicy, czyhając na kolejny transport. Udało się go zdobyć... na lądzie. Piraci zaskoczyli karawanę mułów, która, jak się okazało, przewoziła 20 ton srebra i złota! Większość łupu Drake i jego ludzie zakopali, bo po prostu nie mieli go jak ze sobą zabrać do szalup, które zostawili na wybrzeżu 18 mil dalej. Gdy z trudem przydźwigali resztę na miejsce, okazało się, że szalupy zniknęły. Anglicy zakopali resztę złota i srebra na plaży, a następnie zbudowali wątłą tratwę i wysłali na jej pokładzie dwóch ochotników, którzy mieli dotrzeć na zakotwiczony w bezpiecznej zatoce okręt Drake'a. Na szczęście ten był tam, gdzie go pozostawiono i cała wyprawa skończyła się szczęśliwie i bogato latem w angielskim Plymouth.

Królowa Elżbieta była pod wielkim wrażeniem skarbu przywiezionego z Panamy i poleciła Drake'owi zorganizować wyprawę łupieżczą na Pacyfik, na słabo chronione od tamtej strony wybrzeża Peru i Meksyku. Drake wyruszył w 1577 roku z pięcioma okrętami, ale cieśninę Magellana przekroczył już tylko w jednym, w swojej słynnej flagowej Złotej Łani - tylko ona dotarła na Pacyfik. Tam szczęście wróciło do angielskiego korsarza. W drodze do Kalifornii zdobył dwa hiszpańskie galeony wyładowane złotem i srebrem. Po zajęciu dla angielskiej korony skrawka ziemi w Kalifornii, nazwanego przez Drake'a Nowym Albionem, powiększona flota piratów popłynęła na zachód przez Pacyfik, kierując się na dzisiejszą Indonezję. Tam Drake prawie stracił Złotą Łanię na rafie, ale udało się załatać i uratować okręt. Drake i jego żaglowce opłynęły Przylądek Dobrej Nadziei i wróciły do Plymouth w 1580 roku, trzy lata po wypłynięciu. Królowa Elżbieta nagrodziła śmiałego korsarza za ten wyczyn tytułem szlacheckim.

Sir Francis Drake, zwany przez Hiszpanów El Draque, powrócił na Karaiby w 1585 roku, by splądrować Santo Domingo i Cartagenę, a w drodze powrotnej także San Augustin na Florydzie. Ta i inne łupieżcze wyprawy sprowokowały Hiszpanów do ostrej reakcji - wypowiedzenia Anglii otwartej wojny i wysłania Wielkiej Armady, która miała rzucić północne królestwo na kolana przez królem Hiszpanii Filipem II. Wypłynięcie Armady opóźniło się jednak o ponad rok, bo pewien znany pirat, niejaki El Draque, bezczelnie zaatakował Kadyks i Corunnę, dwa duże porty na północy Hiszpanii. Drake zniszczył w nich prawie czterdzieści statków i okrętów, a potem przez miesiąc terroryzował prawie całe zachodnie wybrzeże hiszpańsko-portugalskie. Potem sir Francis odznaczył się również w obronie Anglii przed Wielką Armadą, służąc jako wiceadmirał i zastępca głównodowodzącego flotą. Nawet w czasie regularnej wydawałoby się kampanii stary pirat umiał się nieźle zakręcić - w czasie śmiałego nocnego wypadu zdobył abordażem hiszpański galeon i wziął do niewoli admirała z całym sztabem oraz... skrzynie z żołdem dla wojsk w Niderlandach.

Po pokonaniu Armady, słynnego pirata i admirała zaczął prześladować pech. Najpierw poniósł duże straty w czasie wyprawy odwetowej na wybrzeża Hiszpanii i Portugalii w 1589 roku, a potem nie udały mu się także wyprawy do Ameryki. W 1595 roku próbował zdobyć Las Palmas, ale został odparty, a następnie poniósł klęskę w bitwie o San Juan. W czasie bitwy kula armatnia zdemolowała kajutę admirała, ale on sam nie został nawet draśnięty... zmarł kilka tygodni później jednakowoż, wyniszczony dezynterią. Marynarze zamknęli ciało Drake'a w ołowianej trumnie i wrzucili do morza w okolicy Portobelo. Nurkowie szukają tej trumny do dziś.

