20 lat minęło - Mortal Kombat 3

Jakub Zagalski
2015/04/15 15:00
7
0

Gracie już w Mortal Kombat X? A pamiętacie o dzisiejszym solenizancie spod znaku smoka?

20 lat minęło - Mortal Kombat 3

Byłem w szóstej, może siódmej klasie podstawówki, kiedy wraz z kumplami wybraliśmy się po lekcjach do dworcowej knajpki na gdańskiej Żabiance. Nie pamiętam, co tam serwowali, przede wszystkim dlatego, że jedzenie i picie nie było naszym zamiarem. Któż bowiem myślałby o prozaicznym zaspokajaniu głodu, kiedy można było przepuścić całe kieszonkowe na automaty. I to nie byle jakie.

W drugiej połowie lat 90., bo wtedy rozegrała się wspomniana historia, salony gier lub zwyczajne bary z poustawianymi automatami pojawiały się w mojej okolicy dosyć często. W miarę możliwości finansowych (mowa o kasie na żetony i bilety tramwajowe) odwiedzaliśmy z kolegami te przybytki elektronicznych uciech, chłonąc wszystko, co oferowały drewniane budy z ekranem, gałką i okrągłymi przyciskami. Jak na polskie realia przystało, zazwyczaj mieliśmy do czynienia z kilku-kilkunastoletnimi produkcjami. Ale kto by się wtedy tym przejmował.

Wracając do dworca SKM na Żabiance, to właśnie tam zobaczyłem po raz pierwszy grę, która obchodzi dziś swoje dwudzieste urodziny. Mortal Kombat 3. Kolejna odsłona uwielbianej przez wszystkich w szkole smoczej serii, kojarzonej z Amigą i żonglowaniem dyskietek. Patrząc po raz pierwszy na Cyraxa, który wypuszcza w kierunku przeciwnika energetyczną siatkę, nie mogłem wyjść z podziwu, że mam przed oczami kolejny rozdział kultowego Mortala. Nowość, napakowaną nowymi postaciami, ciosami, finisherami. I jeszcze te tła jakieś inne, ładniejsze, bardziej zaawansowane. Mijały kolejne walki, żetonów ubywało, a mimo to trudno było mi uwierzyć, że na dzielni pojawił się TAKI automat.

Jakiś czas później, kiedy Mortal Kombat 3 przestało być "tajemniczą nowością" z automatu, zrozumiałem, że nie wszystko złoto, co się świeci. A podziwiana przeze mnie "trójka" wprowadza w gruncie rzeczy wiele kontrowersyjnych, albo po prostu niefajnych pomysłów. Jako wychowanek Mortal Kombat II, w którego umyśle wyrył się obraz Skorpiona wykonującego "sznurowadło", nie mogłem pojąć, dlaczego twórcy z Midway nie zawarli w nowej grze wielu kultowych wojowników. Z listy płac wypadli między innymi Scorpion, Reptile, Rayden, Kitana, Mileena i Johnny Cage. Dla szóstoklasisty zakochanego w MK II było to niezrozumiałe. Ten sam małolat cieszył się jednak na widok Jaxa z metalowymi ramionami, ale przedstawienie Sub-Zero bez maski budziło już w nim bardzo mieszane uczucia.

Podobnie sprawa wyglądała z zupełnie nowymi postaciami. Cyrax i Sektor stanowili substytut nieobecnych "nindżasów", i chociaż fajnie było patrzeć na ich projectile, siatki i inne bomby, to na dłuższą metę ustępowali Scorpionowi czy Reptile'owi. Zwłaszcza, że mniej więcej w tym samym czasie zachwycałem się popisami tych wojowników w pełnometrażowej produkcji filmowej o wiadomym tytule. Kabal, Stryker, Sindel i reszta nowicjuszy miało swoje zalety, ale wielu z nich brakowało klimatu poprzednich części. Nic dziwnego, skoro całe Mortal Kombat 3 bardzo wyraźnie odchodziło od orientalnych i mrocznych klimatów na rzecz zachodniej i uwspółcześnionej scenerii. W kontekście postaci zmienił się również skład zatrudnionych aktorów, którzy użyczali swojego wizerunku i ruchów konkretnym wojownikom. I tak, odtwórcy ról Liu Kanga, Sonii Blade czy Shang Tsunga nie pojawili się w "trójce" i zostali zastąpieni nowymi aktorami. Również Daniel Pesina, udzielający się jako Johnny Cage i kolorowi wojownicy ninja (Scorpion, Sub-Zero itd.) pożegnał się z Midway przed wydaniem Mortal Kombat 3. Powszechnie, choć najprawdopodobniej błędnie uważa się, że powodem zwolnienia Pesiny był jego udział w pamiętnej akcji promocyjnej BloodStorm, automatowej konkurencji z 1994 roku, która poległa jako potencjalny "MK-killer".

GramTV przedstawia:

Nowa lista zawodników i zaangażowanych aktorów to najbardziej widoczna, ale oczywiście nie jedyna zmiana w Mortal Kombat 3. Twórcy wzięli się między innymi za przygotowanie zupełnie nowych teł, które zawierały pre-renderowane, trójwymiarowe obiekty. Co więcej, nowe areny wprowadzały nieznane wcześniej rozwiązania wpływające bezpośrednio na rozgrywkę. Dobrze wyprowadzony cios w żuchwę mógł posłać wroga aż na drugie piętro, co równało się przebiciem sufitu głową nieszczęśnika. W Mortal Kombat 3 nie zabrakło kluczowego dla smoczej serii elementu, czyli widowiskowych i zazwyczaj brutalnych ciosów kończących. Fatality, Babality, Friendship wróciły ku uciesze fanów, którzy mogli się również zdecydować na nową technikę kończącą - Animality. Opcja zamiany w przerośniętego zwierza, chociaż wprowadzona dopiero w "trójce", nie była dla fanów serii czymś zupełnie nowym. Za czasów Mortal Kombat II pojawiały się bowiem plotki (a nawet "lewe" poradniki, jak to zrobić), że Sub-Zero może się przeistoczyć w niedźwiedzia polarnego.

