Spadający na Mordheim meteoryt zniszczył większą część miasta i zabił ludność, ale był to dopiero początek tragedii. Witajcie w miejscu, na które padł cień Sigmara.
Spadający na Mordheim meteoryt zniszczył większą część miasta i zabił ludność, ale był to dopiero początek tragedii. Witajcie w miejscu, na które padł cień Sigmara.
Aktualnie w grze wybrać można jedną z czterech frakcji - Ludzkich Najemników, Skaveny z klanu Eshin, Siostry Sigmara oraz Kult Opętanych. W pełnej wersji gry każda z nich otrzymać ma dwie własne kampanie fabularne, podczas których świetnie poznamy ich pochodzenie i motywacje. Ale wersja wczesnego dostępu Mordheim: Miasto Przeklętych jest ich pozbawiona, bo koncentruje się na czymś zupełnie innym. To czas, kiedy twórcy gry oczekują od fanów testowania systemu walk i balansu poszczególnych ustawień, stąd też w aktualnie udostępnionej wersji nie tylko brakuje kampanii fabularnej, ale także większej ilości trybów wieloosobowej rozgrywki, lootu podczas bitew czy chociażby dobrze pracującej kamery. Oj tak, Mordheim: Miasto Przeklętych ewidentnie jest jeszcze we wczesnej fazie. Ale wiecie co? Ta gra już teraz sprawia wiele przyjemności. Szczególnie, jeżeli lubicie walki rozgrywane w turach, a do tego macie ochotę wziąć w nich udział w pełnym trójwymiarze, a nie jak to zazwyczaj bywa patrząc na mapę z góry. Ważną różnicą jest także to, że walka ma bardziej indywidualny charakter, bo sterujemy nie tyle całą armią, a każdym z pojedynczych żołnierzy.
Co do samej walki, oczywiście ekipa Rogue Factor nie odkrywa tu koła na nowo, choć fakt, że wprowadza kilka przyjemnych zmian. Postacie poruszają się wedle ustalonej kolejki, każda z nich ma do wydania określoną liczbę punktów z dwóch pul - uogólniając jedna służy do poruszania się, druga do atakowania. Przemieszczamy się więc na wybrane miejsce, korzystając przy tym z ukształtowania terenu. A to wchodzimy po drabinie, a to zeskakujemy piętro niżej, a to dajemy hopsa z jednego balkonu na drugi. Gdy jesteśmy gotowi, przeprowadzamy akcję - może to być atak wręcz, strzał, przeładowanie broni, zmiana aktywnego wyposażenia, rzucenie zaklęcia, przygotowanie się do obrony lub kilka innych możliwości. I choć może nie wydawać się to dobrym pomysłem, oglądanie akcji z perspektywy trzecioosobowej naprawdę wprowadza zabawę na inny poziom, zwiększa się immersja i pojawia odczucia faktycznego brania udziału w bitwie, a nie tylko przyglądania się jej z wysokości. No i poza tym, mroczny klimat fantasy wraz z ładną jakościowo oprawą graficzną Mordheim sprawiają, że gra wygląda naprawdę kozacko. Może nie od technologicznej strony, ale właśnie ze względu na setting i klimat.
Stąd też w aktualnej formie grę polecić można tylko największym fanom Mordheim lub osobom, które chcą wziąć aktywny udział w balansowaniu rozgrywki. Reszcie zalecamy jedynie cierpliwe oczekiwanie na debiut pełnej wersji, a także powrót do fizycznej wersji Mordheim, bo nadal sprawia ona wiele radości.