World of Tanks to światowy fenomen, już kilkadziesiąt milionów graczy bawi się w czołgi. Po podbiciu pecetów i ataku na konsole, twórcy przypuszczają szturm na urządzenia mobilne. I wygląda na to, że ta operacja się powiedzie.
World of Tanks to światowy fenomen, już kilkadziesiąt milionów graczy bawi się w czołgi. Po podbiciu pecetów i ataku na konsole, twórcy przypuszczają szturm na urządzenia mobilne. I wygląda na to, że ta operacja się powiedzie.
Grę zaczynamy z trzema podstawowymi czołgami, po jednym z każdej obecnie dostępnej nacji: USA, Rosji i Niemiec. W przyszłych uaktualnieniach będą pojawiać się kolejne, twórcy planują wprowadzać następne kraje w półrocznych odstępach. Po wybraniu czołgu i przystąpieniu do bitwy, lądujemy na losowej mapie wraz z członkami własnej drużyny oraz przeciwnikami. Tu widać pierwszą znaczącą różnicę w porównaniu z World of Tanks. Na PC bitwy toczyły drużyny liczące po piętnastu czołgistów, w Blitzu jest ich siedmiu na stronę. To, oraz fakt, że mapy są o wiele mniejsze, sprawia, że potyczki są szybsze, dynamiczniejsze i krócej trwają (maksymalnie 7 minut). Niektórzy mogą to uznać za wadę, ale należy wziąć pod uwagę, że to gra mobilna. Ma dać możliwość rozegrania meczu podczas przejażdżki autobusem, oczekiwania w urzędzie, przerwy reklamowej w trakcie filmu, czy posiedzenia w świątyni dumania. Wtedy krótki czas bitwy staje się zaletą.
Sama rozgrywka wygląda podobnie jak w WoT na PC, z wyjątkiem sterowania oczywiście. Zamiast myszy i klawiatury mamy tu dostępne wirtualne gałki i przyciski. Być może to kwestia nabytej już przeze mnie wprawy poprzez obcowanie z innymi grami na tablety, ale moje wcześniejsze obawy okazały się bezpodstawne. Sterowanie sprawdza się całkiem dobrze i nie mam do niego większych zastrzeżeń. Przyciski i gałkę sterowania pojazdem umieszczono w intuicyjnych, wygodnych miejscach i nie miałem problemu z trafianiem w nie palcami. Do tego wszystkie elementy sterowania można rozmieścić dowolnie na ekranie według własnego uznania. Dla mnie domyślny układ jest optymalny, ale jeśli ktoś uzna inaczej, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby dostosować sterowanie do swoich upodobań. Nawet na małym ekranie iPhone’a da się grać, choć oczywiście ze względu na inny stosunek wielkości palca do przekątnej ekranu jest nieco mniej wygodnie.
Choć generalnie Blitz jest nieco uproszczony w stosunku do pecetowych czołgów, to nie wszystkie elementy trafiły pod nóż. Fizyka strzałów, parametry czołgów, wszystko jest wciąż na swoim miejscu. Pojazdów jest na tę chwilę dziewięćdziesiąt, podzielonych na 10 grup pomiędzy trzy nacje. Każdy z nich jest opisany dziesiątkami współczynników, takimi jak grubość pancerza z przodu, z tyłu, po bokach i na wieży, waga, moc silnika, prędkość obrotu wieży, itp. I wszystkie te cyferki są nie tylko po to, aby ładnie wyglądać na ekranie danych technicznych, ale mają realny, zauważalny wpływ na rozgrywkę.
Opanowanie, którą część czołgu przeciwnika atakować, aby mieć jak największą szansę penetracji pancerza i nie zaliczyć rykoszetu, jest bardzo istotne dla rozgrywki. Ale na szczęście nie oznacza to konieczności posiadania przez gracza dyplomu wydziału Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej Politechniki Łódzkiej. World of Tanks Blitz ma jedną funkcję, której póki co w "dużych" czołgach nie ma. Po włączeniu trybu snajperskiego i namierzeniu przeciwnika, poszczególne części jego czołgu są podświetlane na czerwono. Im mniejsze nasycenie kolorem, tym większa szansa na penetrację pancerza. Być może purystów taka funkcja oburzy, ale w mobilnej grze sprawdza się świetnie i jeszcze bardziej zwiększa jej przystępność.
W miarę rozgrywania kolejnych potyczek gracz zdobywa pieniądze i doświadczenie, za które można kupić ulepszenia i odblokować nowe czołgi. Każda maszyna “zarabia” doświadczenie na siebie, czyli za zdobyte przy jej pomocy punkty można wydać na ulepszenie tylko jej właśnie. Dziesięciu procent zdobytych punktów przerabianych jest na tzw. wolne doświadczenie, które można zużyć na ulepszenie dowolnego czołgu. W odróżnieniu do pecetowego WoT, w Blitzu na nowe części nie trzeba wydawać pieniędzy, wystarczy je odblokować przy pomocy PD. Fundusze przydadzą się za to do kupowania nowych czołgów i akcesoriów do nich, takich jak lornetka zwiększająca pole widzenia, czy klimatyzacja poprawiająca wydajność załogi.
