Steampunkowy następca FTL skrzyżowany z paragrafówką. Czy warto zagrać w Sunless Sea?
Mój pierwszy kapitan był poetą, który wiedziony tęsknotą ruszył na morze. Najmniej doświadczony, źle zarządzał zasobami: do portu dopływał na oparach paliwa, brak zapasów doprowadził do kanibalizmu na pokładzie, a gdy zabrakło pieniędzy, wszedł w mętne układy z lokalnym półświatkiem. Koniec końców w pobliżu Żałoby Gaidera dopadli go znacznie lepiej uzbrojeni piraci, wskutek czego poszedł na dno wraz ze swym pordzewiałym statkiem, ostatnimi wychudzonymi marynarzami i okrętową maskotką - apatyczną łasicą. Nikt po nich nie płakał.
Drugi kapitan był weteranem wojennym, hardym i nieustępliwym. Postawił na bliskie kontakty z admiralicją i posłusznie wykonywał kolejne pokolenia, przywożąc z coraz odleglejszych kolonii informacje i towary. Dobrał też sobie oficerów: lekko zdziwaczałego kucharza, wyemancypowaną panią inżynier i pokrytego bliznami kota, równie twardego jak on sam. Jednak jego chęć walki źle odbiła się na załodze. Gdy w północnym mieście Wither podczas przechadzki ruszył na pomoc wyłaniającej się z zimnego morza kobiecie, ta okazała się przynętą na ogonie węża morskiego. Kapitan przeżył, ale w walce zginęła połowa marynarzy. Podczas powrotnej żeglugi żywa góra lodowa zmusiła okręt do ucieczki, a wtedy przeciążony silnik eksplodował zabijając resztę załogi.
Trzeciego kapitana wychowała ulica - kiedyś sprytny urwis, później szemrany kupiec morski na antycznym parostatku. Życie nauczyło go ostrożności, dlatego ani nie wdawał się w zbyt bliskie konszachty z ludźmi którzy deklarują "wyświadczenie pewnych przysług", ani nie zawierzał przesadnie życzliwości admiralicji. Ot, po prostu niekiedy przewiózł skrzynkę tego czy owego tu czy tam, albo na obcym lądzie zadał parę niewinnych pytań. Z czasem uskładał na większy okręt i mocniejszą broń, skompletował również załogę, w której dziwnym trafem korpus oficerski składał się wyłącznie z kobiet. Przeprowadził się do większego domu, spłodził potomka i wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku. Jednak pewnego dnia jego okręt po prostu nie wrócił z rejsu, nie wiadomo dlaczego. Jedni mówią, że pochłonął go gigantyczny wir, inni, że kapitan i cała załoga oszaleli, gdy spod wody wyłoniło się coś, co istnieć nie powinno. Jakkolwiek by nie było, wszelki ślad po nim zaginął. Gdy jego syn dorósł, wyruszył na morze w poszukiwaniu szczątków ojca jako czwarty kapitan...
* * *
Sunless Sea została stworzona przez małe brytyjskie studio Failbetter Games. Niektórzy z Was mogą ich kojarzyć z przeglądarkowych gier The Night Circus (promującej książkę o tym samym tytule) i Fallen London. Zwłaszcza tę ostatnią warto wspomnieć, gdyż dzieli ona ze swą poprzedniczką świat - mroczne miejsce, w którym Londyn obsunął się do podziemnego morza, sięgającego brzegów piekieł. Jak wiele innych projektów ostatnimi czasy, Sunless Sea ufundowano na Kickstarterze: w październiku 2013 roku autorzy prosili o 60 000 funtów, dostali zaś trochę ponad 100 000. Dla studia zatrudniającego dziesięć osób w Wielkiej Brytanii nie jest to przesadnie duży budżet, co widać po oszczędnej oprawie graficznej i pewnej surowości gry. W trakcie 2014 twórcy dopieszczali Sunless Sea przy udziale graczy biorących udział w Early Access (czyli dostęp do niedokończonej jeszcze wersji), by ostatecznie wypuścić grę w lutym tego roku.
GramTV przedstawia:
Sednem rozgrywki w Sunless Sea jest eksploracja podziemnego morza, zwanego Unterzee (jak "under-sea" wymawiane przez kogoś o ciężkim akcencie). Polega ona na naprzemiennym kierowaniu okrętem po mrocznych wodach i przeklikiwaniu się przez menu miejsc i dialogów w kolejnych przystaniach. Sterowanie widzianym z góry statkiem odbywa się w czasie rzeczywistym, ale w każdej chwili można zapauzować rozgrywkę, zaś bitwy toczą się w zasadzie turowo (podobnie jak active time battle w serii Final Fantasy). Z kolei w porcie gra zmienia się w paragrafówkę, gdzie zadaniem gracza jest podejmowanie wyborów fabularnych, a także zadbanie o załogę i zaopatrzenie okrętu.