4. Edward Low

GramTV przedstawia:

4. Edward Low, Tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag - Najgroźniejsi piraci w historii

Młody angielski oszust, złodziej i kieszonkowiec stał się jednym z najbardziej znienawidzonych piratów początku XVIII wieku. Choć jego kariera u wybrzeży Ameryki trwała zaledwie trzy lata, to Ned Low zasłużył sobie na opinię okrutnika i gwałtownika nie gorszego, a właściwie równie złego, co wymieniony już wyżej Francois l'Olonnais.

Gdy Edward, zmęczony angielską biedą, wyemigrował do Ameryki, przez prawie cztery lata podejmował się różnych uczciwych prac, a nawet ożenił się i miał dzieci. Żona zmarła w połogu i Ned został sam z małą córeczką, którą później zostawił dla pirackiego życia, czego zresztą podobno wielokrotnie żałował i próbował odpokutować, nie biorąc do swych załóg żonatych mężczyzn i zapewniając bezpieczeństwo kobietom pojmanym na zdobytych okrętach. Niestety, z jeńcami płci męskiej Low postępował już całkiem inaczej - torturował ich w tak dziki sposób, że w artykule w New York Timesie porównywano jego praktyki z barbarzyństwem średniowiecznej Inkwizycji.

Swe pirackie "przygody" Low zaczął w 1722 roku jako porucznik znanego wówczas pirata Lowthera, ale szybko awansował do samodzielności, gdy jego patron oddał mu zdobyczną brygantynę z załogą - Low opuścił swego "dobroczyńcę" i ruszył rabować na własny rachunek. I robił to z zaciętością i okrucieństwem niespotykanym nawet wśród piratów. Nigdy nie zbierał większych flot, zadowalał się albo pojedynczym okrętem, albo dwoma czy trzema. Jego ulubioną taktyką było wciąganie normalnej bandery i podpływanie do niczego nie spodziewających się ofiar, a potem wzywanie do poddania się pod groźbą odpalenia salwy z dział. Poddanie się niestety nie gwarantowało bezpieczeństwa. Gdy portugalski kapitan statku Nostra Senora de Victoria wyrzucił za burtę worek złota, by nie wpadł on w ręce wchodzących na pokład piratów Lowa, ten wpadł w szał. Obciął Portugalczykowi wargi swoim kordem, kazał je usmażyć, a potem zmusił nieszczęśnika, by je zjadł. Po czym zabił wszystkich z jego załogi. Nawet jego właśni ludzie bali się Lowa, jako okrutnego maniaka, który potrafił spalić żywcem schwytanego kuka, tylko dlatego, że ten był gruby, a według Edwarda tyle tłuszczu miało doskonale podtrzymać płomień.

Sprawiedliwość prawie dopadła rzeźnika latem 1723 roku w postaci kapitana Solgarda i HMS Greyhound. Brytyjski okręt polował na Lowa i jego kompanów po tym jak przez kilka miesięcy siali zniszczenie w okolicy Azorów. Low uciekł z bitwy z Anglikami, zostawiając im swój drugi statek do zdobycia - co też uczynili, biorąc 25 jeńców, później powieszonych za piractwo. Wściekły Low wyładował swój gniew na pierwszym napotkanym celu, statku wielorybniczym - zastrzelił z miejsca jego kapitana, a załogę zostawił na morzu bez prowiantu na pewną śmierć głodową. Cudem udało im się dotrzeć do Nantucket. Przez prawie rok jeszcze Low łupił i mordował, szczególnie pastwiąc się nad pojmanymi Anglikami, w zemście za porażkę jaką zgotował mu HMS Greyhound. Brutalność kapitana stała się nie do zniesienia nawet dla jego towarzyszy - najpierw opuścili go kapitanowie pozostałych okrętów w jego flocie, a potem nawet jego załoga, która wyrzuciła go ze statku w szalupie, po tym jak zamordował we śnie jednego z nich z powodu wcześniejszej kłótni. Legenda mówi, że dryfującego pirata wyłowili Francuzi, którzy wkrótce zorientowali się kto zacz i bez większych ceregieli powiesili go w 1724 roku na Martynice. Przez trzy lata swej krwawej działalności Edward Low zdobył prawie setkę statków, z czego większość spalił po złupieniu. Lepiej nie myśleć o tym, co zrobił z załogami...

