Pora zdmuchnąć pierwszą świeczkę na urodzinowym torcie PlayStation 4, a przy okazji wyciągnąć wnioski i zastanowić się nad przyszłością.
Pora zdmuchnąć pierwszą świeczkę na urodzinowym torcie PlayStation 4, a przy okazji wyciągnąć wnioski i zastanowić się nad przyszłością.
Datę 29 listopada 2013 roku zakreśliłem w swoim kalendarzu od razu, gdy Sony podało ją jako dzień premiery PlayStation 4 w Europie. Decyzja o zakupie pierwszej konsoli ósmej generacji zapadła o wiele wcześniej i wynikała z oczywistej potrzeby przesiadki na nowszy sprzęt. Ale dlaczego właśnie PlayStation 4? Cóż, szybki rzut okiem na półkę z trzema konsolami bieżącej generacji uświadczył mnie w przekonaniu, że moim pierwszym next-genem musi być następca platformy, z którą spędziłem najwięcej czasu przez ostatnich kilka lat.
Na miejsca, gotowi...
Polska premiera PlayStation 4 przypadła na piątek. Kilka tygodni przed "dniem zero" byłem przekonany, że kiedy nadejdzie odpowiedni czas, wsiądę w samochód, pojadę do najbliższego sklepu z elektroniką i zaopatrzę się w nowe dziecko Sony. Im bliżej jednak było premiery, tym moja pewność malała i przybierała kształt zwątpienia. W sieci pojawiały się liczne głosy, mówiące o przeroście popytu nad planowaną podażą. Osoby składające zamówienia przedpremierowe nie mogły być pewne, że otrzymają swój egzemplarz pierwszego dnia obecności konsoli na rynku. Znaki na niebie i ziemi wskazywały, że PlayStation 4 będzie miało najlepszy konsolowy start w historii Polski. A tym samym pod zamkniętymi sklepami zaczną się ustawiać kolejki chętnych, gotowych do biegu w kierunku pudełka z wymarzoną konsolą.
I tak faktycznie było. Naoczni świadkowie, którzy wybrali się 29 listopada ubiegłego roku do dużych sklepów z elektroniką, kręcili wideorelacje i rozpowszechniali różne, często nieprzyjemne historię. Bo przepychanek i ostrego słownictwa nie brakowało. W sklepie dużej sieci, do którego się wybrałem z kolegą bolo_1986 przed otwarciem, na szczęście obyło się bez ekscesów i kilkadziesiąt osób ustawionych w kolejce całkiem kulturalnie powędrowało w kierunku pudełek z konsolami. W tym czasie staliśmy z boku i spokojnie czekaliśmy na swój egzemplarz, który znajomy pracownik schował pod ladę. Kilka minut później wyszedłem ze sklepu z nowiutkim PlayStation 4 i portfelem lżejszym o dwa tysiące złotych.
Co do środka?
Kupno konsoli okazało się być łatwym zadaniem, w przeciwieństwie do znalezienia konkretnych gier, które uzasadniłyby taki wydatek. Nie oszukujmy się - PlayStation 4 nie miało mocnego startu pod względem oferowanych tytułów. Szczególnie tych na wyłączność. DriveClub nie ukazał się wcale. Knack, pierwsza gra zaprezentowana na premierowym pokazie konsoli dziewięć miesięcy wcześniej, był nudnym beat 'em upem, stojącym daleko od pojęcia "nowa generacja". Killzone: Shadow Fall sprawdzał się w multi, ale singiel oferował jedynie ładne widoczki. Honor gier na wyłączność musiał ratować resogun od niezawodnego Housemarque Studios. Strzelanka z cyfrowej dystrybucji, w której trudno jest doszukać się słabych stron. Tym niemniej wielu graczy pokręciło głową na tego kolorowego shmupa, bo przecież nie dla takiej gry kupuje się nową konsolę.