Fabularnie Sunless Sea jest oryginalnym miksem motywów steampunkowych, marynistycznych i wiktoriańskich, ze sporą domieszką klimatów z prozy H.P. Lovecrafta. Literackim odpowiednikiem gry może być twórczość Neila Gaimana, zwłaszcza powieść "Nigdziebądź", opisująca surrealistyczny świat w podziemiach londyńskiego metra, i krótkie opowiadanie "Studium w Szmaragdzie", które miesza przygody Sherlocka Holmesa z historiami o Wielkich Przedwiecznych. Innym pisarzem, który operuje klimatami podobnymi do Sunless Sea jest China Mieville, zwłaszcza w cyklu o Nowym Crobuzon. Jego powieść "Blizna" rozgrywa się na morzu dziwacznego świata, gdzie na okrętach pływają pół-maszyny, wampiry i ludzie-kaktusy. W Sunless Sea znajdziemy też literackie wpływy Terry'ego Pratchetta (abstrakcyjny humor i gliniani ludzie), a także Josepha Conrada.
Jeśli zaś idzie o gry, to Sunless Sea kojarzyć się może z Arcanum: of Steamworks and Magick Obscura, staroszkolnym erpegiem, łączącym mechanikę i magię, trochę z Thiefem i Dishonored, gdzie świat przedstawiony to wiktoriański steampunk, a trochę z BioShockiem i jego podwodnym miastem napędzanym parową techniką. Jako inspiracje na stronie swojej kampanii kickstarterowej autorzy z Failbetter Games wymienili FTL, Elite, Sid Meyer's Pirates, a także książkę "Taipan" Jamesa Clavella i krótkometrażówkę Monty Pythona o księgowych-piratach "The Crimson Permanent Assurance". Do pewnego stopnia udało im się osiągnąć zamierzony efekt: Sunless Sea, podobnie jak wspomniane gry, jest generatorem opowieści. Kolejni kapitanowie idą na dno, lecz kolejne rozgrywki rodzą nowe historie. Jest jednak jedno duże "ale": w odróżnieniu od FTL, tu początki każdej przygody są bliźniaczo podobne i polegają głownie na cierpliwej eksploracji tych samych okolicznych portów.
Monotonia pierwszych kroków bierze się z powtarzalności wątków fabularnych, które są głównym źródłem dochodu. Alternatywą jest powolne grindowanie by uciułać echa (walutę tego świata) - co jest jeszcze bardziej powtarzalne. Wspomniane wcześniej FTL jest znacznie bardziej losowe, poza tym rozgrywka trwa krócej, natomiast w Sunless Sea przypadkowa śmierć po pięciu godzinach gry i konieczność wykonywania już znanych misji przez pierwsze dwie w kolejnej partii poważnie podkopuje chęć spróbowania jeszcze raz. Nie do końca podobała mi się też mechanika części fabularnej: system dialogów i wyborów pokazuje rozmaite dostępne opcje, z których większość jest zamknięta - ale nie wszystkie. Nadmierne wyeksponowanie trybików gry psuje imersję, poczucie zanurzenia w świecie przedstawionym.
Wszystkie te wady wynagradzają natomiast nietuzinkowe pomysły: kolonia nieumarłych, do której osadnicy podróżują w trumnach, naprawa okrętów po taniości przez stado tresowanych szczurów czy rozbudowany system popadania w szaleństwo podczas podróży przez mroczne wody. Historie w Sunless Sea zgrabnie łączą klimaty znane z powieści grozy, literatury marynistycznej i surrealistyczny humor. Przykładowo, gdy przewoziłem zombie w trumnach, jeden wydostał się i wyjadł zapasy w kuchni. Mogłem udobruchać kucharza i odprowadzić truposzczaka do ładowni, albo też wypchnąć żarłoka za burtę i niech wraca do domu na piechotę.
Podsumowując, Sunless Sea to tytuł interesujący i oryginalny, ale zarazem bardzo, bardzo specyficzny. Przypadnie do gustu osobom, które mają dużo czasu i cierpliwości, by rozsmakować się w klimatycznych opowieściach i powolnych morskich potyczkach. Znudzi jednak lub zmęczy większość graczy przez potwarzalność niektórych elementów i monotonne początki. Jeśli przedkładacie nastrój i fabułę nad niedostatki rozgrywki, warto zaryzykować. Jeśli jednak nie porywa Was atmosfera przytoczonych powyżej powieści i gier, a na dodatek nie dysponujecie dużymi ilościami wolnego czasu - Sunless Sea raczej nie jest tytułem dla Was.
8,0
Generator steampunkowych historii na styku gier i literatury
Dzięki za komentarze. Przyznam, że mieliśmy tu odrobinę dyskusji przed zaklepaniem tej recenzji - czy kogoś zainteresuje tak specyficzny tytuł. Wygrała opinia, że to jest coś ciekawego, więc zaryzykujemy. Dobrze jednak, że potwierdzacie, że było warto - bo przed publikacją pojawiła się wątpliwość, że to #nikogo.
Usunięty
Usunięty
11/02/2015 19:14
[m-G.]
Usunięty
Usunięty
11/02/2015 10:27
Tak.Tak.Tak.Z pewną dozą nieśmiałości podchodziłem do zakupu Sunless.Ale kiedy to zrobiłem zostałem doszczętnie oczarowany.To jest prawdziwy cRPG. Pełna gębą i garściami. Nie mogę się oderwać.Polecam dawkować do spółki z Fallen London bo te gry się "przeplatają".17Euro to prawie darmo za taka gre. Warto wspierać takie projekty.