3. Sir Henry Morgan

3. Sir Henry Morgan, Tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag - Najgroźniejsi piraci w historii

Ten syn walijskiego farmera zasłynął jako jeden z najbardziej skutecznych piratów swoich czasów i jako jeden z niewielu nie skończył na stryczku, wręcz przeciwnie, otrzymał szlachecki tytuł, a nawet przez jakiś czas był gubernatorem Port Royale.

Młody Henry Morgan przybył do Nowego Świata w 1658 roku, prosto na angielską Jamajkę, gdzie jego wuj, były generał rojalistów z czasów wojny domowej, był zastępcą gubernatora. Czy to dzięki rodzinnym koneksjom, czy też dzięki wrodzonym zdolnościom, Henry szybko wspinał się po szczeblach korsarskiej kariery, Przez kilka lat brał udział w kolejnych wyprawach pod różnymi kapitanami przeciwko hiszpańskim posiadłościom na Karaibach. Gdy jednak Anglia zawarła pokój z Hiszpanią, klimat przestał być sprzyjający dla kaprów - król Karol II zdecydowanie nie życzył sobie żadnych kolejnych ataków piratów ukrywających się pod angielską banderą. Dotychczasowy gubernator Jamajki przymykał oko na te ekscesy, więc król przysłał nowego, bardziej lojalnego. Problem w tym, że ów, sir Thomas Modyford, działał zupełnie inaczej niż tego chciał jego władca, a jego ulubieńcem był śmiały kapitan Henry Morgan.

Choć król tego zakazał, Modyford wystawił Morganowi list kaperski i nakazał rajd na Kubę w celu zdobycia jeńców i wieści o tym, jakoby Hiszpanie planowali atak na Port Royale. Morgan nie zastanawiał się długo, zebrał 10 okrętów, pół tysiąca ludzi i... zdobył oraz splądrował miasto Puerto Principe. Po powrocie gubernator, nadal ignorując królewskie nakazy, wysłał Morgana jeszcze raz na Kubę. Tym razem korsarz planował atak na hiszpańską stolicę Hawanę, ale szybko zdał sobie sprawę, że to nierealne przedsięwzięcie, więc... jeszcze raz napadł Puerto Principe. Tym razem jednak element zaskoczenia nie wypalił i większość ludności uciekła razem z dobytkiem, więc łupy nie były zadowalające. Załogi się burzyły i Morgan postanowił przed powrotem na Jamajkę nieco zboczyć z kursu i zahaczyć o jakiś ciekawszy i bardziej opłacalny cel. Padło na Porto Bello, trzecie najważniejsze hiszpańskie miasto w całym regionie, kontrolujące przesmyk panamski i oczywiście wyjątkowo bogate. Gdy okręty Morgana dotarły na miejsce, okazało się, że miasta bronią trzy mocne forty, które będzie wyjątkowo trudno zdobyć. Kapitan zachęcił swoich ludzi płomienną mową o bogactwach czekających ich w mieście, a potem poprowadził do zaskakującego ataku na pierwszy fort według wskazówek pojmanego wcześniej jeńca. Rabusie zaskoczyli obrońców w łóżkach i wycięli ich zanim ci zdążyli zorganizować jakiś opór. Uniesieni zwycięstwem piraci rzucili się na mury drugiego fortu i mimo dużych strat zajęli go równie szybko jak pierwszy. Trzeci fort poddał się zaraz potem, spodziewając się, że atakuje go o wiele większa armia, na co wskazywałby tak szybki upadek dwóch pierwszych umocnień. Piraci zajęli miasto i łupili je bezlitośnie przez dwa miesiące, z przerwą na przeprowadzenie zasadzki na płynącą z odsieczą hiszpańską flotę.

Po ataku na Porto Bello hiszpański gubernator Panamy wysłał do Morgana pierścień ze szmaragdem oraz list z pytaniem o to, jak korsarz zdołał zdobyć tak duże miasto z garstką oberwańców a także prośbą, by pozostawił Panamę w spokoju. Morgan odesłał gubernatorowi pistolet i list, w którym tłumaczył, że właśnie dzięki takiej broni zdobył miasto i że będzie mu jeszcze potrzebna, więc wkrótce stawi się po nią w Panamie. Najpierw jednak wrócił do Port Royale, gdzie gubernator Modyford ukarał go za nieposłuszeństwo wobec królewskich rozkazów... poleceniem następnej wyprawy oraz pięknym okrętem wojennym HMS Oxford, przysłanym z Anglii w celu zwalczania niepokornych piratów, takich jak Morgan właśnie.

