Farming Simulator zawsze był dla mnie fenomenem głównie z jednego powodu. Nie jest to typowy tycoon, w którym budujemy swoje rolnicze imperium, stawiamy konkretne farmy i wydajemy szmal na badania, które przyspieszą nam porost zboża. Nie budujemy tu plantacji pomidorów na Marsie lub też kabaczków na księżycu. Gra jest realistyczna i to na tyle, by obserwować akcję z pierwszej osoby. Mamy też kredyt w banku, musimy starać się o ścięcie na czas plonów i nakarmienie stad, bo inaczej zwierzęta padną z głodu. Słowem: życie.
Oczywiście rozgrywka została przy tym uproszczona do granic możliwości. Nie podczepiamy więc bron do ciągnika, nie wsypujemy nasion, nie dźwigamy ciężkim worów, a nasza stara przyczepa jest dziwnie pojemna i możemy do niej załadować prawie całe zapasy zboża z kombajnu. Gwarantuję Wam też zdarcie klawisza "TAB" po długotrwałym graniu w Farming Simulator 15. Służy do przełączania się pomiędzy pojazdami. Dzięki temu oszczędzamy masę czasu, bo mapy są naprawdę duże i dojście do poszczególnych maszyn zajęłoby parę minut. Uproszczenia są więc jak najbardziej na miejscu.
Powróćmy jednak do tematu. Wraz z ogłoszeniem prac nad "piętnastką" twórcy zapowiedzieli szereg zmian. Pierwszą z nich było dodanie odmiennej mapy, prezentującej nieco inny styl - zarówno pod względem rozgrywki, jak i grafiki. Jeżeli chodzi o rozgrywkę niewiele się zmienia. Rzeczywiście jednak teren, na którym toczymy rozgrywkę jest diametralnie różny. Pierwszy z nich - Bjornholm to standardowa, europejska mapa, znana z poprzednich części gry. Słynie z gęstego zalesienia, a więc możemy pobawić się tu w drwala, co jest kolejną nowością. Drugi teren to Westbridge Hills. To coś dla wielbicieli westernów. Są tu wielkie połacie pól do obrobienia, wiatraki i inne konstrukcje żywcem wyjęte z najlepszych klasyków spaghetti westernów lat 70. Clint Eastwood byłby więc z Was dumny!
Twórcy zapowiadali też ogromne zmiany w grafice. Owszem, gra wygląda ładniej względem swoich poprzedniczek, ale szału nadal nie ma. Jakikolwiek obiektm do którego się zbliżmy razi swoją kanciastością i powala pikselozą, a cała farma sprawia wrażenie, jakby zatrzymała się w czasie. Samochody jeżdżące po drodze traktowane są jak ósmy cud świata. Rozumiem, że zamysłem twórców było umieszczenie nas w kompletnej dziurze, a Bjornholm to po naszemu "Jakiśdołek mały"? Pomijam już fakt, że oprócz przyrody nieożywionej przydałyby się jeszcze jakieś ptaszki motylki czy inni przedstawiciele fauny. A tu nic, pusto i wieje.
Tnij waść, wstydu oszczędź!
Drugą po mapie, najważniejszą zmianą w rozgrywce jest zbieranie drewna. Kupujemy więc piłę i z lubością możemy przystąpić do wyrębu drzew. Tak? TAK?! Ha! Takiego! Jak przystało na wioskę zatrzymaną w czasie, ścięte drzewa stoją dumnie na sztorc i nie dają się w żaden sposób obalić. Nieważne czy ścinamy pod kątem, czy porąbiemy na kawałki, czy próbujemy potem wspomóc się ciągnikiem. Drzewo nie chce się przewrócić i tyle. Piszę to już jakiś czas po premierze, a łatki jak nie było tak nie ma. Owszem przypadki "zacinania się" zieleni zdarzają się nieczęsto, ale kiedy już się zdarzą nie ma siły, by nakłonić drzewo do położenia się. Nie chcę też wspominać, że drzewa wyglądają raczej jak krzaczki pewnego niechlubnego krzewu, niż znane nam wszystkim dęby czy buki (i nie mówię tu o stworze z muminków). Nie za wysokie, cienkie i rozpikselowane przypominają raczej gałąź leszczyny niż paroletnią roślinę. Mój tata robił mi z takich łuk jak byłem mały i bawiłem się w Indianina, a tutaj każą ścinać to piłą, a potem ładować na ciągnik.
