Przy okazji drugiego Pit Stopu zatrzymujemy się na temacie zbliżającego się wyścigu 24h Le Mans. Wspominamy także o kierownicy do Xboksa One oraz zapowiedzianej nowej Toyocie.
Przy okazji drugiego Pit Stopu zatrzymujemy się na temacie zbliżającego się wyścigu 24h Le Mans. Wspominamy także o kierownicy do Xboksa One oraz zapowiedzianej nowej Toyocie.
Zachęcam do przeczytania i raz jeszcze proszę o dzielenie się pomysłami dotyczącymi serii - co chcielibyście w niej przeczytać, jakich treści z kolei radzicie unikać. Pozdrawiam i życzę miłej lektury!
Paweł Pochowski
Być może czytaliście przy okazji pierwszego Pit Stopu kilka słów na temat Forza Horizon 2 Presents: Fast & Furious. Wtedy dodatek był jeszcze darmowy, a ja nie grałem w niego zbyt długo, nie wypadało go więc krytykować. Dziś od dwóch dni jest już płatny, wymaga wydania 35 złotych, a ponadto pojawiły się nowe fakty, w świetle których mogę Wam szczerze odradzić wydawanie pieniędzy na to DLC.
W dużej mierze dlatego, że jest ono zbudowane na bazie wersji demonstracyjnej Forza Horizon 2, a przebijanie się ponownie przez wszystkie samouczki jest po prostu żmudne. Ale to nie jest jeszcze problem. Zaczyna się on w miejscu, w którym zacząłem zastanawiać się, czy da się przenieść auta z tego DLC do podstawowej wersji Forza Horizon 2. I wiecie co? Otóż nie ma takiej opcji. Przypadek? Oczywiście, że nie. Gra dostała właśnie nową paczkę z samochodami. Zgadnijcie co jest w środku... Tak, oczywiście, że samochody z siódmej części Szybkich. Pozwólcie, że zostawię sytuację bez komentarza. Kto pobrał Forza Horizon 2 Presents: Fast & Furious za darmo, ten nie ma czego żałować. Kto tego nie zrobił do tego momentu, nich o tym dodatku po prostu zapomni. Nie warto.
Choć może "kierownica" to w sumie zbyt wielkie słowo. Chodzi o hub - podstawę, do której można następnie przyczepiać stworzone przez firmę kółka imitujące kierownicę z poszczególnych rodzajów sportowych samochodów. I tak do uniwersalnego huba będzie można podłączyć następujące kółka:
W przypadku Fanatec nie ma co bać się o jakość sprzętu, problemem jest za to cena. Producent słynie z tworzenia dość drogich podzespołów i nie inaczej będzie w tym przypadku. Sprzedaż sprzętu rozpocznie się od 28 maja. Cena za podstawkę to 350 euro. Wersja z jedną z kierownic to już wydatek prawie 480 euro. Auć. Aha, zestaw będzie kompatybilny z PC i konsolami od Sony, co trochę usprawiedliwia wysoką cenę. Ale nadal jest to bariera nie do przeskoczenia dla większości graczy, szczególnie, jeżeli nie są zapalonymi fanami wyścigów. Szkoda.
Dwudziestoczterogodzinny wyścig w Le Mans to jedna z najbardziej prestiżowych motosportowych imprez na całym świecie, której korzenie sięgają aż 1923 roku. Od początku rozgrywana była ona we Francji, na torze Circuit de la Sarthe. O imprezie najgłośniej było w roku 1955, gdy na skutek wypadku Mercedes-Benz 300 SLR wypadł z toru i zabił 82 osoby. Kolejnych 120 zostało rannych, a firma wycofała się z wyścigów aż do roku 1987. Na szczęście, tragiczna historia jest już przeszłością, obecne 24h Le Mans to znacznie bardziej bezpieczne zawody, a w tym roku wystartuje w nich Polak - Kuba Giermaziak.
Kierowcę możecie kojarzyć z wyścigów Porsche Supercup. Reprezentuje on barwy Verva Racing Team. Wcześniej startował m.in. w Formule Renault 2000, a także w ADAC GT Masters, gdzie prowadził Audi R8. Kuba ma także doświadczenie w wyścigach długodystansowych. Wystartował m.in. w amerykańskim Petit Le Mans, gdzie zwyciężył w klasie GT. We wrześniu 2013 z kolei Giermaziak wygrał legendarny wyścig Menzo 24 Hours of Zolder na belgijskim torze. W tym momencie został on pierwszym Polakiem, który wygrał 24-godzinny wyścig. Oczywiście Kuba nie prowadził Porsche 997 GT3 sam, czynił to na zmianę z innymi kierowcami z zespołu.
Jak opisuje Kuba na swoim blogu, starania o start w 24h Le Mans trwały już od dwóch lat. Wystartuje on w barwach JMW Motorsport, a więc zespołu, który na linii startu na torze Circuit de la Sarthe ustawiał się już siedem razy. Jakub poprowadzi Ferrari 458 Italia GT2. Zmieniać będą go Michaela Avenatti i Abdulaziza Al Faisal. Przypominamy, że w tym roku wyścig odbędzie się w dniach 13-14 czerwca. Trzymajcie kciuki za Kubę i nie zapomnijcie mu kibicować przed ekranami telewizorów!
Poza tym Kuba szykuje się do kolejnego sezonu w serii Porsche Supercup. Poprzedni zakończył na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej, przyczynił się tym samym w ogromnym stopniu do zdobycia przez Verva Racing Team mistrzowskiego tytułu wśród konstruktorów. Liczymy, że tym razem Kuba osiągnie równie dobry wynik. Inauguracja sezonu nastąpi 8 maja podczas Grand Prix Hiszpanii.
Mało kto wie, że początki Supry sięgają aż 1978 roku, a początkowo było to auto stworzone w oparciu o Toyotę Celicę. Dopiero trzecia generacja samochodu, produkowana w latach 1986-1993 stała się w pełni samodzielnym modelem. To czwarta generacja samochodu doczekała się największej popularności. Pech, że praktycznie równo z jej wybuchem zakończono trwającą dziesięć lat produkcję (był to rok 2002). Wygląda jednak na to, że jest szansa na powrót Supry.
Jak donosi autogaleria, od 2012 roku firmy BMW oraz Toyota rozpoczęły współpracę mającą na celu produkowanie sportowych samochodów. Jej pierwsze efekty to m.in. dostępny od zeszłego roku w Gran Turismo 6 samochód koncepcyjny nazwany Toyota FT-1 Concept, ale także opracowanie nowego BMW Z4. I choć oficjalnych informacji jeszcze brak, wiele wskazuje na to, że końcowa wersja samochodu koncepcyjnego może wejść na rynek w roku 2018 jako nowa Toyota Supra. W tym samym roku BMW ma wprowadzić na rynek nową odsłonę BMW Z4, która powstała jako owoc tej samej współpracy.
Oczywiście są to tylko spekulacje i domysły, ale przyjrzyjcie się FT-1 Concept i odpowiedzcie na pytanie - czyż sylwetką nie nawiązuje trochę do czwartej generacji Supry?
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!