Nowa wyprawa miała na celu bogatą Cartagenę, ale po drodze pijani marynarze zaprószyli ogień na Oxfordzie i wysadzili okręt w powietrze, osłabiając znacznie całą flotę. Morgan pozbawiony swojej karty atutowej obawiał się, że nie będzie w stanie zdobyć tak dobrze bronionego miasta - i zdecydował się zaatakować splądrowane trzy lata temu przez okrutnego l'Olonnaisa Maracaibo jako łatwiejszy cel. Okazało się, że rzeczywiście, nie było trudno zdobyć miasto, ale jego mieszkańcy w większości uszli razem ze swoim bogactwem. Mimo to piraci łupili okolicę przez trzy tygodnie, po czym ruszyli śladami krwawego Francuza na Gibraltar, który również spustoszyli. Pozostając przez ponad miesiąc w Zatoce Maracaibo, ludzie Morgana prawie wykopali sobie własny grób - w tym czasie Hiszpanie zablokowali wyjście z niej na pełne morze trzema groźnymi okrętami osłanianymi przez ogień nabrzeżnego fortu. Hiszpanie dali piratom ultimatum - albo się poddadzą, albo zginą w walce. Morgan ani myślał się poddawać. Swój największy okręt przerobił na brander i zaatakował hiszpański flagowiec, szczęśliwym trafem niszcząc go doszczętnie. Szaleńcze ataki doprowadziły do zdobycia drugiego okrętu Hiszpanów, a trzeci został zniszczony przez jego własną załogę, by nie wpadł w łapy angielskich korsarzy. Problemem pozostawał tylko silnie broniony fort, który bronił cieśniny, ale Morgan zamarkował atak od strony lądu i szybko przemycił swoją flotę na pełne morze, gdy Hiszpanie obrócili swoje działa na drugą stronę.

Hiszpanie, rozjuszeni poczynaniami Morgana i jego piratów, zaczęli grozić odwetem na Port Royale, co pozwoliło gubernatorowi Modyfordowi w świetle prawa na zaciągnięcie do obrony miasta nowych sił. Oczywiście, tymi siłami była wcześniej piracka, teraz już korsarska flota Morgana, który nie zapomniał o obietnicy odwiedzenia Panamy. W 1670 roku z prawie 1400 ludźmi Henry Morgan ruszył po klejnot hiszpańskich Indii Wschodnich. Udało mu się zdobyć miasto głównie dzięki temu, że broniący go tysięczny garnizon składał się z niedoświadczonych żołnierzy, którzy dali się wciągnąć w pułapkę, oskrzydlić i wybić prawie do nogi. Czas, jaki korsarze stracili na bitwie, pozwolił jednak wywieźć z miasta największe skarby i umieścić je na okręcie stojącym w zatoce, nieosiągalnym dla Anglików, którzy musieli atakować drogą lądową. Łupy okazały się niewielkie, nawet mimo torturowania złapanych mieszkańców miasta, więc ludzie Morgana podłożyli ogień pod miasto - po tym pożarze Panama została tak zniszczona, że Hiszpanie postanowili ją porzucić i odbudować w innym miejscu, tym w którym znajduje się ona do dziś.

Śmiały atak na Panamę był już jawnym naruszeniem traktatu pokojowego, który Anglia i Hiszpania podpisały kilka miesięcy wcześniej. Niewiele brakowało, by Henry Morgan odpowiedział za niego przed sądem, ale udało mu się wywinąć z oskarżeń o piractwo tłumaczeniem, że nic nie wiedział o traktacie w momencie, w którym ruszał na wyprawę z poruczenia królewskiego gubernatora. Dwa lata później stosunki między państwami znów się pogorszyły i Morgan z człowieka okrytego niełaską stał się bohaterem - król nadał mu tytuł szlachecki i mianował go zastępcą gubernatora Port Royale. Reszta życia sir Henry Morgana była już mniej burzliwa i niebezpieczna niż lata spędzone na pokładach korsarskich okrętów. Słynny korsarz zmarł na Jamajce w 1688 roku - pokonała go gruźlica.