Więc dla jakich? Okazało się, że dla tytułów multiplatformowych, które na PlayStation 4 wyglądają po prostu lepiej niż na poprzedniej generacji. Battlefield 4, FIFA 14, Assassin's Creed IV: Black Flag, Call of Duty: Ghosts - dla wielu graczy właśnie te gry były powodem kupna nowej konsoli. Taka sytuacja doskonale pokazuje, jak bardzo byliśmy żądni następcy PlayStation 3. A przy okazji potwierdza tezę, że narzekanie na masowo pojawiające się kontynuacje i brak oryginalności jest bezzasadny. Bo w dniu premiery nowej konsoli idziemy do sklepu i ściągamy z półki nowego Assassyna, FIFĘ czy Need for Speeda, by móc cieszyć się z nowej jakości... audiowizualnej.
PlayStation 4 w pierwszych miesiącach swojej obecności na rynku był pod wieloma względami alternatywą dla mocnych pecetów, które potrafiły udźwignąć świetnie wyglądającego Battlefielda 4 itp. I nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę zapotrzebowanie graczy konsolowych na nowszy i potężniejszy sprzęt. Sytuacja powoli zaczęła ulegać zmianie na początku 2014 roku. W marcu posiadacze PlayStation 4 pobiegli do sklepów po inFamous: Second Son - cudnie wykonaną kontynuację serii o ludziach obdarzonych niezwykłymi mocami. Sandboks umiejscowiony w Seattle stał się nowym powodem do kupna konsoli, szczególnie dla fanów poprzednich części. Przy okazji istniała duża szansa, że Second Son pozyska nowych zwolenników dla marki inFamous, którzy sięgną po grę z braku sensownej alternatywy.
Druga połowa marca to również premiera kontrowersyjnego Metal Gear Solid V: Ground Zeroes, który obskoczył cztery konsole dwóch generacji. Kontrowersyjnego ze względu na charakter oferowanej zawartości. Hideo Kojima postanowił bowiem sprzedawać relatywnie krótki (chociaż zależy, jak się w niego grało) prolog nadchodzącej "piątki", co spotkało się z falą krytyki. W każdej dyskusji pojawiało się porównywanie Ground Zeroes do płatnego dema, co nie zmienia faktu, że kto miał i chciał kupić tę grę, to zrobił to bez większych zastrzeżeń.
Nowa panierka
Przed pojawieniem się inFamous: Second Son i nowego MGS-a, na PlayStation 4 zadebiutowała gra, która nieświadomie zapoczątkowała ważny nurt w nowej generacji. Mowa o Tomb Raider: Definitive Edition, czyli ładniejszej i gdzieniegdzie rozwiniętej edycji gry z zeszłego roku. Młoda Lara na PlayStation 4 czarowała szczegółową fryzurą, płynną animacją w 60 klatkach na sekundę, a poza tym robiła praktycznie to samo, co kilka miesięcy wcześniej na słabszych konsolach.
"Definitywny" Tomb Raider przetarł szlak dla takich tytułów w nowym wydaniu jak Metro Redux, Sleeping Dogs, The Last of Us, Dead Nation czy wreszcie Grand Theft Auto V. Od niedawna wiemy również o chęci przeniesienia Dark Souls 2 na najnowsze konsole. Te gry w różnym stopniu rozumieją pojęcie "remastered", o czym świadczy porównanie odświeżonego Sleeping Dogs do piaskownicy Rockstara, tym niemniej wszystkie mają za zadanie przekonać nas, byśmy zapłacili jeszcze raz za gry, które już znamy i/lub mamy na półce w pierwotnej wersji. To znak czasów i symbol ósmej generacji. Kontynuacja remasterów HD z ery PlayStation 3, które pojawiły się kilka lat po starcie konsoli. A na PlayStation 4 nowe-stare gry zwracają na siebie uwagę zanim pojawi się kilka zupełnie świeżych system-sellerów.
Nowe oblicze PS Plus
Przez rok od premiery PS4 ważnym, chociaż niezbyt widocznym kontrastem dla odnawianych gier i cross-genowych kontynuacji były produkcje ze sceny indie. Niewielkie gry lądujące w cyfrowej dystrybucji. Często oferowane w ramach abonamentu PlayStation Plus, co po dziś dzień nie podoba się wielu użytkownikom tej usługi. Na PlayStation 3 Sony przyzwyczaiło graczy, że dostają "za darmo" pierwszoligowe hity w stylu Far Cry 3, Assassin's Creed III, Mortal Kombat czy Dead Space 3. Tymczasem na nowej konsoli takie przeboje w PS+ zastępują nikomu nieznane gry indie: Contrast, Velocity 2X, Road Not Taken. I szereg innych, często bardzo ciekawych i wartych uwagi produkcji, ale ignorowanych przez graczy głównego nurtu, którzy chcą grać wyłącznie w AAA.
