Sprawdzamy, czy Daddy Was A Thief to gra, którą warto mieć "w kieszeni", by móc uruchomić ją podczas nudnej podróży. Dodatkowo o produkcji opowiada Cezary Rajkowski twórca gier i założyciel studia Rebel Twins.
Sprawdzamy, czy Daddy Was A Thief to gra, którą warto mieć "w kieszeni", by móc uruchomić ją podczas nudnej podróży. Dodatkowo o produkcji opowiada Cezary Rajkowski twórca gier i założyciel studia Rebel Twins.
Głównym bohaterem Daddy Was A Thief jest tytułowy ojciec rodziny, który stracił posadę w banku. Mężczyzna postanawia zemścić się na przełożonych i obrabować swoje byłe miejsce pracy, by zapewnić byt żonie i dzieciom. Niestety, ale nawet po lekturze książki zatytułowanej Robbery for Dummies (Rabunek dla Opornych), nie wszystko idzie po jego myśli, więc musi uciekać, co czyni w dość nietypowy sposób, uzasadniony jednak mechaniką rozgrywki, jaką serwują nam twórcy.
- Pomysł na fabułę gry powstawał równolegle z mechaniką, która była jednak najważniejsza - ujawnia Cezary Rajkowski z Rebel Twins w rozmowie z gram.pl. - Nie zaczynamy od kolorowych obrazków. Prototyp musi się przyjemnie grać, dopiero idziemy dalej. Jeśli już na tym etapie nie jesteśmy przekonani do tego, co robimy, to powinniśmy zresetować umysły i zacząć od początku. Daddy wyłonił się z chaosu, w którym się pogrążamy zawsze, gdy rozpoczynamy pracę nad czymś nowym. Jest jakąś pozostałością poprzedniego projektu, który nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Przeskakując z dachu banku trafiamy na sam szczyt wieżowca, z którego - przy wykorzystaniu gabarytów protagonisty - przebijamy się przez kolejne piętra aż na sam dół, którego prawdopodobnie nie ma (łatwiej byłoby schodami, ale raz, że wolniej, a dwa, że mniej efektownie, a co za tym idzie - nudno). Mijając setki pięter staramy się omijać rozmaite przeszkody (np. zmniejszające naszą postać promienie) i stróżów prawa oraz nie dać się złapać mieszkańcom budynku, czyhających tylko aż nam się noga powinie. Musimy także starać się omijać lodówki, telewizory, meblościanki, ławy, fotele oraz inne, standardowe elementy wyposażenia w każdym mieszkaniu. Przy okazji wykonujemy rozmaite akrobacje, za które jesteśmy odpowiednio nagradzani.
Zapytaliśmy również, skąd wziął się pomysł na bohatera. Cezary Rajkowski z Rebel Twins wyjaśnia: - To jak wygląda postać jest raczej spontaniczną decyzją, a nie przemyślaną strategią. Bohater musiał mieć swój ciężar, który wytłumaczyłby chociaż trochę jego sposób poruszania się w grze, a nutka komizmu i absurdu jest już chyba wpisana w nasze produkcje i wynika z naszego poczucia humoru. Odbiorcy wydają się to doceniać, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.
Mamy tutaj więc do czynienia z platformówą zręcznościówką, w której liczy się refleks gracza - musimy bowiem jednocześnie omijać intruzów, jak i starać się zebrać jak najwięcej monet rozrzuconych na poszczególnych kondygnacjach. Daddy Was A Thief zostało stworzone z myślą o graczach okazjonalnych, czyli tzw. casualach, i świetnie sprawdza się w roli produkcji, którą można uruchomić na przykład w tramwaju podczas drogi do pracy. Gra posiada nieskomplikowane sterowanie za pomocą jednego palca, którym przesuwamy po ekranie w górę, by nasz bohater podskoczył, lub w dół, by przebił się do następnego piętra. Prawda, że proste?
Wspomniane monety, które zbieramy w trakcie zabawy, możemy wydać na zakup rozmaitych ulepszeń. W Daddy Was A Thief kupujemy zarówno dodatki zwiększające atrakcyjność wizualną naszego tatuśka, jak i przedmioty, które mają faktyczny wpływ na przebieg zabawy. Część dodatków można jednak zdobyć wypełniając cele misji (np. przebij się przez 200 pięter) lub zdobyć bezpośrednio w trakcie zabawy. Jednym z takich bonusów jest wanna, dzięki której z zastraszającą prędkością pokonujemy kolejne piętra.
Określiliśmy sobie, że kierujemy nasz projekt do entuzjastów gier casualowych i to było jedyne kryterium, które braliśmy pod uwagę pracując nad nim. Gra musiała być przede wszystkim wciągająca, z krótką, angażującą rozgrywką i prostym sterowaniem. Myślę, że udało nam się to osiągnąć, co jest naszym małym sukcesem - w ten sposób Cezary Rajkowski z Rebel Twins komentuje sukces, jaki odniosła gra Daddy Was A Thief.
Kreskówkowa oprawa graficzna Daddy Was A Thief w połączeniu z karykaturalnym projektem postaci głównego bohatera, nadaje grze humorystycznego akcentu. Ze względu na sposób rozgrywki twórcy zaimplementowali w swoim dziele rozbudowany system zniszczeń, który nie wydaje się mocno oskryptowany, bowiem możemy niszczyć kolejne piętra w dowolnym miejscu. Trzeba przyznać, że na małym ekranie telefonu prezentuje się on całkiem okazale.
Widać, że wszystko tutaj stworzono z przymrużeniem oka, stawiając nacisk na niekończącą się frajdę z pokonywania kolejnych poziomów. I trzeba przyznać, że to się udało - zabawa sprawia naprawdę ogromną przyjemność. Trzeba jednak pamiętać, że warto ją sobie dawkować, bo Daddy Was A Thief to produkcja, z którą warto spędzić (za jednym razem) ledwie pół godziny. Inaczej szybko się znudzi.
Na sam koniec nie mogło zabraknąć pytania o plany na przyszłość. Cezary Rajkowski z Rebel Twins nie chce zbyt wiele mówić na ten temat. - Zaczęliśmy już pracę nad kolejną grą. Mamy ciekawą, wciągającą mechanikę i część historii. Na razie jest jednak zbyt wcześnie, żeby cokolwiek zdradzać. Nie narzucamy sobie sztywnych ram, w których powinniśmy się zmieścić i często pomysły ewoluują w zaskakującym nawet dla nas kierunku. Na razie nie planujemy wychodzić poza platformy mobilne, ale wiadomo…nigdy nie mów nigdy.
P.S. Daddy Was A Thief jest darmową produkcją (w trakcie gry oglądamy jednak reklamy, które usuniemy płacąc 2 $) na Androida, a na iOS kosztuje zaledwie 1,99 $. Za prawdziwe pieniądze możemy jednak zakupić monety do wykorzystania w grze, o których mowa w recenzji. Dostępne są dwa pakiety: 4,99 $ kosztuje 12000 monet, a 50 000 monet to wydatek rzędu 19,99 $.