2. Hajraddin Barbarossa

2. Hajraddin Barbarossa, Tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag - Najgroźniejsi piraci w historii

Przed Johnem Wardem, postrachem Morza Śródziemnego, niewielu było tak słynnych piratów... jeśli nie liczyć braci Barbarossa, a w szczególności najmłodszego z klanu, Yakupoğlu Hızıra, zwanego później Haraddinem Barbarossą, także z powodu rudej brody. W pirackim fachu najmłodszy Rudobrody wprawiał się u wybrzeży Egiptu, ale gdy najstarszy brat-pirat zginął w walkach z Hiszpanami, pożeglował na Zachód, by go pomścić. Od 1512 trzej pozostali bracia Barbarossa łupili wybrzeża hiszpańskie i włoskie razem z piratami berberyjskimi, dowodząc flotą składającą się z kilkunastu galer z prawie tysiącem ludzi załogi. Po kilku latach prawdziwych rządów terroru na Morzu Śródziemnym, bracia rozzuchwalili się tak dalece, że zamiast zwyczajnie łupić zdobyte miasta i odpływać, w zdobytym na Hiszpanach Algierze zostali, tworząc własne państwo. Straszy z braci, Arudż, ogłosił się sułtanem Algierii i złożył hołd lenny tureckiemu Selimowi Groźnemu, włączając nową prowincję do imperium ottomańskiego. Karna ekspedycja hiszpańskiej armii pobiła wojska Barbarossów, a w bitwie zginęli dwaj najstarsi bracia.

Najmłodszy i ostatni z klanu wrócił do Algierii w kilka miesięcy później z galerami i janczarami otrzymanymi od sułtana Selima i odbił prowincję z rąk hiszpańskich. Stamtąd przez kilkanaście lat siał ze swoją piracką flotą zniszczenie w zachodniej części Morza Śródziemnego, zdobywając między innymi Tunis, łupiąc mnóstwo przybrzeżnych miast i posyłając na dno wiele statków i okrętów. Cesarz Karol V próbował przeciągnąć Barbarossę na swoją stronę, obiecując mu władzę nad całą Afryką Północną, ale gdy Hajraddin dowiedział się, że hiszpański poseł w wypadku odmowy miał go zamordować we śnie, własnoręcznie ściął posłowi głowę swoim bułatem. Hiszpanom nie pozostało już nic innego, jak uderzyć pełną siłą i w okolicach 1534 roku Barbarossa spotkał równego sobie przeciwnika, genueńskiego admirała pozostającego w służbie cesarza Karola V, Andreę Dorię - a w tym czasie Barbarossa miał pod swoimi rozkazami flotę prawie stu galer jako oficjalny admirał turecki, bowiem sułtan Selim wyniósł genialnego pirata na to stanowisko. Doria pokonał Barbarossę pod Tunisem i w bitwie o wyspę Korfu, ale został przez Turka pokonany w 1538 roku w pobliżu Prevezy - skutkiem tego było podpisanie rok później pokoju między Turcją i Wenecją, w której ta ostatnia zrzekała się prawie całej kontroli nad Morzem Jońskim i Egejskim.

W 1541 wściekły Karol V próbował zgnieść pirackie gniazdo Barbarossy w Algierze, ale karna ekspedycja z udziałem Andrei Dorii i starego zdobywcy Meksyku Hernana Corteza nie odniosła skutku - silne sztormy uniemożliwiły desant i rozproszyły cesarską flotę. Algier pozostał turecki i piracki. W dwa lata później to Barbarossa zapukał do cesarskich drzwi ze swoją flotą liczącą dwieście okrętów - Turcy w sojuszu z Francją operowali z "użyczonego" im Tulonu, który został ewakuowany z cywilnej ludności, a jego kościoły zostały zmienione na meczety na użytek janczarów i marynarzy Barbarossy. Aż do 1545 roku wielki admirał, były pirat, kontrolował zachodnią część Morza Śródziemnego i wybrzeża hiszpańskie oraz włoskie. Powróciwszy do Konstantynopola stary już Barbarossa zbudował sobie pałac nad samym Bosforem i w nim cieszył się zasłużoną emeryturą przez kolejne dwa lata, aż do śmierci. Jego syn, Hassan Pasza, odziedziczył algierskie państwo pirackie, a w dwadzieścia lat później także i tytuł głównodowodzącego tureckiej floty.