Nowe techniki kończące nie wzbudziły wyjątkowych kontrowersji w przeciwieństwie do tego, co twórcy zrobili z mechaniką gry. W Mortal Kombat 3 pojawił się system kombosów, znany jako chain combos, który pozwalał stosunkowo łatwo (w porównaniu z tradycyjnym rozwiązaniem) wyprowadzać zabójczą serię ciosów. Wielu graczy przyzwyczajonych do "dwójki" nie spodobał się ten pomysł i trudno się im dziwić. Dużą kontrowersją było ponadto wprowadzenie dodatkowego przycisku, który odpowiadał za chwilowe bieganie (Run). Korzystanie z tego ruchu było zależne od poziomu naładowania odpowiedniego paska i miało być odpowiedzią na głosy fanów, którzy zarzucali poprzedniej odsłonie zbytnie faworyzowanie defensywnego stylu gry. Szybkie podbieganie (wyłącznie w przód) miało temu w jakimś stopniu zaradzić.

Zbierając wszystkie wady i zalety Mortal Kombat 3 wychodzi na to, że automatowy przebój z 1995 roku nie był do końca tym, czego oczekiwali fani. Twórcy wzięli sobie do serca liczne uwagi, by niespełna pół roku po premierze na arcade zaprezentować Ultimate Mortal Kombat 3. Usprawnioną, rozbudowaną i pod wieloma względami doskonalszą wersję "trójki". Fabularnie gra pokrywała się z pierwotną wersją, ale nie przeszkodziło to w uzupełnieniu listy zawodników o wielkich nieobecnych: Scorpiona, Kitanę, Mileenę, Jade, zamaskowanego Sub-Zero etc. Mechanika rozgrywki została odpowiednio przemodelowana, niektóre postacie dostały nowe ciosy, wybrane techniki zadawały mniej obrażeń, usprawniono AI, pojawił się dodatkowy poziom trudności Master i nowe areny. Krótko mówiąc, Ultimate Mortal Kombat 3 zrobiło dużo dobrego, by zaspokoić apetyt wielu fanów. Gra debiutowała tradycyjnie w salonach gier, by z czasem doczekać się konwersji na większość popularnych konsol domowych i przenośnych. Od SNES-a, przez Game Boy Advance, po iOS-a. Oczywiście nie wszystkie trzymały równie wysoki poziom, więc jeśli myślicie nad zagraniem w Ultimate Mortal Kombat 3 na którejś ze starszych platform, to polecam Segę Saturn.

Jak się wkrótce okazało, Ultimate Mortal Kombat 3 nie było ostatnim słowem Midway wypowiedzianym w kontekście dwuwymiarowego MK. Kilka miesięcy później, już w 1996 roku, do sprzedaży trafiło Mortal Kombat Trilogy. Produkcja wyjątkowa z kilku względów. Po pierwsze, była to gra dedykowana wyłącznie konsolom stacjonarnym i pecetom (bez debiutu na arcade), a ponadto dawała dostęp do wszystkich znanych dotychczas wojowników z serii Mortal Kombat. Ekran wyboru postaci pękał w szwach. Wielu z nich nauczyło się nowych ciosów i technik kończących, powszechne stało się również używanie Brutality - finishera znanego z Ultimate Mortal Kombat 3 na 16-bitowych konsolach Segi i Nintendo. Zupełną nowością było ładowanie paska Aggressor, który dawał chwilowe przyspieszenie i zwiększenie mocy zadawanych obrażeń.

Mortal Kombat Trilogy zobaczyłem po raz pierwszy w osiedlowej gralni, w której płaciło się 2-3 złote za pół godziny grania na PlayStation czy rzadko obleganym Nintendo 64. Było to zapewne tuż przed wydaniem Mortal Kombat 4, z którym nie wiążę tylu ciepłych wspomnień co z dwuwymiarowymi Mortalami. Wiem, że nie jestem osamotniony w niechęci do smoczej serii w pełnym 3D i cieszę się, że ostatnimi czasy twórcy wrócili do korzeni. A ja wróciłem kilka dni temu do tamtego baru przy dworcu. Tym razem na pyszny obiadek (obecny lokal serwuje wegańskie i wegetariańskie potrawy) i by przypomnieć sobie, w którym rogu stał automat z Mortal Kombat 3. I wróciły wspomnienia.

Komentarze
7
Usunięty
Usunięty
16/04/2015 06:18

Przyznał się bez bicia, że w trójkę nie grałem. Ewentualnie dwójka na automatach na koloniach ale to ciezko sobie przypomnieć bo czlowiek gówniarz jeszcze był ;) Dopiero MK4 stało się swego czasu najlepszą bijatyką w jaką pogrywałem na blaszaku a partyjka w MKX u mnie na domówce jest do dzisiaj obok fify obowiązkową atrakcją ;)

Headbangerr
Gramowicz
16/04/2015 02:03

Pamiętam MK3 i to aż za dobrze, bo dokładnie tak samo, jak w czasach, gdy po MK2 przyszło MK3, teraz dostaliśmy nową grę (MKX) z masą udziwnień i przekombinowanych postaci, która przyszła po wyśmienitej poprzedniczce - twardo trzymającej klimat i skupiającej się na tym, co w MK najważniejsze.

Blutoniumboy
Gramowicz
15/04/2015 20:44

W salonach obok nowszej trojki i tak każdy chciał nawalać w boskie MK2




Trwa Wczytywanie