Wildstar to pierwsza gra Carbine Studios. Niewiarygodne. Dlaczego? Dlatego, że z każdego kąta wygląda tu fachowość, doświadczenie i znajomość tematu. I rzeczywiście, okazuje się, że choć studio jest nowe, to założyli je weterani, którzy niejedno masowe, sieciowe, wieloosobowe coś mają na swoim koncie. A na dodatek wszystko to pod skrzydłami koreańskiego NCSoft, który jest prawie że synonimem MMO. Czyli to jednak jest dzieło weteranów. I teraz wszystko się zgadza, nie dziwi już fakt, że tak wiele w Wildstar jest dokładnie takie, jakie być powinno. Lub lepsze.
Oczywiście, wrogowie też walczą w oparciu o tę zasadę i ich ataki również są obszarowe i "podświetlane" ma moment przed tym, jak dojdą do skutku. To oczywiście umożliwia nam ich unikanie, co jest całkiem naturalne w Wildstar, bo tak jak w grze akcji, nasza postać cały czas pozostaje tutaj w ruchu. Tu się po prostu nie stoi w miejscu, tylko cały czas manewruje, odskakuje, turla i schodzi z linii strzału, jednocześnie starając się utrzymać w wroga w naszym celowniku. Strasznie to sprytne jest. A to dlatego, że z jednej strony wprowadzono do gry mnóstwo dynamiki, emocji i widowiskowości, a z drugiej w elegancki sposób zachowano całą tę matematykę, współczynniki i wszystkie inne cyferki, które stoją za każdym MMO - walka wymaga tutaj umiejętności, jak najbardziej, ale nie jest zręcznościowa i nie premiuje przeciwnika, który ma jedynie lepszy refleks niż my... To znaczy, tak myślę, niestety nie walczyłem z innymi graczami, więc to tylko takie spekulacje. A swoją drogą PvP musi być tutaj naprawdę epickie.
Żeby wzmocnić dynamiczny system walki, twórcy Wildstar ograniczyli liczbę aktywnych umiejętności, z których można jednocześnie korzystać. Mamy ich tylko osiem plus jedna zależna od naszej klasy postaci, od wybranej ścieżki rozwoju i posiadanego dodatkowego gadżetu. Oczywiście umiejętności jest o wiele więcej, tyle że w danym momencie możemy korzystać tylko z jednego, dowolnie ułożonego przez nas garnituru. Każdą pojedynczą umiejętność można rozwijać i wzmacniać, tak samo jak można też specjalizować dodatkowo postać poprzez drzewka poprawiające różne statystyki. Ogólnie system rozwoju jest tutaj rozbudowany w głąb i pozwala mocno zaryć się w te wszystkie współczynniki, cyferki, synergie i tak dalej. Nie jest to skomplikowane, tylko bardzo złożone i trochę onieśmielające takiego laika jak ja. Ale dopiero crafting mnie autentycznie przeraził, bo daje tyle najprzeróżniejszych opcji już na samym wejściu, że moja percepcja po prostu się przeładowała i zareagowała restartem - i już przezornie tej opcji nie tykałem, ze strachu. Przyszło mi to tym łatwiej, że choć jestem pełen podziwu dla przemyślanych, momentami nawet genialnych rozwiązań zastosowanych przez autorów Wildstar to... w ogóle nie chce mi się w to grać. Zmusiłem się, żeby zrobić tych dziesięć poziomów jedną postacią i po kilka innymi. I już mam dość. Dlaczego?
Dlatego, że Wildstar to nie jest MMO dla mnie. Ta perfekcyjnie zaplanowana, poukładana, rozbudowana w głąb gra jest przeznaczona dla tych, którzy w masówki grają od lat i szukają czegoś, co zastąpi im World of Warcraft na przykład. Wildstar jest odpowiednio duże, żeby spróbować to zrobić. I nie można też odmówić grze świeżości i fajnych pomysłów, głównie skupionych na tym, by nadać jej tempa i maksymalnie ułatwić interakcje z innymi graczami. Ale dla mnie, kolesia, który w grach RPG lubi jednak dobrą fabułę i zanurzanie się w fantastycznym świecie, Wildstar ma niewiele do zaoferowania. Kompletnie nie mogłem z tą grą nawiązać jakiegoś kontaktu emocjonalnego i wciągnąć się w jej opowieść. Choć perfekcyjna i dopracowana co do szczegółu, pozostała chłodna i odległa. Nie pomogła nawet kolorowa, kreskówkowa oprawa graficzna, która paradoksalnie chyba jeszcze bardziej mnie zniechęciła przeładowaniem efektów i charakterystycznym dla azjatyckich MMO lekkim zdziecinnieniem. I choć zdaję sobie sprawę, że pod względem technologii, mechaniki i pomysłów na rozgrywkę Wildstar jest o wiele doskonalszy od takiego Star Wars: The Old Republic na przykład, to po weekendzie z grą Carbine mam straszną ochotę wrócić właśnie do SWTORa, który jest bardzo niedoskonały, ale ma dla mnie jakieś ciekawe historie i postacie, z którymi mogę się identyfikować. W Wildstar tego brak, niestety. Dla mnie ta jedna wada dyskwalifikuje każde RPG, czy to MMO, czy nie, i bez różnicy jak świetną ma całą resztę.