1. Bartholomew Roberts

1. Bartholomew Roberts, Tydzień z Assassin's Creed IV: Black Flag - Najgroźniejsi piraci w historii

Najgroźniejszy pirat w dziejach, który w czasie swojej kariery zdobył prawie pół tysiąca statków, był z pochodzenia Walijczykiem, podobnie jak Henry Morgan. Pirackie życie Barta Robertsa zaczęło się dość niespodziewanie w 1719 roku, gdy miał 37 lat i służył jako trzeci oficer na pokładzie niewolniczej krypy Księżniczka. Kotwiczącą u wybrzeży dzisiejszej Ghany i czekającą na swój żywy towar Księżniczkę zagarnęli piraci i siłą wcielili do swej załogi część uczciwych marynarzy, w tym niechętnego piractwu Robertsa. Dziwnym trafem dowódcą piratów był niejaki Howell Davis, również Walijczyk, który szybko zaufał ziomkowi. Z kolei Roberts dał się przekonać do uroków pirackiego życia na tyle, że stał się zaufanym oficerem pirata.

Bart Roberts sam został kapitanem w sześć tygodni po przymusowym wcieleniu do pirackiej załogi. Wybrała go sama załoga na miejsce Davisa, którego zdradzili Portugalczycy na wyspie Principe, udając że biorą za dobrą monetę jego kłamstwa, jakoby jego okręt należał do brytyjskiej floty, a potem zabijając go na miejscu, gdy zszedł na brzeg z kurtuazyjną wizytą u miejscowego gubernatora. Gdy Bart został wybrany na jego miejsce, pierwszym rozkazem był atak odwetowy - w środku nocy piraci zeszli na brzeg i urządzili w Principe krwawą łaźnię, mordując większość dorosłych mieszkańców płci męskiej i rabując wszystko co tylko się dało. Po opuszczeniu wyspy piracki okręt szybko odniósł kolejne zwycięstwa nad holenderskim i angielskim statkiem handlowym - śmiałe rozkazy, zmysł taktyczny i charyzma Robertsa zjednały mu jego nową załogę. Pozwolił jej nawet zdecydować w głosowaniu, gdzie mają się udać dalej - na zachód czy na wschód. Chcieli na zachód.

Wyprawa na wybrzeża Brazylii nie wydawała się udana - przez wiele tygodni nie napotkano żadnych statków, aż tu pewnego dnia piraci wpłynęli prosto na liczącą sobie ponad 40 jednostek portugalską flotę handlową, czekającą na kotwicy na przybycie wojskowej eskorty dla ochrony przed piratami. Roberts natychmiast po cichu zdobył najbliższy statek, a potem kazał jego kapitanowi wskazać najbardziej wartościowy łup w całej flocie. Oczywiście podpłynął do tegoż i wziął abordażem, zdobywając 40 tysięcy sztuk złota oraz bezcenną biżuterię i inne precjoza. Niedługo się kapitan Roberts cieszył tym skarbem. Gdy w kilka tygodni później ruszył w pogoń za zwinną brygantyną na zdobycznym slupie, zostawiając swój flagowiec zaufanemu porucznikowi, po powrocie nie zastał ani porucznika, ani okrętu, ani też znajdującego się na nim skarbu. Okazało się, że piratom nie można ufać... ale Roberts próbował i razem ze swoją uszczuploną załogą ułożył liczący dziesięć przykazań piracki kodeks, którego później wszyscy się trzymali.

Przez następne półtora roku Bart Roberts, zmieniając co chwilę okręty na większe i lepiej uzbrojone, przemierzył całe wybrzeże obu Ameryk od Brazylii po Nową Funlandię i prawie doprowadził sam jeden do zatrzymania całego handlu w tym rejonie - wszyscy bowiem zbyt obawiali się piratów po tym jak Roberts i jego załoga hurtem łupili kolejne statki. I nie tylko statki - zdarzało mu się nawet zdobywać okręty wojenne, takie jak liniowiec przewożący gubernatora Martyniki. Roberts podał swój okręt za francuski handlowiec, który ma najnowsze wieści o tym słynnym piracie Barcie Robertsie, a gdy tylko zbliżył się do niczego nie spodziewającego się okrętu, odpalił pełną salwę z dział i broni ręcznej, a potem przeprowadził śmiały abordaż zanim przeciwnik otrząsnął się z zaskoczenia. Jako że Roberts poprzysiągł zemstę Martynice i Barbados, których okręty ścigały go gdy miał tylko lekki slup i 40 ludzi załogi, pojmanego gubernatora powieszono na rei. A wkrótce potem Roberts i jego piraci postanowili pożeglować do Afryki, bo Karaiby jakby wymarły z powodu ich terrorystycznej działalności.