Sony robi jednak swoje i konsekwentnie wspiera pomysły developerów indie. Wystarczy cofnąć się o osiem miesięcy i rzucić okiem na listę niewielkich twórców, którzy podjęli współpracę z producentem PlayStation 4. Japoński gigant chwalił się wówczas, że ma po swojej stronie ponad 1000 ekip developerskich, gotowych pracować na rzecz jego marki. Tym samym gracze otrzymali wyraźny sygnał - indyki będą bardzo ważnym elementem ósmej generacji konsol.
E3 i co dalej?
Początek czerwca to amerykańskie targi E3, czyli nowa nadzieja dla graczy oczekujących zapowiedzi świeżych tytułów. W przypadku PlayStation 4 serca wielu (niewybrednych) fanów zdobył krótki teaser Uncharted 4: A Thief's End, który nie pokazał właściwej rozgrywki, ale rozbudził apetyt na nadchodzącą kontynuację. O wiele więcej powodów do radości mieli fani LittleBigPlanet, ponieważ zapowiedź "trójki" obfitowała w konkretne informacje. Pojawiła się nowa wzmianka o The Order: 1886 oraz inFamous: First Light, samodzielnym dodatku, którego premierę mamy już za sobą. Gracze usłyszeli również o Bloodborne od twórców serii Souls, który dla wielu stał się z miejsca system-sellerem konsoli Sony.
Swoje pięć groszy dorzuciły intrygujące tytuły ze sceny indie. No Man's Sky, Hotline Miami: Wrong Number, BroForce, Titan Souls czy Not A Hero to tylko kilka gier z dużej puli nadchodzących indyków, których twórcy mają szansę wykroić dla siebie kawałek tortu. Oczywiście niezależne hity pokroju Gone Home nie powalczą bezpośrednio z Call of Duty czy Assassin's Creed, ale ich obecność na najnowszych konsolach jest znakiem czasu i sygnałem, że coś się zmienia. Zarówno w wydawcach, jak i w nas - odbiorcach przyzwyczajonych do tasiemców AAA w pudełkach.
Ku przyszłości
Mój, i zapewne nie tylko mój pierwszy rok z PlayStation 4 upłynął pod znakiem oczekiwania na rozwój i konkretne tytuły, które przekonają mnie, że oto nadeszła nowa generacja. Jednocześnie podpisuję się pod tezą, że przez pierwszych kilkanaście miesięcy nie należy oczekiwać pojawienia się gier wybitnych, a co najwyżej bardzo dobrych. Takich na szczęście nie zabrakło, przy czym kilka najlepiej ocenianych gier na PS4 ma korzenie w poprzedniej generacji. Z drugiej strony nie mogę zapomnieć o wpadce z DriveClub, który miał być tytułem startowym dla konsoli, miał się doczekać darmowej edycji dla "plusowiczów", a w praktyce prawie wszystko poszło nie tak.
Przez dwanaście miesięcy przekonałem się, że przycisk Share to świetna sprawa i odpowiednie zagospodarowanie społecznościowej niszy na polu konsolowego grania. Moja PS Vita współpracuje z PS4 o wiele częściej niż PS3 z PSP. Z SharePlay czy ze wsparcia dla multimediów korzystam sporadycznie, ale duży plus za ich obecność. Minus za akcje z DriveClubem, dosyć częste przerwy w działaniu PSN i za wydanie białej konsoli rok po premierze. To ostatnie było dla mnie ogromnym ciosem i poważnie zastanawiałem się nad sprzedaniem swojej "czarnulki", żeby kilka miesięcy później postawić pod telewizorem białe PS4. Bo bardzo lubię białe konsole.
Ostatecznie zostałem jednak ze swoim premierowym egzemplarzem i czekam. Czekam na dalsze kroki, bo obrany kierunek bardzo mi się podoba. A kto je postawi? Mam nadzieję, że Bloodborne, The Order 1886, nowa gra Quantic Dream, Abzu od twórców Journey, Uncharted 4, Deep Down. Kto wie, może nawet The Last Guardian?