Załoga choć została potraktowana nieco po macoszemu, to wciąż pełni istotną rolę. W World of Tanks na PC każdy załogant jest odrębną osobą, ze stopniem, funkcją, imieniem i nazwiskiem, umiejętnościami. W WoT Blitz załoga jest jednym bytem i zdobywa umiejętności wspólnie. Poziom wyszkolenia załogi ma olbrzymie znaczenie na polu walki. Wpływa na prędkość czołgu, szybkość i precyzję celowania, szybkość przeładowania, itp. Kiedy któryś z członków załogi zostanie ranny, od razu przekłada się to na efektywność maszyny w boju. Twórcy gry zapowiadają, że rola załogi będzie rosła i zostaną dodane nowe opcje.
W momencie pisania tej recenzji dostępny był tylko jeden tryb gry, czyli potyczka. W przyszłości będą pojawiać się kolejne tryby, wydarzenia i misje. Potyczka jest najbardziej podstawowym typem rozgrywki. Naprzeciw siebie stają dwie drużyny, a ich celem jest przejęcie flagi lub wybicie przeciwników. Osiem dostępnych map zapewnia niezłą różnorodność rozgrywki. Różnią się między sobą nie tylko tematem przewodnim (pustynia, miasteczko, kopalnia, itp., itd.), ale i ukształtowaniem terenu, czy rozmieszczeniem punktów startowych i flagi. Są o wiele mniejsze niż większość map w pecetowych czołgach, ale zapewniają dynamiczne starcia i są zaprojektowane w przemyślany sposób, dzięki czemu nie ma się wrażenia, że jedna pozycja startowa jest bardziej uprzywilejowana od innej.
Pod względem oprawy World of Tanks Blitz moze nie zachwyca, ale nie ma się czego wstydzić. Modele czołgów, choć zauważalnie mniej szczegółowe na PC, to i tak wyglądają fajnie. Kołyszą się na nierównościach, przy strzałach lub trafieniach, z rur wydechowych leci dym, a spod gąsienic unoszą się tumany kurzu. Ze wzniesień widać całe dostępne pole bitwy i nic się nagle nie pojawia i nie dorysowuje. Jedyne zastrzeżenie miałbym do geometrii skał na niektórych mapach. Nawet jak przejeżdża się już blisko nich, to ciągle zmieniają swój kształt, jakby zmieniał się poziom detali. Co ciekawe, dotyczy to konkretnych miejsc na konkretnych mapach. Być może zostanie to poprawione w aktualizacjach. Animacja na iPadzie Air nigdy nie spadła mi poniżej 30 klatek na sekundę, a zazwyczaj trzymała się bliżej 50-60 klatek. Sprawdzałem też jak Blitz działa na iPhone 4s i iPadzie 2 - jest nieźle. Gra wygląda nieco gorzej (niższa rozdzielczość, brak odbić i niektórych efektów), ale działa optymalnie.
Na popularność czołgów duży wpływ miał fakt, że jest to gra free-to-play. Nie jestem fanem takiego rozwiązania (delikatnie mówiąc), ale rozumiem dlaczego działa. Zasadniczo World of Tanks Blitz to gra darmowa, ale twórcy dali graczom możliwość wydania prawdziwych pieniędzy. Identycznie jak w WoT możemy wydać nasze ciężko uciułane złotówki na złoto, za które z kolei można np. kupić abonament Premium, specjalne czołgi, amunicję, czy wymienić doświadczenie czołgu na wolne doświadczenie. Co prawda żaden z tych wydatków nie jest konieczny do dobrej zabawy, ale twórcy wymyślili dość skuteczny i przebiegły mechanizm motywowania graczy do opróżniania kiesy. Mianowicie, przy wyświetlaniu wyników starcia pokazywane są ilości zdobytych punktów doświadczenia i kasy, oraz ilości jakie gracz zdobyłby za to starcie, gdyby miał konto premium. I są to ilości o jedną trzecią większe. Nie pochwalam takiego systemu, ale muszę przyznać, że jest on dość uczciwy. Szkoda tylko, że nie można przenosić złota między kontami, jeśli ktoś ma odłożoną kupkę w "dużych" czołgach... Mimo tego osobiście uważam, że nie zaszkodzi przynajmniej raz kupić jakiegoś pakietu premium, choćby po to, aby nagrodzić twórców naprawdę dobrej gry.
World of Tanks Blitz to bardzo udana produkcja, nawet na tym wczesnym etapie swojego istnienia. World of Tanks na PC startowało w podobny sposób i po kilku latach stało się produkcją o wiele bogatszą i bardziej urozmaiconą. Sądzę, że podobny los czeka mobilną wersję. Choć w tej chwili mogą się nią bawić tylko posiadacze urządzeń z iOS, to już wkrótce dołączą do nich właściciele maszynek z Androidem (i będą grać na tych samych serwerach, niezależnie od platformy). Zachęcam wszystkich przynajmniej do spróbowania. W końcu to nic nie kosztuje...