Bart Roberts i jego mała flota pustoszyły afrykańskie wybrzeża przez prawie cały rok, aż do lutego 1722 roku. Koniec pirackiej legendy nastąpił z ręki HMS Swallow i kapitana Chalonera Ogle'a. Brytyjski okręt wojenny natknął się na krypę Robertsa w pechowym dla tego ostatniego momencie - poprzedniego dnia piraci zdobyli okręt handlowy i tak świętowali, że jeszcze następnego ranka wszyscy byli w sztok pijani. Choć Roberts opracował śmiały plan ucieczki, zakładający że ich okręt przyjmie jedną salwę Anglika i przegoni go zanim ten zdąży zawrócić, pijany sternik pokpił sprawę i tak źle manewrował, że Swallow zdążył strzelić drugi raz. Kartacz z drugiej salwy trafił stojącego na pokładzie Barta w gardło i zabił na miejscu, bardzo pechowo, bo w całej "bitwie" z HMS Swallow zginęło tylko 2 innych piratów z liczby prawie trzystu - plan Robertsa zadziałał całkiem nieźle.

Śmierć ostatniego wielkiego pirata zszokowała wszystkich, przekonanych o jego niezwyciężoności - przez długi czas nie chciano wierzyć, że brytyjska marynarka dopadła Barta Robertsa. O tym, jaką estymą cieszył się walijski pirat może świadczyć to, że kapitan Ogle otrzymał za swoje dokonania tytuł szlachecki, jako jedyny w ten sposób nagrodzony łowca piratów. Uznaje się, że data śmierci Robertsa, 10 lutego 1722 roku, to zamknięcie tak zwanego Złotego Wieku piractwa.

Tydzień z grą Assassin's Creed IV: Black Flag jest wspólną akcją promocyjną firm UbiSoft Polska i gram.pl.

Komentarze
9
Zekzt
Gramowicz
29/11/2013 22:16

Na stronie głównej nagłówek dalej jest z błędem - może da się to poprawić ?

KeyserSoze
Gramowicz
Autor
12/11/2013 02:41

> To są tylko piraci zachodu, a wschodni piraci, jak na przykład słynna Ching Shih? Ta> kobieta dowodziła flotą wg. różnych podań od 300 do 1800 dżanek i od 20tys. - 80tys.> ludzi w jednym czasie. To największa flota piracka w dziejach. Nie wspominając o tym,> że ani Brytyjczycy, ani Portugalczycy ani chińska dynastia Qing nie byli w stanie się> jej przeciwstawić, zaoferowano jej amnestię, którą przyjęła i do końca swoich dni prowadziła> kasyno za kasę z pirackich napadów, której nikt nie śmiał jej odebrać ;)Miała taką wielką flotę i wystarczyło jej tylko na kasyno? John Ward nie miał nawet 10 części jej floty, a z łupów sobie pałac w Tunisie kupił :) Do źródeł, które mówią o armiach 80 tysięcy piratów podchodziłbym jednak z maksymalną ostrożnością :)

Usunięty
Usunięty
09/11/2013 12:53

> To są tylko piraci zachodu, a wschodni piraci, jak na przykład słynna Ching Shih? Ta> kobieta dowodziła flotą wg. różnych podań od 300 do 1800 dżanek i od 20tys. - 80tys.> ludzi w jednym czasie. To największa flota piracka w dziejach. Nie wspominając o tym,> że ani Brytyjczycy, ani Portugalczycy ani chińska dynastia Qing nie byli w stanie się> jej przeciwstawić, zaoferowano jej amnestię, którą przyjęła i do końca swoich dni prowadziła> kasyno za kasę z pirackich napadów, której nikt nie śmiał jej odebrać ;)Wielu nie ma, np. Anne Bonny, czy Edwarda England (jednego z niewielu, których Jolly Roger naprawdę przedstawiał czaszkę i skrzyżowane piszczele).> Szkoda że nie napisałeś o tym, że Bart Roberts był abstynentem i nie tolerował alkoholu> na pokładzie, a sam popijał herbatę.I że był jednym z pierwszych, którzy wprowadzili coś na kształt renty dla kalekich członków załogi. Niby tylko jednorazowej, ale zawsze coś.




Trwa Wczytywanie