E-sport wciąż rośnie jak na drożdżach, a 2015 był bez wątpienia najlepszym rokiem dla miłośników profesjonalnego grania. Jaki zawodnik, bądź jaka drużyna, przyniosły nam najwięcej radości w tym roku? Głosujcie sami.
E-sport wciąż rośnie jak na drożdżach, a 2015 był bez wątpienia najlepszym rokiem dla miłośników profesjonalnego grania. Jaki zawodnik, bądź jaka drużyna, przyniosły nam najwięcej radości w tym roku? Głosujcie sami.
Chyba nikt z Was nie sądził, że zabraknie tutaj ulubieńców trybun z Intel Extreme Masters w Katowicach? Polacy grający dla Rosyjskiej organizacji Virtus.pro przez okrągły rok dostarczali nam niesamowitych emocji walcząc z najbardziej wymagającymi przeciwnikami na platformie Counter-Strike: Global Offensive. Zaczęli od pierwszego miejsca na wspomnianym EMS Katowice w Spodku, później wygrali jeszcze m.in. podczas Gfinity G3 2014. Wysokie miejsca zajmowali cały rok - podczas DreamHack Winter 2014 odpadli dopiero w półfinale, po dramatycznej walce z Ninjas in Pyjamas.
Trzon ekipy Virtus.pro stanowią trzej gracze, którzy współpracują ze sobą już baaaaardzo długo - Filip "Neo" Kubski, Wiktor "Taz" Wojtas i Jarosław "pasha" Jarząbkowski są ze sobą od przysłowiowego "zarania dziejów". Powoli jednak i pozostała dwójka na stałe wpisuje się w krajobraz zespołu - Paweł "byali" Bieliński i Janusz "snax" Pogorzelski są w ekipie już ponad rok. W świecie e-sportu, gdzie nieustanne transfery to reguła, taka stabilność zasługuje na uznanie. Podobnie jak fakt, że mamy jedną z najlepszych drużyn Counter-Strike: Global Offensive na świecie.
W ostatnich latach kariery dzisiejszej ekipy Virtus.pro na platformie 1.6, arcywrogiem "złotej piątki" było Natus Vincere. Dzisiaj zdaje się, że historia tworzy się na linii Ninjas in Pyjamas i Virtus.pro (chociaż również inne drużyny są na fali wznoszącej, jak np. Fnatic czy LDLC). Szwedzi i Polacy często ścierają się, a pojedynki między nimi są zawsze interesujące.
Samo Ninjas in Pyjamas to zresztą ciekawa historia. Marka powstała jeszcze w 2000 roku, w wiekach średnich Counter-Strike'a i stała się w pewnym momencie niemalże kultowa. Jednak jeszcze w tej samej dekadzie organizacja podupadła (najlepsze wyniki przypadały na lata 2005-2006), aż zniknęła w ogóle. W 2012 roku drużynę reaktywowano, a jej reprezentanci zaczęli szybko radzić sobie bardzo dobrze - filarem drużyny i kapitanem jest Richard "Xizt" Landström, ale najjaśniej świecąca gwiazda to chyba jednak Christopher "GeT_RiGhT" Alesund. Szwedzi w ubiegłym roku wygrali m.in. DreamHack Summer 2014 i ESL Cologne 2014.
Z pierwszej osoby prosto w widok z lotu ptaka. Tak jak nie mogło zabraknąć Counter-Strike'a, tak pusto w nominacjach byłoby bez drużyn League of Legends. Tak się szczęśliwie składa, że mamy bardzo dobrą ekipę, która pięknie radzi sobie na tej platformie. Team Roccat to bez wątpienia odkrycie tego roku dla miłośników LoLa - zwłaszcza tych znad Wisły.
Team Roccat zaczęło jako drużyna o urokliwej nazwie Kiedyś Miałem Team. Pod takim szyldem Polacy występowali w turniejach kwalifikacyjnych do League of Legends Championship Series - najbardziej prestiżowej ligi w Europie. Po odtrąbieniu sukcesu szybko udało się znaleźć sponsora, został nim niemiecki producent akcesoriów komputerowych - Roccat. Polacy znaleźli bezpieczną przystań i mogli w rękach specjalistów poświęcić się temu w czym są najlepsi - grze w League of Legends.
Efekt? Świetna forma przez cały rok. Polacy w finałach wiosennych playoffów europejskiego LCS wylądowali na trzeciej lokacie, a na letnich na czwartej. Dosłownie jednego meczu zabrakło, żeby nasi rodacy polecieli do Korei Południowej na finały mistrzostw świata. Może w przyszłym roku. Niemniej, Team Roccat to świetna drużyna, która ma z pewnością przed sobą świetlaną przyszłość. I chociaż w ostatnim czasie przyszedł czas na pewne zmiany, a drużyna powitała w swoich szeregach jednego cudzoziemca, to wciąż są "nasi" ludzie w League of Legends.
Koreańska scena e-sportowa to zupełnie inny świat niż nasz, który z braku innego trafnego sformułowania nazwę "Zachodnim". Inaczej wyglądają reżimy treningowe, inna jest skala (często wewnętrzne, koreańskie ligi mają podobny prestiż co wydarzenia ogólnoświatowe), wreszcie pod względem profesjonalizacji dopiero zaczynamy Azjatów doganiać. W tym jednak przypadku łączy nas najważniejsze - uznanie dla umiejętności. A te drużyna Samsung Galaxy White ma na najwyższym poziomie. Zresztą, wszystko na bok - po prostu głupio było nie nominować zwycięzców najchętniej oglądanego turnieju w tym roku (11,2 miliona widzów w szczycie).
Rok 2014 był dla tego składu kluczowy - udało im się, wraz z drugą drużyną sponsorowaną przez Samsunga, zepchnąć na boczny tor dotychczas niepokonaną ekipę SK Telecom T1, w skład której wchodzi m.in. "boski Faker".
Co ciekawe, drużyna, a także pokrewny jej oddział "Blue" zupełnie się rozsypały po mistrzostwach. To efekt nowych regulacji koreańskiej organizacji ligowej, KeSPA, która zabroniła aby jeden sponsor miał więcej niż jedną drużynę w lidze OGN. Samsung zwolnił więc obydwie ekipy i zaczął formować nowy skład.
Teraz z kolei pora na drugą stronę barykady, a zarazem zwycięzców najbardziej dochodowego turnieju w 2014 roku. Mowa o NewBee - chińskiej drużynie Dota 2, która zwyciężyła w tegorocznym The International, zgarniając ponad pięć milionów dolarów do podziału. Czując wiatr w żaglach włodarze tej organizacji w październiku stworzyli nową dywizję - Newbee.Young.
Warto wspomnieć, że Chińczycy niemalże zostali wyeliminowani już w fazie grupowej The International. Niewiele osób dawało im jeszcze szanse, kiedy nabrali wiatru w żagle i sensacyjnie wywalczyli sobie drogę na sam szczyt. W wielkim finale pokonali drugą chińską ekipę, Vici Gaming, zapisując się na zawsze w historii jako najlepsza drużyna Dota 2 w 2014 roku. Po zawodach z ekipy odeszła jego gwiazda - Zhang "Xiao8" Ning, a jego miejsce zajął Rabbit z LGD Gaming. Od tego czasu drużyna utrzymuje się w czołówce, chociaż coraz częściej padają stwierdzenia, że przyszły rok będzie należał do wspomnianego już Vici Gaming.
Wejdź na stronę i zagłosuj na Gry Roku Gram.pl