Niespodzianką jest jeszcze jedna rzecz. Kiedy próbujemy ściąć choć jedno drzewko lub naruszyć jakikolwiek obiekt poza naszym poletkiem z choinkami nic to nie daje. Obiekty pozostają nienaruszone - są więc - podobnie, jak samochody, ale o tym później - pancerne. Teksańska masakra piłą mechaniczną nie wchodzi więc w grę.
Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj
W Polsce norma pracy wynosi 40 godzin tygodniowo, czyli 8 godzin dziennie. W innych krajach pracuje się po 6 godzin lub więcej w zależności od regionu. W świecie Farming Simulator jeżeli najmiemy pracownika pracuje on dokładnie zero godzin! OK, zdarzają się sytuacje, że coś zrobi. Średnio inteligentny orangutan ogarnąłby proste prace stylu przenieść coś w inne miejsce lub nakarmić krowy, gdy tego potrzebują. AI naszych podwładnych nie dorasta jednak do pięt reszcie naczelnych braci mniejszych. Często blokują się oni przy bardzo prostych pracach, jak np. dokończenie koszenia kombajnem zaczętego już pola. Trudno (i nudno) jest obrabiać ciągle wielkie połacie ziemi, używać nawozów sztucznych czy karmić w nieskończoność krowy i kurczęta. Wielu ludzi ma już rolę w swojej korporacji i nie musi jej obrabiać jeszcze wirtualnie. Jeżeli więc myślicie, że zostaniecie wielkim potentatem ziemskim i na bujanym fotelu będziecie obserwowali krzątających się po polu pracowników... musicie zacząć zbierać drobne. Tutaj bowiem tego nie znajdziecie.
Rolnik szuka brony
Są w grze też dobre rzeczy. Jedną z nich jest park maszyn w którym kupujemy kolejne sprzęty do naszej kolekcji. Są to nie tylko narzędzia, ale także nowe ciągniki czy ciężarówki do transportu produktów. W dodatku to urządzenia, które w realu używane są przez prawdziwych rolników
Ciekawe są też nowe rozwiązania. Wspomniałem już o nawozach sztucznych, dzięki którym zbieramy większe plony? To nie wszystko. Teraz, by wyczarować nieco mleka musimy przygotować specjalną paszę. Bez niej nasze łaciate będą dawały mniej mleka. Dziwi tylko to, że nioski hodowane są na wolnym wybiegu. Ja rozumiem, że chów klatkowy jest be, zły, w ogóle fe i że trzeba promować w Unii Europejskiej standardy bardziej humanitarne, ale... może by dać zadecydować o tym użytkownikom?
Ciofaj, ciofaj, bedzie słychoć!
Ciągnik fajno, Kumbajn tyż fajno, a nawet i cięcialufffka fajno. Szkoda tylko, że fajno się ich nie prowadzi. Ja rozumiem, że Farming Simulator to ani nie Kombajn Simulator ani GTA,ani też nie Need for Speed, ale tutaj uproszczenia poszły za daleko. Raz, że nasze pojazdy są niezniszczalne i nie da się ich przewrócić, dwa, że mała praktycznie zerowe interakcje z otoczeniem. Ciągnik po zdarzeniu z lilipucim drzewkiem pozostaje nienaruszony. Tak samo on, jak i drzewko. Przywalenie w przejeżdżający pojazd tudzież inną maszynę skutkuje odbiciem. Ludzie natomiast - niespodzianka - pancerni nie są. Są za to duchami i da się przez nich bezkarnie przejeżdżać.
Szedł chłop przez pole i nalał w pory
Farming Simulator nie jest grą dla każdego. Sokoban i windowsowy saper mają więcej życia niż symulator farmy. Ale cóż - takie gry trzeba po prostu lubić. Mimo grania w różne tycoony, muszę przyznać, ze chwile spędzone przy Farming Simulator 15 uznaję mimo wszystko za... nudne. Wprowadzenie kilku ulepszeń - swoją droga zabugowanych - to za mało, żeby przyciągnąć użytkowników do kompa na dłużej niż parędziesiąt minut. Każdego gracza cieszą postępy, mnogość rzeczy do wykonania i możliwości rozwoju. Tutaj tego wszystkiego brakuje. Możemy pobiegać sobie z piłą, zaorać pole i hodować sobie krowy i kurczaki. Możemy kupować nowe maszyny i zarabiać kasę. Jest to jednak wciąż za mało. Może właśnie badania i plantacja pomidorów na Marsie ożywiłaby trochę tę skostniałą serię?